Dzisiaj na example wywiad z założycielką galopującej na polskim rynku marki SHE/S A RIOT. Czy jest prawdziwą rebelką? Kto nosi jej rzeczy. Na te i inne pytania odpowiada poniżej! enjoy!
„Riot”, w wolnym tłumaczeniu bunt, zamieszki, rozruch. Czy jesteś buntowniczą?
Na pewno nie należę do osób, które robią coś, bo „tak wypada” lub”tak trzeba” albo „bo tak robią wszyscy”. Od dziecka robiłam to, co chciałam. Moja mama czasem się ze mnie śmiała: – Po co ty mnie o coś pytasz, przecież i tak zrobisz tak, jak uważasz. W wieku 18 lat wyprowadziłam się od rodziców i zaczęłam życie na własny rachunek. Polecam każdemu.
Jak narodziła się twoja marka?
W czasie pobytu w Nowym Jorku, gdy szłam ulicą ubrana w kombinezon uszyty według mojego pomysłu, jakiś zupełnie nieznany mi chłopak krzyknął do mnie na przejściu dla pieszych: „ Twój tyłek super wygląda w tych spodniach”. W pierwszej chwili trochę mnie zatkało, ale to bezpośrednie stwierdzenie obcego faceta bardzo mnie też rozbawiło. Roześmiana odpowiedziałam „ Idziesz o zakład, że nie tylko tyłek?” Nasz dialog trwał kilka sekund. Ale stał się przyczyną rewolucji w moim życiu. Wróciłam do hotelu, przejrzałam się w lustrze i pomyślałam sobie: „Miał chłopak rację” (śmiech). I druga myśl, że fajnie by było pomóc innym dziewczynom, żeby ich tyłek też wyglądał dobrze w ciuchach, które wymyślam. Pierwsza kolekcja SHE/S A RIOT, którą zrobiłam, składała się wyłącznie z kombinezonów.
Kilka miesięcy temu porzuciłam pracę dziennikarską w korporacji. Pracowałam cały dzień w redakcji, wieczorami biegałam na imprezy z gwiazdami, z których przygotowywałam relacje. Wracałam o 23-24 i siadałam do komputera, by do 2, 3 nad ranem opracowywać pomysł na SHE/S A RIOT. Uznałam, że tak się dłużej nie da. Teraz jestem swoją własną szefową, to wspaniałe uczucie. Sama decyduję o tempie i zakresie działań i nie jestem od nikogo uzależniona.
Twoje ubrania są:
Wykonane z tkanin doskonałej jakości produkowanych w większości specjalnie dla mojej marki. Mają fajne kroje, nietypowe nadruki. Na pewno się wyróżniają.
Kupisz orła? Przez to pytanie na twoich t-shirtach poznałam SHE/S A RIOT na jednej z imprez. Skąd pomysł? Kryje się za tym jakaś historia.
Od 12 lat pracuję jako dziennikarka i przeprowadzam wywiady z ludźmi kultury i showbiznesu. Dlatego większość nadruków na moich koszulkach to nawiązania do popkultury, ironiczny komentarz odnoszący się do tego, co nas otacza: w prasie, w internecie, w telewizji, na imprezach. Tak samo jest z Kupisz orła? (śmiech).
Który projekt jest twoim ulubionym?
Kocham koszulkę WHITNEY IS MY HEROINE, tak jak od dzieciństwa kochałam muzykę Whitney Houston. Lubię też kapturoszalikorękawiczki, czyli wielofunkcyjne zimowe urządzenie ogrzewające z cieplutkiej dzianiny.
Kto ubiera się u SHE/S A RIOT?
Na początku zakładałam, że ubrania SHE/S A RIOT znajdą odbiorców głównie wśród ludzi takich jak ja – lubiących odważniejsze ciuchy, doskonale skrojone i uszyte z bardzo dobrych materiałów. Dziś wiem już, że SHE/S A RIOT ma fanów również wśród znacznie młodszych ludzi. Kolekcja koszulek z przewrotnymi nadrukami ma wielu fanów wśród nastolatków. Świetne są takie momenty, gdy zakupy u mnie robi cała rodzina: kobieta kupuje sukienkę, mężczyzn płaszcz, a ich syn lub córka koszulkę. W ofercie SHE/S A RIOT każdy znajdzie coś dla siebie, kto ceni wysoką jakość i ma poczucie humoru.
Skąd czerpiesz inspiracje?
Tak jak większość pomysłów, które znajdują zastosowanie w mojej firmie: z codziennego życia. Tak było też z nazwą SHE/S A RIOT.
Nie było tak, że siedziałam godzinami przy biurku i zastanawiałam się, jak nazwać markę. Kolega fotograf z Nowego Jorku pracujący dla WireImages w rozmowie z moim bratem wypowiedział takie zdanie: „Your sister, she’s a riot”. Uznałam, że trafił w sedno – ta marka i ubrania, które powstają pod jej szyldem, idealnie odzwierciedlają mój nieco zadziorny charakter.
Ulbiona tkanina:
Kocham wełny, połączenie wełny z jedwabiem. Uwielbiam, kiedy ubranie jest pięknie wykończone i ma dobrą podszewkę.
Ulubiony gadżet
Buty na wysokich obcasach do tanga, zapinane na paseczki. Ostatnio trafiłam na nie w swojej szafie. Zatęskniłam za tangiem argentyńskim, któremu oddawałam kiedyś prawie cały swój wolny czas. Potrafiłam zniknąć na miesiąc w Buenos Aires, by uczyć się tańca u tamtejszych mistrzów. Pokochałam tango, bo to jedyny sport, który można uprawiać w szpilkach;) Chciałabym do tego wrócić.
Największy sukces
Bardzo mnie cieszy, gdy idę ulicą i mijam kogoś ubranego w jakiś ciuch SHE/S A RIOT. Za każdym razem, gdy ktoś wraca na kolejne zakupy chwaląc jakość moich ubrań wiem, że warto było poświęcić kilka tygodni np. na szukanie właściwej podszewki czy wyprodukowanie własnych guzików, bo fani SHE/S A RIOT doceniają takie detale.
Jakiś czas temu byłam świadkiem bardzo sympatycznej sytuacji. Przechodziłam obok kawiarnianego ogródka, na ramieniu miałam wypchaną po brzegi firmową torbę SHE/S A RIOT z nadrukiem. Usłyszałam fragment rozmowy dwóch siedzących przy stoliku dziewczyn. Wskazując na torbę jedna opowiadała drugiej: – ”Patrz, to jest właśnie ta zaje…sta marka, o której ci mówiłam”. To są dla mnie właśnie chwile, w których wiem, że moje wysiłki mają sens.
Najdziwniejsze zamówienie/ pytanie od klienta?
Kiedyś na targach podszedł do mnie pan, oglądał przez dłuższą chwilę koszulkę I SLEPT WITH ANJA i śmiertelnie poważnie zapytał, czy jestem przekonanna, że tu nie powinno być napisane „I have slept”. Zapewnienia, że ręczę za poprawność gramatyczną tej frazy moim dyplomem magistra lingwistyki stosowanej chyba go nie przekonały.
Twój ulubiony projektant:
Krzysztof Stróżyna. Doskonałość – to jedyne słowo, którym potrafię określić to, co robi.
Przyszłość! Nad czym teraz pracujesz.
Mam wiele pomysłów. Na tę chwilę chciałabym rozszerzyć linię proponowanych ubrań. Wtedy już nie musiałabym niczego kupować (śmiech).
kolekcja dostępna w pakamera.pl : https://www.pakamera.pl/shes-a-riot-0_s12139582.htm