Porozmawiajmy o kobiecości – Mery Spolsky i Odcienie Kobiet

Porozmawiajmy o kobiecości – Mery Spolsky i Odcienie Kobiet

„Każda dziewczyna ma wierzyć w siebie” – śpiewa Mery Spolsky w naszej ulubionej piosence z jej drugiej płyty „Dekalog Spolsky” i przypomina nam – Kobietom – aby nie poddawać się ciągłej presji, akceptować siebie i mieć dystans do otaczającego nas świata.

Obok Mery Spolsky i jej twórczości trudno przejść obojętnie. Sama pisze teksty, zamienia je w piosenki i prowokuje… głównie do myślenia. Jej słowa są szczere i odważne, ubrane w mocne elektro-techno bity i piosenkowe melodie. Na swoim koncie ma już dwa albumy, trzy nominacje do Fryderyków, kilka wyprzedanych tras koncertowych, miliony odtworzeń na YouTube i serwisach streamingowych. Słynie z bardzo energetycznych koncertów i zwariowanych stylizacji. Towarzyszą jej „krzyż spolsky”, który niesie pomoc zagubionym sercom, czarno-białe paski i oczywiście najwierniejsi fani, czyli – Ludzie Spolsky.

Sprawdźcie co mówi o kobiecości w XXI wieku.


Odcienie Kobiet: Mery, czym dla Ciebie jest kobiecość?

Mery Spolsky: Kobiecość to gracja nawet w dresie, dbanie o siebie, ale z luzem w głowie, i miłość do innych kobiet. Kojarzy mi się z byciem piękną, ale zarówno w środku jak i na zewnątrz. Nie przepadam jednak za tym słowem, bo wolę myśleć o sobie, że jestem wciąż dziewczyną, a nie kobietą. Kobieta kojarzy mi się z dojrzałością, a ja chyba wciąż lubię mieć miejsce na bujanie w obłokach. Myślę, że można być dziewczęcą nawet w wieku siedemdziesięciu lat. Wszystko zależy od szerokości uśmiechu na twarzy. 🙂

OK: Z jakimi wyzwaniami mierzy się kobieta w XXI w. / Jakie wyzwania spotykają Ciebie jako kobietę w życiu osobistym, zawodowym i społecznym? I jak sobie z nimi radzisz?

MS: Czuję, że moje ciało jest często pod obserwacją i raz mnie to gryzie, a raz schlebia. To chyba największy problem w XXI wieku, bo kreujemy bezustanną gonitwę za idealnym wyglądem. Ja jestem natomiast fanką takich ciał, które mają w sobie wdzięk nawet jak są większe niż zakłada obecny kanon piękna.

Lubię się pokazywać w kusych strojach, odkrywać brzuch i skakać po scenie w bardzo obcisłych ubraniach. Jestem jak najbardziej za eksponowaniem swojego ciała w każdej postaci, nieważne czy dziesięć kilo do przodu czy do tyłu.

Spotkałam się z zarzutami, że kobieta nie powinna się zbyt odważnie ubierać i myślę, że to jest kolejny problem, o którym pięknie pisała Camille Rainville w „Be A Lady They Said”, czyli w manifeście feministycznym, który stał się ostatnio internetowym wiralem. Bardzo polecam obejrzeć (tutaj link). Jest przede wszystkim o tym, że wymaga się od ludzi skrajności w jedną i w drugą stronę, co czasem bywa nie do spełnienia. Nie da się być wszystkim na raz. A od kobiet często się wymaga, aby były kurą domową, bizneswoman, kumpelą i kochanką w jednym.

OK: Kobiety które Cię najbardziej inspirują?

MS: Moja mama jest dla mnie największa inspiracją, bo wychowała mnie w duchu odwagi, szaleństwa i modowej wolności. Była artystką, poetką, projektantką mody i wszystko co robiła budziło we mnie respekt. Nie wstydziła się swoich wizji, nosiła gigantyczne koturny, prowadziła wielką firmę, ale również świetnie opiekowała się domem i gotowała obłędne rzeczy.

Uwielbiam też patrzeć na dziewczyny, z którymi się obecnie przyjaźnię lub pracuję i czerpać od nich to co mnie zachwyca. U jednej jest to na przykład dyscyplina do dbania o swoje ciało, u innej pociąg do wiedzy, a jeszcze u innej niesamowity luz i frywolność w obcowaniu z innymi ludźmi.

Inspiruję się też wokalistkami takimi jak Lizzo, Dua Lipa, Lady Gaga czy Tove Lo. Są wyzwolone i jednocześnie bardzo eleganckie.

OK: Kobieta kobiecie – największa przyjaciółka, czy rywalka?

MS: Jeśli kobieta rywalizuje z drugą kobietą to nigdy nie zazna spokoju. Bywało tak, że czułam zazdrość w szkole lub wyścig podczas konkursów muzycznych. Kiedy pozbyłam się tych uczuć i zaczęłam patrzeć na kobiety jak na swoje sojuszniczki to zaznałam ulgi i wiele dobrych rzeczy się od tego czasu wydarzyło. Trzeba się nawzajem podziwiać, komplementować i wspierać. Jestem #TEAMWOMENPOWER!

OK: Jak postrzegasz zagadnienie związane z równością/nierównością płci? Doświadczyłaś go kiedyś?

MS: Spotkałam się z określeniem, że dziewczyny gorzej grają na instrumentach niż mężczyźni i kompletnie się z tym nie zgadzam. Wystarczy spojrzeć na zespół Beyonce albo zerknąć na rodzimy rynek, gdzie na bębnach świetnie wymiata na przykład Wiktoria Jakubowska, a Marlena Rutkowska super gra na basie. Grających dziewczyn jest bardzo dużo i robią to tak samo jak chłopaki. A niektóre to nawet lepiej! Z drugiej strony zauważyłam tendencję do mówienia, że dziewczynom jest łatwiej, bo mogą pokazać cztery litery i szybciej osiągną sukces. Może i tak, ale wtedy ten sukces nie trwa zbyt długo. Pod pokazywaniem pięknego ciała kryje się masa ciężkiej pracy, którą wiele kobiet wkłada aby być tam gdzie są.

OK: Jaką prawdę o kobiecości przekazałabyś 18letniej sobie?

MS: Gdybym mogła powiedzieć coś osiemnastoletniej Mery Spolsky to puknęłabym ją w czoło i powiedziała: dziewczyno, ciesz się z tego co masz i z takiego ciała jak masz, bo całe życie przed tobą i nie warto tyle czekać na zrobienie pierwszego kroku. Tyczy się to zarówno podejścia do swojego wyglądu jak i do marzeń, zawodowych celów i miłosnych sytuacji. Nie warto niczego żałować, trzeba być odważnym i wdzięcznym z tego co jest.

OK: Stereotyp o kobiecie z którym się najbardziej nie zgadzasz.

MS: Blondynki wcale nie są głupie, a starsze panie nie bywają tylko zrzędliwe i nudne. Żona nie musi jedynie urzędować przy garach, a szefowa potrafi pogodzić życie zawodowe z rodzinnym. Nie zgadzam się z żadną skrajnością na temat kobiet. Jesteśmy takie same jak faceci: raz beznadziejne, a raz fajne.

OK: Stres i przepracowanie – jak sobie z nimi radzisz?

MS: Biegam codziennie rano przed śniadaniem i bardzo mi to pomaga w odstresowaniu głowy. Po pierwsze mam wtedy satysfakcję, że już z rana wykonałam coś pożytecznego, a po drugie zapominam w trakcie o wszystkich nerwowych sprawach. Kolejnym lekarstwem na stres i przepracowanie jest wyjazd gdzieś nad wodę, wyłączenie telefonu i cieszenie się teraźniejszością. A jak jest naprawdę źle to ratuje mnie czekolada i koc, a pod nim mój ukochany piesek Lolek.

OK: Jak wśród licznych presji i wymagań zadbać o siebie?

MS: Co tydzień ustalam sobie plan i rozpisuję co będę robić. Dzięki temu mam z góry ustalone kiedy jest czas na trening, pracę i odpoczynek. Przed czasami pandemii było bardzo dużo koncertów i wszystko kręciło się wokół wyjazdu do kolejnego miasta. Łatwiej mi było ustalić rytm działania i zmobilizować się, aby pójść pobiegać nawet będąc w trasie, bo był jakiś cel, do którego się co tydzień dążyło. Teraz wszystko zwolniło i musiałam poprzestawiać sobie w głowie fakt, że mam wolny weekend. Może to brzmi absurdalnie, ale żeby sobie z tym jakoś poradzić to zaczęłam planować cały tydzień w swojej autorskiej tabelce i dzięki temu miałam poczucie, że przeżyłam go produktywnie. Marzy mi się już powrót do tamtych bardziej zajętych czasów! 🙂

OK: Życie prywatne i zawodowe – jak znaleźć złoty środek?

MS: Chciałabym znać odpowiedź na to pytanie, bo mam wrażenie, że cały tydzień jestem wiecznie głową w sprawach związanych z moim zawodem. Ale tak to chyba już jest jak twoje hobby staje się pracą i za to jestem najbardziej wdzięczna!

Więcej o Mery Spolsky tutaj (https://www.facebook.com/meryspolsky/)!

Więcej o Odcieniach Kobiet tutaj (https://www.facebook.com/odcieniekobiet/)!