Uwielbiamy niestandardowe połączenia! Dlatego w poszukując nowych kulinarnych doznań staramy się wynajdywać takie miejsca, które zaskoczą nas smakiem i ciekawym podejściem do kuchni. Taka właśnie jest kawiarnia MUUS!
Co wyróżnia mieszczący się przy ulicy Tamka 22/24 MUUS na tle innych warszawskich kawiarni? Otóż jest to miejsce, które nie reklamuję się jako cakes & coffee ale CAKES & WINE! Królują tu pyszne domowe wypieki oraz wina tradycyjne, jak i te musujące. Oczywiście nie brakuję tu również pysznej kawy, która również serwowana jest w nieco inny sposób!
Miesiąc po otwarciu, rozmawiam Kasią Kaszubską i Martą Biskupską, które są jednymi z odpowiedzialnych za MUUS. Jakie sekrety mi zdradziły? Skąd biorą się pomysły na przepisy, oraz jak w ogóle doszło do powstania miejsca? Na te wszystkie pytania odpowiedź poniżej!
EXAMPLE: MUUS to nowe miejsce ze słodkościami, swoją drogą bardzo piękne, skąd pomysł na nie?
Kasia: Od paru lat dostarczamy ciasta do różnych kawiarni jako Formy Proste, ale pojawiła się w końcu też duża chęć stworzenia własnego, autorskiego miejsca. Wraz z Mikołajem, moim bratem, zawzięliśmy się i stworzyliśmy MUUS. Marzyliśmy o miejscu gdzie można przyjść, zjeść ciacho, napić się kawy, wina. Ja zajmuję się kwestią produkcyjną – czyli dekoracje, wygląd, smak. Natomiast Mikołaj wszystkim tym czego nie widać – umowy, płatności, faktury ect.
E: No właśnie, jesteście dość nietypowym połączeniem. Zazwyczaj słyszy się o cake & coffee, a Wy jesteście CAKES & WINE, skąd to się wzięło?
K: Chcieliśmy stworzyć miejsce nietypowe. Ciastko z kawą jest klasycznym połączeniem, natomiast ciastko z winem jest mało spotykane, dzięki czemu bardziej wyjątkowe. Skupiliśmy się więc bardziej na doborze win do ciast. Kawę oczywiście też mamy przepyszną, pochodzi ona z Czarnej Fali, jednak to wina mają tu brylować!
Marta: To też podbicie przyjemności! W końcu jesteśmy w MUUS – musi musować, musi być tu sama przyjemność. Również ma to być miejsce, gdzie miło przyjść z przyjaciółmi czy na randkę. Wiadomo, przy takich okazjach miło się też czegoś napić, co niekoniecznie musi być kawą czy herbatą.
E: Czyli nazwa MUUS ma nawiązywać też do zabawy i bąbelków?
K: Jak najbardziej, ale oczywiście też do samych słodkości! Mamy najróżniejsze musy w słoiczkach. Więc on też musuję zmysły smakiem. Dosłownie wszystko tu musuje <śmiech>
E: Skoro już przeszliśmy do słodkości to na chwilę się przy tym zatrzymajmy. Opowiedzcie mi trochę o nich. Jak powstają? Skąd pomysł na dekoracje, gdzie rodzą się przepisy? I oczywiście jak ze składnikami? Aktualnie dużo osób unika pewnych produktów – gluten, laktoza itp.
K: Jeśli chodzi o przepisy to są nasze, domowe! Oczywiście odpowiednio zmodyfikowane przez nas i naszych cukierników. Wszystko po to, by było ciekawiej i można było je robić na większą skale. Są to więc takie klasyczne, domowe przepisy przemieszane z doświadczeniem cukierników. Co do dekoracji, to głównie są to świeże owoce – jest i ma być bardzo naturalnie! Co do glutenu i laktozy, to w większości robimy ciasta które mają mąkę pszenną, cukier czy zwykłe mleko, ale pracujemy nad ofertą bezglutenową. Pewnie pojawią się też pozycje wegańskie, ale chcemy to wprowadzać stopniowo, bo zależy nam na tym by wszystko było dopracowane.
M: Ale oczywiście zapraszamy wszystkich. Bezglutenowcy uraczą się u nas na przykład pyszną bezą! Nie mniej, jest dość ciężko wymyślić coś bezglutenowego, by było naprawdę ciekawe i bardzo smaczne, a na tym nam zależy nam najbardziej. Nie chcemy iść na kompromisy. Każdy wypiek z MUUS musi być jego wizytówką.
E: Czyli rozumiem, że wszystkie smakołyki testujecie osobiście, zanim wyjdą w miasto?
(razem) Dokładnie tak! <śmiech>
M: Naszą ideą jest, że ma być smacznie i pięknie. Więc wszystko musi być sprawdzone
E: Przyznam, że nie tylko słodkości robią wrażenie. Wystroju jest naprawdę genialny! Pomimo małej przestrzeni, jest tu bardzo przytulnie. Wchodząc tu od razu czujesz się dobrze. Trudno nie zwrócić uwagi na żyrandol ze świeżymi kwiatami czy neon. Czy ten wystrój to Wasz pomysł?
Marta: Prawda o wnętrzu jest taka, że na początku wspieraliśmy się pracownią projektową. Ponieważ pomysłu z dwóch stron nie do końca się pokrywały, to zrezygnowaliśmy z ich pomocy. Tak więc, finalny wygląd, jest tak naprawdę efektem pracy Kasi i Mikołaja. Oczywiście są rzeczy, które gdzieś były podpowiedziane przez pracownię, nie chcemy tu odbierać zasług, ale mimo wszystko, gdyby tylko architekci się tym zajmowali to lokal wyglądałby inaczej.
K: Byłoby bardziej czarno i korporacyjnie.
E: To chyba wyszło na dobre?
K: Tak! To czarno-korporacyjne wnętrze też nie pasowałoby do nas i do tych ciast.
M: Jest tu słodko, ale w dobrym stylu, wnętrze nie jest przesłodzone. Układ jest na tyle dobry, że możesz mieć prywatność, pomimo małego rozmiaru lokalu.
E: A jak przyjęło was sąsiedztwo?
K: Super! Jesteśmy bardzo mile zaskoczeni!
M: Warto tu opowiedzieć o obrazie, który dostaliśmy od sąsiadki, która jest malarką. Przyszła najpierw po ciasto ze swoim psem, a po piętnastu minutach wróciła z obrazem, bo tak spodobała jej się nasza przestrzeń.
K: Obrazem i przyjaciółką!
M: Tak! Ale to chyba właśnie jest największe uznanie, podarunek od serca, który pokazuję, że naprawdę się spodobało. W ogóle wszyscy sąsiedzi są tu wspaniali. Przychodzą tu osoby w zarówno w bardzo dojrzałym wieku, jak i młodym, i wszyscy oni są bardzo otwarci na nas i wypieki.
E: No właśnie! Działacie dopiero tydzień, jak go oceniacie?
K: Jesteśmy mega zadowolone! Teraz chcemy wyczuć kiedy jest największy ruch, by dopracować godziny otwarcia. Bo o dziwo, ludzie ze słodkimi żądzami budzą się najbardziej wieczorem!
E: A co w przypadku gdy skończą Wam się wypieki jeszcze przed zamknięciem?
K: Nie ma takiej opcji! <śmiech> Jesteśmy w ciągłym kontakcie z naszymi cukiernikami, więc praktycznie na bieżąco możemy się o wszystkim informować i dowozić nowe rzeczy.
E: Powiedzcie mi proszę, czy już zauważyłyście, że jakiś deser schodzi Wam najlepiej?
K: Powoli się to klaruje. I możemy zdradzić, że jak na razie są to ptysie. Dziś testujemy o smaku malinowym, a wcześniej były pistacjowe. Na pewno również tarteletka z cytrynową bezą włoską. Tort czekoladowy, również cieszy się powodzeniem AHH! i tarteletki jagodowe z kruszonką. Tak naprawdę to na razie idzie wszystko! <śmiech> Tak naprawdę zależy to od dnia tygodnia czy to jest weekend, czy tydzień pracujący. W tygodniu bardziej schodzą małe porcje, w weekendy bardziej torty…
E: To rozumiem, że klienci pewnie już zalewają Was zamówieniami?
K: Taaaak! W weekend już mieliśmy ponad 10 odbiorów osobistych! Pojawiają się już zamówienia na torty weselne… i to na rok 2020!
M: Super jest to, że kiedyś były tylko Formy Proste, które klient mógł zobaczyć w niektórych kawiarniach, ale i tak nie do końca wiedział skąd pochodzi dany wypiek. Tutaj atutem jest to, że ktoś może przyjść, spróbować, usiąść, wziąć na wynos, a później też zamawiać na wielkie okazje. Nie kupuje kota w worku. To miejsce jest takim dodatkowym atutem, pod którym można się śmiało podpisać i pochwalić na żywo wypiekami, a nie tylko rozpuszczać informację pocztą pantoflową.
E: Jednak MUUS to nie tylko desery. Oprócz wina, które pojawia się w haśle, można tu się napić dość niezwykłych kaw. Jagoda zaproponowała mi kawę z mieszanką różnych przypraw korzennych. Dość niespotykane, bo wszystkie składniki są naturalne i nie są sztucznymi syropami.
M: Dokładnie tak, wszystko jest tutaj naturalne. Kawa jest naprawdę wyjątkowa. Tak jak Kasia wspomniała dostarcza nam ją Czarna Fala, a dodatkowo nasza Jagoda nie ma problemu z tym żeby wykonać jakąś magiczną mieszankę kawy z przyprawami, połączoną na przykład z różnego rodzaju mlekami roślinnymi. Co też jest dużym atutem bo nie wszytskie kawiarnie są na to gotowe. Lub mają soje, której niektórzy ludzie unikają, więc tutaj dbamy o to by były różne opcje. W MUUS każdy może wybrać to, co lubi najbardziej.
E: A jak powstał zespół MUUS?!
K: Jeśli chodzi o mnie i Jagodę to znamy się od 6 lat. Pracowałyśmy razem w Prochowni Żoliborz. Tak się złożyło, że Jagoda niedawno poszukiwała pracy, ja szukałam managera, baristki, kogoś kto będzie tutaj wszystkim zarządzał, więc się „spiknęłyśmy” … chociaż po długich przeprawach <śmiech> … bo z założenia nie pracujemy ze znajomymi. Jednak, jak się okazuję czasem warto zrobić wyjątek.
E: Powiedzcie mi jeszcze, skąd wybór tego miejsca? Dlaczego Powiśle?
K: Absolutny przypadek! Stojąc na kawie zauważyliśmy to miejsce i jakoś tak się stało. Jednak co jest w tym najlepsze, to najpierw mieliśmy miejsce, a dopiero potem powstawał koncept tego co tu ma być! Na początku miała to być po prostu cukiernia podzielona wzdłuż jak w Grzybkach <śmiech> … bierzemy i wychodzimy… później pojawił się pomysł kawiarni, później winko… potem – to może winko i kawka …. no i tak się wyklarowało, że będzie ciastko i winko.
E: A ile trwało wymyślanie całego konceptu?
K: Trochę to trwało… lokal zobaczyliśmy pod koniec grudnia, po dwóch dniach był wstępny koncept, a po trzech tygodniach kompletny. Byliśmy przekonani, że w trzy miesiące wszystko postawimy. No ale niestety trochę się to wszystko przedłużyło, bo koniec końców trwało to wiele miesięcy. To dostawcy, a to remont – okazało się, że musieliśmy wymieniać całe drzwi i okno, montować je od nowa. Później problemy z elektryką, i tak dalej. To wszystko trwało naprawdę długo. Myślę jednak, że dobrze, że tak wyszło, zdecydowanie lepiej zrobić coś z głową i dłużej, niż na maniaka i pokątnie dorabiać. Podsumowując – trwało to odpowiednią ilość czasu! <śmiech>
M: Dokładnie! Tyle ile musiało <śmiech> Zresztą każdy z nas chyba robił w swoim życiu jakiś remont i wie jak to jest.
E: Z tego, co widzę tutaj i na zdjęciach z otwarcia, było chyba naprawdę warto robić to powoli?
M: Faktycznie! Były momenty takie, że nie włożyłoby się tu zapałki. Pogoda nam sprzyjała, byli i znajomi, jak i spacerowicze. Więc było naprawdę genialnie!
E: Macie już w planach jakaś ekspansje? Nowe miejsce? Może teraz coś wytrawnego?
M: Tu Cię zaskoczę! Ponieważ w ofercie mamy tu wytrawne rzeczy, takie jak cebularz czy kisz!- czy nie lepiej quiche?
K: Tak, mamy rzeczy wytrawne, choć akurat dziś nie są dostępne, bo jeszcze dopracowujemy ich recepturę by była idealna. Ale na weekendy mamy drożdżówki i wspomniany cebularz z konfiturą z czerwonej cebuli.
E: No proszę! Cebularz to dość niestandardowa przekąska, jak na Warszawę bo przecież jest bardziej Lubelskim przysmakiem?! Jak reagują na to goście?
K: Naprawdę bardzo pozytywnie. Bo jest on w nowoczesnej odsłonie
M: Ważna rzeczą jeszcze jest to, tak a propos cebularza, że to wszystko są przepisy, których Kasia uczyła się pod okiem babci! Jest to naprawdę niesamowite, że wyciągnęła je z domu, pozmieniała, unowocześniała. Dlatego mamy tu też odniesienia do dawnych czasów, których się absolutnie nie wstydzimy!
E: Super! Trzeba jak najbardziej kultywować takie słodkie tradycje. To jeszcze pomęczę Was trochę o winach!
M i K: To tu oddajemy głos Jagodzie!
Jagoda: Mamy naprawdę genialną selekcje win. Pochodzą od jednego z najlepszych dostawców w Warszawie. Jeśli znajdziesz gdzieś lepsze, to zapewne były one wybierane przez naprawdę wykwalifikowanego sommeliera, który zjechał wszystkie winnice świata. Natomiast jeśli chodzi o wina, które mamy tutaj, to chcieliśmy dobrać je tak, by każdy znalazł coś dla siebie. I chociaż nie mamy ich tutaj za wiele to myślę, że jesteśmy w stanie spełnić oczekiwania każdego. Mamy tu więc czerwone klasyki, ale i coś bardziej wyrafinowanego, z większą ilością aromatów. Są to bardzo dobre trunki w naprawdę uczciwych cenach. Płacisz dobrą cenę za wino z niszowego miejsca, które zostało wyszukane przez dwóch pasjonatów. Również nie brakuję bąbelków, może będzie i lambrusco, czyli czerwone bąbelki.
E: Czyli jesteś w stanie polecić klientowi co akurat pasuję, do którego deseru?
J: Tak! Jak najbardziej. Bo choć nasza oferta będzie zmienna, to wina są tak dobrane, że odnajdą się przy tych smakach, które tu serwujemy. Niedługo trafi do nas mętne prosecco. Mętnę dlatego że jest niefiltrowane, a do tego jest bio!
E: Muszę przyznać, że jest to naprawdę niesamowite, jaką uwagę przykładacie do każdego elementu! Nie ma tu przypadku. Wszystko jest przemyślane, co jak widać przynosi naprawdę smakowite efekty! Nie mogę się doczekać tego co będzie dalej. Będę z pewnością Waszym stałym klientem! Dzięki za rozmowę!
K/M/J: Dzięki i zapraszamy!!!
Więcej nowinek od MUUS znajdziecie tutaj (https://www.facebook.com/muuswarsaw/)!
Rozmawiał Maciej Czerniejewski