Ulotne chwile, przejściowe momenty – malarstwo Marcina Telegi

Ulotne chwile, przejściowe momenty – malarstwo Marcina Telegi

Marcin Telega uprawia malarstwo poetyckie, inspirowane kunsztem dawnych mistrzów. Melancholia przeplatana z niepokojem, obok gry świateł i cieni daje efekt jednakowo sentymentalny co dramatyczny. Coraz śmielsze eksperymenty formalne i stylowe, ukazują jednak nową twarz tradycyjnego malarza. Artysta uwiecznia na płótnie ulotne chwile i przejściowe momenty, czy sam przechodzi moment transformacji?

 

Marcin Telega od początku kariery nieprzerwanie zajmuje się swoją największą miłością – malarstwem. Pracuje skrupulatnie, w technice olejnej, na dużych formatach. Wrażliwość artystyczną rozwijał już w dzieciństwie, a formalną edukację plastyczną od lat licealnych. Po drodze zalicza epizod z ceramiką i renowacją mebli antycznych, by po kilku latach rozpocząć studia malarskie na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.

Tam, pracuje nad rozwojem tradycyjnego warsztatu malarskiego, który do dziś pozostaje w jego
twórczości ważnym elementem i punktem wyjściowym do dalszych poszukiwań artystycznych. Maluje w pracowni Stanisława Rodzińskiego. W wywiadach podkreśla wpływ kolejnych pedagogów na swoją ścieżkę artystyczną. Być może to właśnie ta pociągająca możliwość inspirowania młodych talentów, zdecydowała o kolejnym kroku kariery, lata później: otworzenia własnej szkoły rysunku i malarstwa dla dzieci i młodzieży Art Studnia w Krakowie. Nowemu pokoleniu pragnie przekazać tradycyjny warsztat i rozwijać kreatywność. Uczenie jest w pewnym sensie przeciwwagą dla samotnej pracy malarza i indywidualnego procesu tworzenia, który wymaga intymności.

Jak sam przyznaje, najbliższa jest mu sztuka dawnych mistrzów. W jego obrazach możemy dostrzec chociażby echa portretów Jacka Malczewskiego. Symbolizm, zadumane postacie przywodzące na myśl personifikacje cnót, czy chociażby zamiłowanie do współistnienia i wzajemnego przenikania się różnych dziedzin sztuki, to kolejne cechy Marcina, wspólne malarzom początku XX wieku.

Pasja do muzyki, którą Telega pokochał już w dzieciństwie (wiążąc z nią wówczas plany na przyszłość), nigdy go nie opuściła. Choć obecnie jej nie tworzy, to wykorzystuje ją w artystycznych poszukiwaniach, przekładając dźwięki na język malarstwa. W efekcie powstał między innymi cykl obrazów inspirowanych piosenkami Ewy Demarczyk. Płótna, podobnie jak utwory muzyczne, są bardzo melancholijne i dramatyczne, wypełnione ludzkimi emocjami i symbolami. Cykl Telegi jest wizualną ucztą skomponowaną z muzyki i poezji, a także pewnego rodzaju hołdem złożonym legendarnej artystce.

Poezja to kolejna z muz, która inspiruje dzieła Marcina Telegi. Jak sam powiedział “Poezja pozwala tworzyć obrazy “bardziej” niedopowiedziane, wielowarstwowe.” Nadaje im większej mocy i głębi. Pozwala na więcej swobody i możliwości w interpretacji. Pewnego rodzaju poetyckość jest stale obecna w dziełach Telegi. Zdecydowanie można go nazwać malarzem nastroju. Nieustannie w centrum zainteresowania tych prac jest człowiek. Malarz specjalizuje się w sentymentalnych portretach i refleksji nad codziennością.

W portfolio artysty znajdziemy więc zielonkawe martwe natury wypełnione szklanymi odbiciami, zakurzonymi przedmiotami i nieistniejącymi bryłami, które nadają klimat innego wymiaru. Przedmioty lewitują i sprawiają wrażenie uchwycenia ostatniej sekundy przed wybuchem. A także bardzo intymne, nastrojowe portrety. Zamyślone postacie wyłaniające się z kłębów ciemnego dymu, często uchwycone w ruchu, przywołują na myśl malarstwo dawnych mistrzów i niosą refleksje nad przemijaniem. W jednej chwili uważnie penetrują spojrzeniem odbiorcę, a w kolejnej odwracają wzrok pełen emocji. Elegancka staruszka i piękna kobieta o smutnych oczach to bohaterki większości obrazów. Częstym motywem również zdaje się być autoportret w różnych formach. Po dłuższym czasie obcowania z malarstwem Telegi, ich twarze zaczynamy dostrzegać wszędzie. Nawet na pejzażu skrywają się widmowe postacie otwierające drogę interpretacji.

Tradycyjny malarski warsztat i umiłowanie detalu spotykają się tu z duchową refleksją . Metafizyka to coś, co najbardziej go pociąga w sztuce. Wiele duchowych inspiracji czerpie z licznych podróży, a szczególnie atrakcyjnym celem destynacji stały się spirytualne wycieczki w Indiach. Artysta regularnie medytuje, a w malarstwie duży nacisk kładzie na intuicje. Twierdzi, że “najlepsze dzieła malują się same” i zdaje się, że właśnie intuicyjnie należy również odbierać jego sztukę. Płótna nie są jednoznaczne, a wręcz intencyjnie dostarczają różne wersje rzeczywistości. Jakbyśmy mieli do czynienia z wieloma spojrzeniami równocześnie.
W swej podróży artystycznej, Telega, który zawsze uprawiał malarstwo przedstawiające, z czasem wprowadza coraz więcej elementów abstrakcji i geometrii. W ostatnim czasie coraz śmielej eksperymentuje i bawi się sztuką. Pozwala sobie na zaklinanie rzeczywistości, wprowadza nową kolorystykę i abstrakcje. Perfekcyjne odtwarzanie rzeczywistości przestało mu wystarczać. “Obrazy męczyły swą jednoznacznością, nie były przez to prawdziwe, bo przecież nic w świecie nie jest jednoznaczne.” Artysta, który chwyta momenty, obecnie maluje momenty nieuchwytne.