Życia mała garść :: rozmowa z Natalią Kukulską

Koncert „Życia mała garść” to wyjątkowe wydarzenie muzyczne dedykowany Annie Jantar i Jarosławowi Kukulskiemu! Piosenki, które łączą całe pokolenia Polaków, zaaranżowane przez Adama Sztabę na orkiestrę symfoniczną, zabrzmią w interpretacjach wspaniałych polskich wokalistów. Usłyszymy Kayah, Katarzynę Groniec, Darię Zawiałow, Dorotę Miśkiewicz, Kubę Badacha, Marka Piekarczyka i Igora Herbuta, którym zaakompaniuje Polska Orkiestra Muzyki Filmowej oraz Orkiestra Adama Sztaby pod jego batutą. Koncert odbędzie się 26 maja na Warszawskim Torwarze!Z okazji koncertu „Życia mała garść” rozmawiamy z Natalią Kukulską, która sprawuję opiekę artystyczną nad wydarzeniem, a przede wszystkim jest córką Anny Jantar i Jarosława Kukulskiego.

W 2012 odbył się pierwszy koncert „Życia mała garść”, który zapadł nam wszystkim w pamięć. A co czeka nas w tym roku? Jakieś nowości?

Tak. Rzeczywiście dużo już zostało przygotowane na ten 2012. Był to pierwszy koncert, zresztą miał być też jedynym. Trzeci dzień festiwalu w Opolu, była retransmisja, później został wydany na DVD i i CD. Niezmienne są przede wszystkim aranżacje Adama Sztaby, które też będzie można usłyszeć teraz, chociaż zaskoczymy dwiema nowymi – powstały one gdyż wtedy ich autorem nie był Adam a dodatkowo w tym roku zmianie uległ lekko skład artystów. Na przykład piosenka „Nic nie może wiecznie trwać”, którą wtedy wykonywała Natalia Lubrano, teraz śpiewa Kayah, dla której Adam stworzył nowa, wspaniałą aranżację. Drugi utwór to jest „Tin Pan Alley”, który wykonywał wtedy zespół Kumka Olik i to była ich interpretacja z dołączeniem smyków Adama, a teraz będzie ona stworzona na nowo dla Igora Herbuta. Również na ten pierwszy koncert zostały przygotowane filmy z wypowiedziami osób zaprzyjaźnionych z moim rodzicami i one tworzą narracje koncertu, nie ma konferansjerki i to również teraz się powtórzy. De facto, nowych jest kilku solistów w składzie no i miejsce jest zdecydowanie większe, czyli warszawski Torwar.

Zostańmy na chwile przy aranżacjach. Jak duży miałaś wpływ na nie, czy w ogóle miałaś?

Tak! Jak najbardziej. To była bardzo ścisła współpraca. Też nie przypadkowo wybrałam Adama Sztabę do zrobienia tych aranżacji. Cenię go jako muzyka i osobę, która świetnie potrafi zaadaptować utwór na nowo bo zachowuje esencję i to co jest najważniejsze w piosence. A to że mamy narzędzie w postaci orkiestry symfonicznej daje wielkie możliwości rozszerzenia formatu, brzmienia i budowania dramaturgii. To jest dla mnie niesamowite! Do tego Adam również robi to zawsze z dużym smakiem, wie gdzie można pozwolić sobie na jakieś szaleństwo, co można podbudować, a co należy uszanować. Dobrałam też go, ponieważ doskonale się rozumiemy. A aranżacje powstawały tak, że spotykaliśmy się z wykonawcami i pomysły powstawały przy nich tak by aranżacja była szyta na miarę. Wcześniej dobierałam osoby do piosenek – i szczęśliwie w 100% udało mi się trafić, bo nie zdarzył mi się brak akceptacji. Tylko Paulina Przybysz, miała pewne obawy, bo sądziła, że nowa aranżacja ją trochę przerasta, ale w ostateczności się zdecydowała i zaśpiewała cudownie. Nie będzie tak, że ludzie, którzy przyjdą nie rozpoznają piosenki, bo wiem, że strona sentymentalna tego koncertu jest bardzo ważna. Ale Ci którzy potrafią docenić warstwę muzyczną i pewne niuanse też nie będą zawiedzeni.

A jak powstawała ta lista solistów? Były to osoby zaprzyjaźnione, będące blisko rodziny czy również obce?

I tak, i nie. Bo na premierowym koncercie były osoby zaprzyjaźnione, które znały moich rodziców, jak Halina Frąckowiak, która w oryginale śpiewa „Anna już tu nie mieszka”, piosenkę, która została stworzona po śmierci mojej mamy, specjalnie z dedykacją. Teraz wykonywać ją będzie ktoś inny. Nie chciałam, żeby były to takie oczywiste dobory artystów. Zależało mi by nadać zupełnie nowy charakter i nowe życie utworom. Także dla wielu osób w 2012 bardzo zaskakującym był wówczas na przykład Czesław Mozil, który zaśpiewał kompozycję mojego taty „Jestem zmęczony”. I tu kolejna ciekawostka, bo ta piosenka nie była nigdy hitem i zna ją niewiele osób. Jest to kompozycja z musicalu „Wielki świat”, który mój tata stworzył z Jonaszem Koftą – jednym z moich ukochanych poetów piosenki. Podczas koncertu w Opolu ta piosenka otrzymała olbrzymi aplauz, co jest doskonałym dowodem na to, że watro wdrażać nowości, a nie w kółko tylko grać te same przeboje. Ale oczywiście tych też nie zabraknie. Co do solistów, którzy wystąpią wkrótce na Torwarze… Z osób które doszły i bardzo się z tego cieszę jest Kayah, Daria Zawiałow, Marek Piekarczyk i Igor Herbut. Z poprzedniego składu została Dorota Miśkiewicz, Katarzyna Groniec i Kuba Badach. Ze wszystkimi jestem dość blisko, a z niektórymi nawet się przyjaźnię.Patrząc na te nowe aranżację, w porównaniu do oryginałów czy jest taka, która tak zachwyciła, że może konkurować z pierwowzorem, lub nawet jest lepsza? Pytam bo jest to jednak sentymentalne przywiązanie.

Szczerze? Dla mnie większość! Nawet patrząc na dwie piosenki z mojego repertuaru, które są w tym koncercie, „Im więcej Ciebie tym mniej” którą śpiewa Kuba Badach. Aranżacja jest tak genialna, dzieje się tam tak dużo „dobra”!

Aż sam mam ciarki jak o tym słyszę!

Kuba ma mnóstwo wyświetleń tego wykonania na YouTube. Wcale mnie to nie dziwi bo zaśpiewał to wspaniale, ale też duża w tym zasługa Adama. Ta aranżacja to totalny killer! Gdy usłyszałam to po raz pierwszy to się śmiałam, że nie wrócę już do swojej wersji. Już nie jestem w stanie z tym konkurować, bo jest tak cudowne.

Ciekawe też jest to skąd się bierze taka energia w nowej aranżacji, wykonaniu?

Myślę, że niesamowita wyobraźnia muzyczna obydwu panów i pasja. Adam użył tylu wspaniałych środków wyrazu, że o tę energię nie było problemu. Mój „Puszek Okruszek” z dzieciństwa też jest na tym koncercie wykonywany bo w końcu to jest kompozycja mojego Taty. Nie zdradzę przez kogo tym razem będzie zaśpiewany – niech to będzie niespodzianka! Na koncercie w Opolu, śpiewał go Piotr Zubek, jest to chłopak, który był w mojej drużynie w programie Bitwa na głosy. Wtedy jeszcze mały ale już bardzo zdolny z zachrypniętym głosem. Ostatnio spotkałam go na koncercie jubileuszowym Zespołu Szkół na Bednarskiej i teraz ma metr dziewięćdziesiąt więc do uroku dziecka mu daleko <śmiech>. Ale aranżacja tego utworu… to co Adam tam wymyślił, to jest taki szalony swing. Muzycznie kojarzy się ze sceną z bajki, gdzie kot goni myszkę. Sekcja dęta musi się naprawdę porządnie napracować, żeby to ugrać. Takie zaskoczenia mamy co róż. Piosenka „Wielka dama” to jest jedna z moich ukochanych aranżacji, w oryginale taneczna, nawet powiedziałabym trochę niespójna z tekstem. Tutaj Adam zrobił z niej bardziej dramatyczny, rockowy utwór. Piękna jest również aranżacja, którą śpiewa Kasia Groniec – „Tylko mnie poproś do tańca”, z sekcją dętą napisaną tak nisko i blisko, przynosząc skojarzenie z mrocznym Portishead. Jest naprawdę dużo smaczków.

Sprawujesz opiekę artystyczną nad całym koncertem, czy jest to łatwe zadanie skoro jest to wszystko bardzo bliskie Twojemu sercu?

W 2012 roku owszem nie było łatwo, bo wtedy rozegrała się większość tych rzeczy. Teraz przenosimy koncert w nowe miejsce. Co też jest wyzwaniem, bo jest to bardzo duża przestrzeń – Torwar. Ale chcemy, żeby pomimo tej lokalizacji, udało się nam osiągnąć jakąś intymność, a przede wszystkim żeby było bardzo dobrze słychać, do czego z Adamem przykładamy dużą wagę. Będą ekrany, na których pojawią się osoby wspominające moich rodziców, dając żywe świadectwo ich życia. Czasami na śmiesznie, czasami bardzo wzruszająco. Czy stworzenie tej całości było łatwym zadaniem? Teraz jest na pewno łatwiej, ale wtedy w Opolu było to trudne emocjonalnie również dlatego, że było to zaledwie dwa lata po śmierci Taty. Ale myślę, że teraz też dokopię się w sobie do tego punku, który spowoduję, że się wzruszę. Na szczęście zdecydowaną większość tego tematu przepracowałam. Może teraz nawet byłabym w stanie śpiewać, ale uważam, że ciekawsze jest to, że zaśpiewają te utwory, inni wokaliści, bo przecież nie mam monopolu na wspomnienia i ponowne wersje.

Wróćmy do tych historii opowiadanych przez przyjaciół rodziny. Czy była jakaś, którą usłyszałaś po raz pierwszy i wywołała uśmiech lub głębokie wzruszenie? I która z tych historii zapadła najbardziej w pamięć?

Niektóre osoby, z którymi rozmawiałam bardzo się wzruszały, niektóre się zatrzymywały wzrokiem, tak jakby wracały do tych chwil, obrazów. Widziałam co oni przeżywają i widziałam, że trudno im było o tym mówić i to jeszcze do mnie. To były bardzo intymne spotkania, myślę, że żaden dziennikarz by nie wyciągnął tyle emocji i prawdy, bo rozmówcy mogli być ze mną szczerzy. Taką osobą, która najbardziej mnie zaskoczyła wysypem różnych anegdot był Zbyszek Hołdys. Cudownie mi opowiadał o różnych chwilach, i o prozie życia… o tym jakie mama im robiła kanapki – z ogórkiem kiszonym, o tym jak odwracała się do nich podczas koncertu śpiewając poważną piosenkę i robiła zeza. Wiele opowiedział też Janusz Weiss, który jeździł z moimi rodzicami na początku ich kariery jako konferansjer. Działy się w tych szarych czasach kolorowe rzeczy… I oczywiście przyjaciółka mojej mamy, która nie jest osobą publiczną – Ania Sułek, od której znam mnóstwo historii bo była bardzo blisko z moją mamą. Cieszę się, że się zgodziła otworzyć i powiedzieć niektóre z nich. Wiele osób nawiązuje do poczucia humoru mojego taty. Też mam w sobie cały czas słowa mojego taty i jego specyficzny rodzaj abstrakcyjnego humoru. Był mistrzem puenty i nie ukrywam, że często w sobie odkrywam podobne myślenie… zasiał we mnie to.

Jest to też wyjątkowy czas na koncert, aż się prosi, żeby przyjść na niego z mamą.

Tak! Zapraszam z mamą, ale zapraszam też z rodzinami. Nie lubię haseł, które mówią że coś łączy pokolenia. To takie wszystko i nic. Ten koncert jest momentami trudną historią, wzruszającą ale też jakąś taką bardzo oczyszczającą i pokazującą jaka jest siła miłości. To jest tak jak w filmie – jeśli mamy dobrą historię, a do tego jest dobrana doskonała muzyka, to “leżymy na plecach”. I myślę, że tak może być na koncercie „Życie mała garść”.

Muszę oczywiście jeszcze zapytać o plany na 2019 rok? 2018 płyta z pięknymi kołysankami, a teraz?

Wydawniczo, na razie nic… ale przygotowuję się do albumu specjalnego na przyszły rok – 2020. W tym roku wchodzę do studia. Jest to projekt, którego samo wyobrażenie mnie przerasta i wzbudza dreszcze. Powoli już je realizuję, dotykam… Po nagraniu albumu mam nadzieję na kilka niesamowitych koncertów ale nie mogę jeszcze zdradzić co to będzie….

No właśnie chciałem tu już podpytywać czy może coś więcej, ale w takim razie kiedy się czegoś dowiemy?

Myślę, że na początku przyszłego roku. Tuż przed planowanym wydaniem w marcu. Więc teraz cały rok pracy, a oprócz tego dużo różnorodnych projektów koncertowych, fajnych i ciekawych. Będzie to dla mnie bardzo intensywny czas, zwłaszcza, że planuję już rok 2021. Uwielbiam zapisywać nowe karty.

Data: 26.05.2019
Otwarcie bram: 18:00
Start: 19:30
Miejsce: Hala Torwar, Warszawa

Bilety dostępne na www.followthestep.com