Porozmawiajmy o kobiecości – Maja Makowska i Odcienie Kobiet

Porozmawiajmy o kobiecości – Maja Makowska i Odcienie Kobiet

Triathlon brzmi jak wyzwanie, cukrzyca brzmi jak wyrok. A połączenie triathlonu i cukrzycy? To już fantastyka, której nie powstydziłby się nawet Tolkien. Nasza kolejna Bohaterka udowadnia, że niemożliwe nie istnieje. Maja Makowska – sportsmenka, kolarka, triathlonistka, od 20 lat zmaga się z cukrzycą typu 1. Znana szerszej publiczności jako Sugar Woman. Na swoim instagramowym profilu pokazuje jak oswoić cukrzycę i cieszyć się życiem każdego dnia. Dziś nie rozmawiamy o sporcie, motywacji i współpracy z lekarzami. Mówimy o kobietach i kobiecości w XXI w.

Odcienie Kobiet: Maja, czym dla Ciebie jest kobiecość?

Maja Makowska: Ile osób tyle odpowiedzi. Pierwsze co przychodzi mi do głowy to pewność siebie i to za jaką osobę się uważam, i w jaki sposób to okazuję. Kobiecość to uznanie swoich atutów, umiejętności i posługiwanie się nimi na co dzień. Nieujmowanie sobie. Docenienie swoich zalet i świadome ich wykorzystanie, albo inaczej najpierw świadomość swoich cech, a później ich docenienie.

OK: Z jakimi wyzwaniami mierzy się kobieta w XXI w. / Jakie wyzwania spotykają Ciebie jako kobietę w życiu osobistym, zawodowym i społecznym? I jak sobie z nimi radzisz?

MM: Kobiety w XXI w. muszą być silne i niezależne. Mamy mnóstwo obowiązków i nie zawsze możemy liczyć na drugą osobę. Trzeba być samowystarczalną i samodzielną, żeby jakieś drobne szczegóły, typu zepsuty kran nie przeszkodziły nam w osiągnięciu celu, którym może być zorganizowanie wymarzonej parapetówki. I ja nie mówię tu o tym, że każda z nas powinna potrafić naprawiać takie rzeczy, ale o tym, że musimy sobie radzić w takich sytuacjach i sprawnie wezwać fachowca. Musimy być zaradne! Musimy też mierzyć się z problemem, który pojawia się kiedy taka silna i niezależna kobieta spotyka mężczyznę, który nie jest równie zaradny jak ona. Bywa to przytłaczające dla obu stron.
Dla mnie wyzwaniem też jest to, żeby sprostać tempu współczesnego świata. Doba ma tylko 24h, a ja czuje, że w tym czasie powinnam iść do pracy, posprzątać mieszkanie, zrobić trening, zakupy, spotkać się ze znajomymi, poczytać książkę i jeszcze pójść na kurs językowy. Często widzę w mediach społecznościowych, że inne kobiety sobie z tym radzą, a jeszcze przy okazji mają własną firmę lub dzieci, więc rodzi się we mnie poczucie, że ja też powinnam dawać radę i tak sobie ułożyć czas, żeby radzić sobie z codziennymi obowiązkami.
Żyjemy w czasach, w których wszyscy dookoła pokazują tylko dobre chwile. Nikt nie chwali się, gdy nie wyrabia się z projektem lub tym, że od tygodnia nie miał czasu zrobić prania. Ja bardzo lubię tempo życia w mieście i na co dzień mi to odpowiada, ale jak wracam do domu rodzinnego na Mazury, to dopiero wtedy widzę jak szybko żyję. Tam mam szansę odpocząć i zdystansować się. Tam nie ma, że wszystko jest na już, albo na wczoraj. Warszawską prędkość zostawiam wtedy w komputerze lub w telefonie. Życie toczy się tam zupełnie inaczej, wolniej. Widzę, że moi rodzice aż tak się nie spieszą pomimo tego, że pracują, prowadzą własną firmę i mają dużo obowiązków.

OK: Kobiety które Cię najbardziej inspirują?

MM: Na pewno to nie są żadne popularne Kobiety, bo one są dla mnie nieosiągalne. Nie potrafię się z takimi osobami utożsamić. Podziwiam natomiast kobiety z mojego otoczenia. Te które mają problemy podobne do moich. Problemy z którym ja sobie nie radzę, a one je pokonują. Są dla mnie wzorem i motywacją. Bohaterkami są też dla mnie moje koleżanki, które mimo ciężkich, życiowych historii nie poddały się i nie straciły radości życia. Imponują mi dziewczyny, które pokonały zaburzenia odżywiania. Inspiruje mnie moja znajoma, której spalił się dom będący dorobkiem całego jej życia, a ona dała radę przystosować się do nowej rzeczywistości i nie pozwoliła, żeby ta sytuacja ją pokonała.

OK: Kobieta kobiecie – największa przyjaciółka, czy rywalka?

MM: Niestety mam wrażenie że częściej jest rywalką. Nawet w środowisku kolarskim jak patrzę na kobiety to czuję, że ciągle się oceniają i sobie zazdroszczą: “a jakie ty masz spodnie, a jakie ty masz buty, a czy ty masz najnowszy rower, czy masz smukłą sylwetkę, czy dobrze wyglądasz w tej bluzce etc.”. Mimo, że to ocenianie nie jest jawne, to czujesz za każdym razem na sobie ten nieprzyjazny wzrok. Chciałabym, żeby obce kobiety patrzyły przyjaźniejszym okiem na siebie nawzajem, w takim codziennym życiu. Żeby wspierały się nawzajem i nie rywalizowały ze sobą.
Na pewno bliskie mi kobiety, które dużo o mnie wiedzą są moimi przyjaciółkami. Znają moje słabości, ale nie wykorzystują ich przeciwko mnie. Więc chyba można to rozgraniczyć. Na swoim podwórku kobiety to przyjaciółki, które się wspierają i motywują, ale jak już wychodzisz gdzieś dalej to rywalki. Na obcym terenie kończy się siostrzeństwo, a zaczyna rywalizacja.

OK: Jak postrzegasz zagadnienie związane z równością/nierównością płci? Doświadczyłaś go kiedyś?

MM: Nie doświadczyłam nigdy nie równego traktowania ze względu na płeć. Zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym trafiałam na dobrych ludzi.
Nie muszę też martwić się o to, że ktoś będzie dyskryminował mnie ze względu na moją orientację, bo jestem osobą heteroseksualną. Natomiast mam koleżanki, lesbijki które muszą znosić dyskryminację każdego dnia. Ja otaczam się młodymi, otwartymi ludźmi, ale nie mam pewności jak zareagowałyby starsze osoby w mojej rodzinie (dziadkowie, ciotki, wujkowie), gdyby okazało się, że jednak chcę żyć w związku z Kobietą. Mam nadzieję, że doczekamy takich czasów, kiedy nikt nie będzie patrzył na na nas przez pryzmat płci, czy orientacji.

OK: Jaką prawdę o kobiecości przekazałabyś 18letniej sobie?

MM: Jesteś dla siebie swoją najlepszą przyjaciółką, do końca życia. Bez względu na to co by się działo zawsze zostaniesz z samą sobą. To, że będziesz mówiła sobie niemiłe rzeczy, uwypuklała swoje wady, twierdziła, że jesteś za gruba, za mało bystra, nieidealna, to będzie tylko pogarszało twoją sytuację z twoim wewnętrznym ja. Szkoda na to czasu. Ja to mówię na własnym przykładzie. Jeśli nie pokochasz samej siebie, albo przynajmniej nie zaczniesz się dogadywać z samą sobą to będzie to zmarnowany czas młodości, który jest beztroski, najlepszy w życiu i który nigdy nie wróci. Ja ten czas straciłam. Jako nastolatka miałam ogromne kompleksy i uwielbiałam wbijać sobie kolejne szpile jaka to ja nie jestem. To wszystko powodowało, że byłam bardzo nieszczęśliwa. A mogłam wykorzystać ten czas zupełnie inaczej. Mogłam cieszyć się życiem, czerpać z innych ludzi to co najlepszem, miło spędzać chwile, ale skupiłam się na tym jaka jestem zła i jak to ja mam niedobrze. Powtarzam jeszcze raz, bycie swoją najlepszą przyjaciółką to dla mnie podstawa. Ja zrozumiałam to dopiero w wieku 25 lat więc jakieś 7 lat za późno. Nie powtarzaj mojego błędu.

OK: Stereotyp o kobiecie z którym się najbardziej nie zgadzasz?

MM: Nie zgadzam się z tym, że kobiety są słabymi kierowcami. Jesteśmy bardziej uważne i skupione na drodze i nie podejmujemy gwałtownych decyzji. Nie zgadzam się też z tym, że kobieta ma słabszy charakter i że nie będzie wystarczająco stanowcza na przykład w stosunku do pracowników. Obecne czasy udowadniają, że kobiety na kierowniczych stanowiskach doskonale sobie radzą i sprawdzają się tam równie dobrze jak mężczyźni. Są empatyczne, sprawnie zarządzają zespołem i delegują obowiązki.

OK: Stres i przepracowanie – jak sobie z nimi radzisz?

MM: Zaczęłam zauważać i doceniać to jak istotny jest sen. Wysypianie się jest dla mnie jednym z ważniejszych aspektów jeśli chodzi o dbanie o siebie i swój organizm. Nie wyśpisz się to masz problem ze skupieniem, problem z kontrolą łaknienia, z mobilizację do pracy, jesteś bardziej drażliwa. Jeśli organizm jest nie wypoczęty to nie radzi sobie też z drobnymi infekcjami. Ja jestem teraz bardzo świadoma i mogę poświęcić dużo, żeby pójść spać wcześniej. Tak właśnie radzę sobie ze stresem, śpiąc dużo. Głęboki sen i odpowiednie wyciszenie przed jest dla mnie absolutnym priorytetem.

OK: Jak wśród licznych presji i wymagań zadbać o siebie?

MM: Celowo w kalendarzu wpisuje sobie wolne, czyli czas który poświęcam wyłącznie dla siebie. Nie umawiam wtedy spotkań, nie dzwonię do nikogo, nie idę na zakupy, nie sprzątam, nie wykonuje żadnych obowiązków. Spędzam ten czas sama ze sobą i się regeneruje.
Uwielbiam też pływać. Jak zanurzasz głowę pod wodę, to dla mnie panuje tam cisza. Niektórzy twierdzą, że hałas, ale dla mnie jest cisza. Nic nie słyszysz, nie masz telefonu, z nikim nie rozmawiasz. Jesteś wyłącznie Ty, ze swoimi myślami. Pływając wpadam w taki rytm: kilka ruchów ściana, kilka ruchów ściana… W tym transie szybko okazuje się, że pływam już 20 minut, zrobiłam trening, a w głowie mam taką miłą lekkość i pustkę. Kiedy płynę to odpoczywam.

OK: Życie prywatne i zawodowe – jak znaleźć złoty środek?

MM: To bardzo ciężkie pytanie. Każdy chce być dobry, a nawet najlepszy w każdej dziedzinie życia, w pracy i w domu. Mam wrażenie, że niektórzy stawiają sobie poprzeczkę za wysoko, biorą na siebie za dużo, za dużo naraz. A później pojawia się tylko zmęczenie i frustracja, jak sobie z tym nadmiarem nie radzimy. Ja nauczyłam się odpuszczać. Poluzowałam moje treningi i ćwiczę tak, żeby dawało to efekty, sprawiało mi przyjemność i nie kolidowało, z życiem prywatnym, czy pracą. Nauczmy się rezygnować i nie brać za dużo na siebie. Wszyscy o tym wiemy, dużo o tym mówimy, to wprowadźmy to jeszcze w życie!

Więcej o Mai aka Sugar Woman i tutaj!
Więcej o Odcieniach Kobiet tutaj!