Wielki pluszowy Miś w Warszawie wzbudził wielkie zainteresowanie, prawdziwą burzę w mediach i wśród mieszkańców stolicy. Miś odwiedził najpopularniejsze i najbardziej widoczne miejsca na mapie Warszawy, siedząc m. in. na Placu Zbawiciela, przyjmując gorące uściski od dzieci i dorosłych. Skąd wziął się pomysł na gigantycznego Pluszaka? Co wpłynęło na to, że projekt odniósł tak wielki sukces, a Miś niedługo odwiedzi kolejne miejsca? Rozmawiamy z Izą Rutkowską, kuratorką projektów Fundacji Formy i Kształty, która jest odpowiedzialna za całe to pluszowe zamieszanie ;).

iza_rutkowska_03

IMG_0664

Miałaś dużo misiów jako mała dziewczynka?

Miałam tygrysa, który był większy ode mnie, zająca, którym teraz bawi się kot moich rodziców i Przytulankę w kształcie buldoga. Takie pamiętam.

Dlaczego akurat miś?

Miałam sen, że kładąc się spać, muszę wspinać się na łóżko po wysokiej drabinie. Kiedy już się na nim znajduję, leży na nim miś, ale kiedy próbuję się do niego przytulić, on nagle robi się gigantyczny, a ja czuję się niesamowicie błogo w jego objęciach. Obudziłam się wtedy z niesamowicie silnym uczuciem, że chciałabym, żeby taka przytulanka pojawiła się w rzeczywistości i żeby była żywym pomnikiem, integrującym, a nie dzielącym ludzi. Taka rzeźba odwołująca się do „dziecka w nas”, która będzie przeciwwagą dla tych wszystkich szarych i ciężkich monumentów jakimi zawalona jest Warszawa.

Twój projekt Przytulanka to próba zwrócenia uwagi na miejskie pomniki i na to, że te „tradycyjne” pozostają w mieście niezauważone. Czy jest to w jakiś sposób kontynuacja projektu o nazwie Mobilne Pomniki?

Przytulanka w zasadzie powstała pierwsza, tylko dużo dłużej nad tym projektem pracowałam, Mobilne Pomniki pojawiły się gdzieś po drodze, jeszcze na energii budowania przeciwwagi dla betonowych obelisków.

IMG_0457

Pamiętasz pierwszy komentarz, jaki usłyszałaś, kiedy opowiadałaś o pomyśle swoim współpracownikom? A pierwszą opinię odbiorców?

Współpracownicy przyzwyczaili się już do moich pomysłów i są zarażeni optymizmem. Sporo jest jednak ludzi, którzy mówią na starcie „tego się nie da”, albo „rozkradną, popsują, po co to robić”. Ale na takie biadolenie mam specjalną tarczę, z resztą ci, którzy przychodzą na moje projekty, pokazują mi, że warto wierzyć w ludzi, ufać, że z szacunkiem podejdą do cudzej pracy. Komentarze były w większości pozytywne, ale mi najbardziej spodobał się ten, który usłyszałam od pewnej starszej pani. Chodziła dookoła misia i powtarzała „obrzydlistwo, obrzydlistwo”, jak zaciekawiona zapytałam ją dlaczego to powiedziała „no, przecież w telewizji powiedzieli, że to każdy może się do tego przytulać. To niech sobie Pani wyobrazi jakie to posmarkane musi być”. Do dziś się z tego śmieję, chociaż szkoda mi też tej Pani, która całe życie prawdopodobnie w negatywie odbiera.

Fundacja Form i Kształtów to grupa, która za swój cel stawia sobie widoczny wpływ na kreowanie przestrzeni miejskiej. Co udało Wam się zmienić przez 2 lata działalności? Mam na myśli zarówno przestrzeń dookoła, jak i zauważalne zmiany w ludziach, którzy są odbiorcami Twoich projektów.

Nasze napisy z żywopłotów rosną sobie w Chełmnie i Łowiczu, jakieś tasiemkowe graffiti powiewa na warszawskim Grochowie. Ale to co się zmienia z większą intensywnością to wyobraźnia ludzi, którzy mają z tymi projektami styczność. Dla mnie one są kolorową folią nakładaną na rzeczywistość. To co widzimy zostaje w głowie i może być łatwo przeklejane w inne miejsca.

IMG_0320

Z którego projektu jesteś najbardziej dumna?

Każdy lubię, ale najbardziej cenię sobie Teren Budowy, który realizujemy w miastach do 20 tys. mieszkańców. Sama się w takim mieście wychowywałam, dlatego wiem jak ważne jest organizowanie nieszablonowych warsztatów i zajęć, żeby pokazać ludziom, że sami mogą w prosty sposób kształtować przestrzeń dookoła, a Teren Budowy to takie właśnie działania.

Jak myślisz, od czego zależy sukces takich inicjatyw, jak Wasze?

Od intencji i nastawienia. Jeśli wychodzisz z sercem do ludzi, to oni to czują. Ja zawsze staram się odnosić do tematów, które każdy z nas wspomina z rozrzewnieniem z dzieciństwa, które sam robił, albo wie jak zrobić – patrz Grzybobranie czy Wędkowanie. To zwykle powoduje, że ludzie nie boją się abstrakcji, w jaką ich wpędzam, bo maja jakiś szkielet, który jest dla nich zrozumiały, a resztę odbierają sercem.

Dokąd jedzie teraz Miś?

Na południe 🙂

Masz już pomysł na kolejne projekty?

Pomysłów zawsze jest wiele, ja jesienią/zimą zawsze daję sobie czas na przesortowanie tych, które pojawiły się tylko na chwilę i tych, które uczepiły się mnie z wyjątkowa siłą. Te drugie zwykle nie dają spokoju do czasu, kiedy nie zostaną zrealizowane.

Zdobyliście rozgłos w światowych mediach, pisał o Was m.in. Designboom. W jaki sposób wpłynęło to na Waszą pracę? Dostaliście jakieś ciekawe propozycje?

Wpłynęło tak, że tej pracy jest dużo więcej, ale to dobrze. Dostaliśmy kilka bardzo ciekawych propozycji, ale lepiej się nad nimi na spokojnie zastanowić.

W takim razie trzymam kciuki i czekam na kolejne projekty!

 IMG_0239

 

 Rozmawiała: Kasia Kępka / example.pl

Zdjęcia: materiały prasowe