Możecie mi zazdrościć – rzadko spotyka się tak inspirujących i utalentowanych ludzi, którzy potrafią patrzeć na świat i swoją karierę z tak dużym dystansem. Jeden z nich jest samotnikiem, drugi lubi boksować ludzi, a trzeci uwielbia ostrą, gitarową muzykę. Łukasz Szatt Palkiewicz, Kuba Goleniewski (znany również jako Jaq Merner) i Paweł Stachiowiak tworzą trio wybuchowe, a ich muzyczny projekt Kroki to jeden z najbardziej interesujących bandów ostatnich lat. Z chłopakami rozmawialiśmy o inspiracjach, początkach, kompromisach i planach na przyszłość.
Pierwszy koncert z okazji premiery płyty Stairs odbył się w warszawskiej Miłości. Jak było?
Łukasz: Jesteśmy totalnie zaskoczeni, ludzie dali nam dużo energii i… Miłości właśnie. To było najlepsze przyjęcie, jakie mogliśmy sobie wymarzyć.
Kuba: Wcześniej w Warszawie graliśmy raz, w Cudzie nad Wisłą. Wtedy jeszcze nie mieliśmy takiego materiału i wszystkiego dopracowanego. Tym razem inaczej zaaranżowaliśmy koncert. To było dla nas coś bardzo ważnego i… Udało się.
Paweł: Przecież gdyby nie ludzie, to nas by nie było.
No właśnie, u Was jest wszystko na odwrót. Spotkaliście się przy okazji Sofar Sound, zagraliście dwa kawałki, a publika zaczęła naciskać, żebyście wydali płytę. Zaskoczyło Was to?
Łukasz: Totalnie!
Od razu wiedzieliście, że podniesiecie rękawicę i ulegniecie? Czy się wahaliście?
Paweł: Wahania są zawsze. To nas zmotywowało, chociaż nie zakładaliśmy wcześniej, że od razu założymy zespół. Zagraliśmy dwa numery.
Kuba: Wiedzieliśmy, że będziemy robić razem muzykę.
Paweł: Ale czy Kroki?
Kuba: Tak, Kroki powstały na 10 minut przed założeniem strony na Facebooku i dzień przed wypuszczeniem filmiku z Sofar. To było bardzo zabawne. Jasne, od początku chcieliśmy zrobić ze sobą więcej numerów…
Paweł: Ale nie tak szybko (śmiech)!
Kuba: Przy okazji współpracy z Łukaszem na płycie Bloom (longplay Szatta, przyp. red.) zrobiliśmy dwa, trzy numery, które zostały na dysku do dalszych manewrów. To był nasz punkt wyjścia. Spotkaliśmy się przed release party Łukasza i tam poznałem Pawełka. Zagraliśmy razem.
Łukasz: I to był w zasadzie nasz pierwszy wspólny występ w tym składzie. Miałem zaprosić wtedy innego gitarzystę, który ostatecznie wyjechał gdzieś totalnie daleko i pomyślałem o Pawełku.
Paweł: A ja, jako stary chałturnik… (śmiech)
Łukasz: Wziął chałturę. Namówiłem Kubę i zrobiliśmy release party albumu, gdzie zagraliśmy po raz pierwszy razem.
Musiało być dobrze, skoro skład się nie zmienił!
Kuba: Tak, było śmiesznie.
Paweł: Nadal jest!
Łukasz: W ogóle jak oglądamy teraz nasze pierwsze nagrania…
Kuba: No, tragedia (śmiech). To wszystko to takie… Rzeźbienie. Uczymy się, korygujemy błędy, pytamy się ludzi. Idziemy ciągle do przodu.
Co było najciekawsze przy pracy nad płytą, którą wydaliście?
Paweł: Chyba sposób pracy.
Logistycznie jest ciężko, co?
Paweł: Było ciężko, ale spotykaliśmy się na kilkudniowe próby. Raz Wrocław, raz Poznań…
Kuba: Przyjechałem też do Poznania na dwa tygodnie i robiliśmy dużo, i intensywnie.
Łukasz: Ja chyba nie jestem w stanie sprecyzować tego, co było najciekawsze w pracy.
Kuba: Dla Łukasza chyba najciekawsze było to, że współpracował z ludźmi, a nie z komputerem (śmiech).
No właśnie, jak Ci się to udało?
Łukasz: Czy ludzie jakoś wyczuwają, że jestem wycofany? Czy może mówisz to przez przypadek? Jak to jest?
Paweł: Wystarczy spojrzeć na okładkę twojego pierwszego albumu. Szop to nocny zwierz.
Łukasz: No to prawda, lubię pracować sam. Przy Krokach nie było łatwo (śmiech). Ktoś miał wpływ na to, co robię. Musiałem czasem przymykać oko na rzeczy, których w stu procentach nie czułem.
Kuba: My z Pawłem mamy doświadczenie w pracy z ludźmi (śmiech), ale aranżacje na żywo, kiedy ćwiczysz z całym bandem, to też coś nowego i innego. Jak wyciągaliśmy Łukasza z pokoju, to było ciężko. Ale teraz zaczyna rozmawiać z ludźmi, ma Facebooka, oswaja się (śmiech).
Łukasz: Od niedawna odpisuję na komentarze (śmiech).
Jak swoje doświadczenia z poprzednich przedsięwzięć, z pracy z ludźmi i komputerami, wykorzystaliście przy okazji pracy nad tą płytą? I dlaczego ta płyta jest taka krótka, bo czuję niedosyt!
Kuba: Fajnie, że wywołaliśmy takie emocje! Wydaje mi się, że chodzi o tempo, które nadała publiczność. Sami od początku mówiliśmy, że nie wiemy, czy ta płyta będzie EPką, czy longplayem. Z drugiej strony wiedzieliśmy, że nowe utwory są trochę z innego okresu, innej pracy i innego miejsca. Uznaliśmy, że najlepszym wyjściem będzie zrobienie EP-ki, zamykającej nasz pierwszy rozdział.
Paweł: Siedem utworów w siedem miesiący.
Kuba: Cieszę się, że ta płyta jest krótka i ludzie chcą więcej. Nie jest to typowy debiut na 10 utworów, który raz zostanie przesłuchany i ludzie mają dość. Dobrze zostawić nutkę niewiadomego. Płyta kończy się bardziej rockowo, w zupełnie innym klimacie niż reszta rekordów. I co dalej?
Łukasz: Odpowiadając na pierwszą część pytania: ja chyba więcej się nauczyłem niż wykorzystywałem swoje doświadczenie. Na pewno było mi łatwiej przygotować chłopakom szkice, nad którymi mogliśmy potem pracować. Lubię pracować sam, więc zawsze na spotkania przychodziłem z czymś.
Paweł: Ja jestem instrumentalistą, więc praca z ludźmi nie jest mi obca (śmiech). Udzielałem się w wielu projektach muzycznych. To były różne zespoły na różnym muzycznym poziomie, więc od każdego się czegoś nauczyłem i mogę tę wiedzę wykorzystywać. Ten projekt daje mi to, że mogę wyjść poza to, co robiłem wcześniej. Inaczej konstruuję linie basu, gram akordami, których basiści raczej nie używają.
Kuba: Współpraca z ludźmi jest fascynująca i wciąż się tego uczę. We wcześniejszych projektach miałem więcej osób niż dwóch kolegów, to były zupełnie inne relacje. Tutaj mam tylko tych dwóch gałganów i mogę poświęcić im więcej czasu, złapać większy kontakt, dobrze ich poznać.
Jesteście określani jako jeden z najciekawszych debiutów roku. Jak Wy się zapatrujecie na taką opinię?
Paweł: To bardzo fajne uczucie i dobrze to słyszeć.
Kuba: Nasza muzyka jest inna, bo każdy z nas jest charakterystyczny. Bity Łukasza, mój wokal, gra na basie przez Pawła – to wszystko jest w jakiś sposób wyróżniające się i sprawia, że jestem w stanie w to uwierzyć. A czy tak jest? Nie wiem.
Paweł: Do nas tylko dochodzą takie słuchy. Prawda jest taka, że ciężko na to pracujemy. Dobrze to słyszeć, ale zasuwamy dalej, żeby było jeszcze lepiej i żebyśmy my to poczuli tak w stu procentach, z serca.
Kuba: Nie chcemy, żeby to nie były słowa rzucone na wiatr.
Łukasz: Zastanawiam się tylko, co skłania ludzi do określenia nas „jednym z najciekawszych debiutów”. Czy to, że tworzymy muzykę ciekawą na tyle, że zainteresowała ludzi? Czy jesteśmy interesującym debiutem, bo nikt nie rozumie, dlaczego tak szybko ktoś się nami zainteresował?
Myślę, że wszystko po trochu. Tak, jak powiedzieliśmy na początku: robicie wszystko na odwrót, co już samo w sobie jest interesujące i skupia uwagę. Dwa kawałki poszły do sieci i każdy chce wiedzieć, co to, kto to i kiedy będzie więcej. A muzycznie płyta nie jest oczywista, zaciekawia, wzbudza emocje. Wyzwalacie fajną energię, robicie kawał dobrej roboty, a ludzie lubią ciekawe rzeczy.
Kuba: Ty jesteś po drugiej stronie, więc ci zaufamy.
Jak wygląda wydawanie płyty w Polsce, jeśli jest się młodym bandem? Czy można znaleźć wsparcie dla młodych muzyków? Wy wydajecie w Kayaxie, który jest świetną wytwórnią i ufa, i wspiera muzyków świeżych, i zdolnych.
Paweł: Dlatego właśnie tu jesteśmy (śmiech).
Kuba: Myślę, że to nie jest łatwe i wielu artystów może to potwierdzić. Młode zespoły walczą o wydawnictwa, robiąc naprawdę dobre płyty. My mieliśmy to szczęście, że dostaliśmy parę innych propozycji i mogliśmy przebierać. To było bardzo miłe zaskoczenie.
Paweł: Co było też z drugiej strony trudne, w którą stronę mamy pójść. Niby wszystko było na tacy, ale ta taca była płonąca (śmiech).
Łukasz: A ja myślę, że jest to bardzo proste – fizyczne wydanie płyty. Wszystko później zależy o odbioru. Jesteśmy na początku tej drogi i konsekwencje naszych decyzji będziemy mogli zobaczyć dopiero za jakiś czas. Ten proces od wysyłania demówek przez kontakt z wytwórnią i podpisanie kontraktu – trwa bardzo długo i na porządne efekty trzeba długo poczekać.
Co Was inspiruje? Nie tylko muzycznie.
Kuba: Ludzie. Kocham ich i ci, którzy mnie znają, wiedzą, że ich uwielbiam. Lubię też się pomodlić i pośpiewać w ciszy. Wszystko, co jest związane ze sztuką, odgrywa rolę w moim życiu. Są filmy, obrazy i artyści, którzy mnie inspirują i dotykają. To ogromnie wpływa na drogę, którą idę.
Paweł: Oprócz tego, o czym wspomniał Kuba, natura i cisza – one są mega inspirujące. Im mniej bodźców z zewnątrz, tym lepiej. Cisza i samotność – to jest najbardziej twórcze.
Łukasz: Można się w całości skupić na pracy.
Paweł: Również nad sobą. Muzyka to nie tylko dźwięki, to tylko praca nad psychiką.
Kuba: Jest takie pojęcie wśród muzyków, jak granie ciszą, która też jest muzyką.
Gdybyście nie zajmowali się muzyką, to co byście robili?
Kuba: Ja biłbym ludzi. Lubiłem i nadal lubię boksować. To piękny sport, chociaż brutalny. Nauczyłem się wiele, jeśli chodzi o mój charakter, twarde podejście do życia i ciężką pracę.
Łukasz: Przyznam szczerze, że wiele razy zadawałem sobie to pytanie. Ale na tyle daleko zabrnąłem w muzykę, że nie byłem w stanie sobie na nie odpowiedzieć. Nie wiem, co innego sprawiłoby mi tyle przyjemności i radości. Muzyka dostarcza mi wiele emocji i bardzo na mnie wpływa. Dziś nie wiem, co innego mógłbym robić. I cieszy mnie to, że nie muszę stawać przed tym wyborem.
Paweł: Ja pewnie bym patrzył w chmurki. Siedziałbym w ciszy, mógłbym być takim Dr Dolittle, uwielbiam zwierzęta. Mógłbym pracować w schronisku.
Jakie macie plany związane z Krokami na najbliższe parę miesięcy?
Paweł: Takie, żeby się nie przewrócić!
Kuba: Chcemy dociągnąć do końca sprawy związane z wydaniem płyty. Szykujemy się do trasy koncertowej, do supportów. Chcemy mieć wolną głowę, żeby odpocząć i zacząć pracę nad pełnoprawnym longplayem.
Kroki w życiu stawiacie ostrożnie czy rozpychacie się i biegniecie?
Paweł i Kuba: Zależy od sytuacji.
Paweł: Wszystko, co robimy, robimy z głową. Bardzo dużo ze sobą rozmawiamy.
Kuba: To starcie charakterów. Ja bym poleciał do przodu, a Łukasz cofnąłby się o parę kroków.
Paweł: A Paweł nie wie, o co chodzi (śmiech).
Łukasz: Wszystkie kwestie prawne, organizacyjne związane z pracą z muzyką podejmujemy z głową. Jeśli chodzi o sam proces tworzenia, to nie hamujemy się. Robimy muzykę. Nie myślimy o tym, czy komuś się spodoba, czy nie – wypuszczamy to, co czujemy.
Mieliście fory, bo już na początku wiedzieliście, że macie dobry feedback.
Łukasz: Ale tylko w związku z dwoma utworami!
Paweł: I baliśmy się reakcji na pozostałe numery.
Łukasz: Kawałki różnią się od tych znanych z Sofar, więc takie zabiegi jak końcówka w numerze I know, były totalnie odstrzelone. Ludzie będą różnie to odbierać, ale my będziemy robić to, co czujemy, że jest słuszne i nam odpowiada.
zdjęcia: wiktor franko, białyniebieski