Co definiuje stworzenie dzieła i dlaczego lepiej mówić niż przegadywać? Z tym objawieniem polskiej sceny muzycznej, rozmawiamy na dwa tygodnie przed Europejskim Festiwalem Muzycznym Co Jest Grane, podczas którego Błażej wystąpi. Mało jest osób, które tak jak on, potrafią wzbudzić skrajne emocje. Dosłowny, ale liryczny, jego prawda często bywa bolesna. Błażej Król.

Jak to jest z tymi urwanymi przez emocje członkami? Da się z tym żyć?

Koncerty są dla mnie odskocznią od codziennych obowiązków np. pracy, a same codzienne obowiązki np.praca  jest odskocznią od „emocji i przyjemności „przed i po koncertowych”. W dniu koncertu zbiera się we mnie i kotłuje. Na scenie trochę mną miota. Trudno mi powiedzieć czy dałbym radę dzień w dzień dźwigać te „emocje i przyjemności”. Podejrzewam że przez tę lekką schizofrenie mam dużo większa przyjemność z grania.

Kuba Żulczyk nazwał Cię mistrzem słowa. Skąd Ci się to bierze? Wiesz, Taco Hemingway też żongluje językiem, u niego wiąże się to bardzo z rodzajem muzyki, jaki wykonuje. Ty jesteś liryczny, taki… sypialniany. Taka forma wyrazu najbardziej Ci pasuje?

Nie mam recepty. Nie wiem czy „moje pisanie” z dołu czy z góry się bierze. Wole mówić mniej niżeli przegadywać. Lubię zostawiać słuchaczowi duże pole do interpretacji. Nie przepadam za fabularyzowaniem, nie lubię w piosenkach zamkniętych historii. Przykład artysty, który podałaś i rodzaj muzyki, który wykonuję trochę zmusza go do gęstwin i ciągłego ostrzału ucha. Ja jednak zostaję przy swoim… Sypialnianym.

Znam wielu ludzi, którzy bardzo utożsamiają się z Twoją muzyką, tekstami. Jak Ty to odbierasz, jako ten, który im to daje?

W momencie w którym pojawia się słuchacz i zaczyna się jego interpretacja tekstu, ja przestaję być potrzebny i to mi się najbardziej podoba… Pozdrów ich ode mnie.

Król jest głosem pokolenia? 

Nie wydaje mi się.

Od wydania płyty minęła już chwila, ale muszę zapytać: co czułeś, jak już wszystko było skończone? Mam wrażenie, że taki słowny, emocjonalny „wyrzyg” musi kosztować naprawdę dużo.

Podobno są tacy którzy po popełnieniu „dzieła” odchorowują i np. muszą się wypocić, napić wódki albo pójść spać. Ja tak nie mam, czyli wychodzi na to że nie popełniam „dzieł”. Może gdybym miał za dużo wolnego czasu? Ja mam tak, że  po wolnym dniu, którego część poświęcam na przysłowiowe „tworzenie”, rano muszę wstać i iść do pracy.

Każda z Twoich płyt nieco się od siebie różni. Czy z dzisiejszej perspektywy czegoś się wstydzisz, żałujesz? Jest coś, od czego najchętniej byś się odciął?

Trudno mi się słucha swoich rzeczy np. gdy utwór leci w radio lub Iwona puszcza w aucie album, w którym maczałem palce. Wyłączam się, zaczynam analizować. Nie lubię siebie takiego. Nagrałem trochę materiału który brzydko się zestarzał i cytując poetę  „dobrze, że zdechło”. Dopiero od około pięciu lat jestem z siebie zadowolony.

Czego Ci brakuje w polskim przemyśle muzycznym?

Trafiam na ciekawych i dobrych ludzi. Nie robię niczego wbrew sobie. Mam możliwość nagrywania, wydawania i grania koncertów. Nie mamy zbytnio na co narzekać, w ostatnich latach powstało dużo małych, ale bardzo znaczących wydawnictw (m.in. Latarnia, Biedota), mamy kilkanaście mniejszych i większych festiwali na których można grać (Tauron, LDZ) inicjatywy wydawnicze takie jak  M/ czy Noise Magazine. Cholera, internet kipi… Jasne mógłbym marudzić, płakać, a nawet rzucać kurwami, ale odpuszczę sobie, bo jest mi bardzo wygodnie.

Powiedziałeś kiedyś, że najważniejsza jest dla Ciebie rodzina, masz też pracę. Gdzie w tym wszystkim jest Twój projekt artystyczny?

Pracuję około 140 godzin miesięcznie co daję około 15 wolnych dni. Przez 15 dni można skomponować i nagrać cały album. Nie narzekam na brak wolnego czasu.

Kim jest Błażej Król? Kim będzie za kilka lat?

Ostatnio widzę dość sporo swoich negatywnych cech więc wstrzymam się od odpowiedzi.

 

 

 

zdjęcia: materiały prasowe