"TO PROJEKTOWANIE ZAWSZE BYŁO ZE MNĄ" wywiad z JUCHĄ

Artystów dzielimy na dwie grupy. Tych hodujących swoje pomysły w głowie i dojrzewających do sukcesu długo lub bardzo długo oraz tych, którzy realizując pomysł, który wpadł im do głowy 3 minuty wcześniej, tworzą produkt, który niedługo później staje się hitem w branży. Rozmawiamy ze studentką Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, która w ramach uczelnianych warsztatów stworzyła projekt, którego jeszcze nie było. Agnieszka Jucha – właścicielka marki JUCHA w kilku słowach o sobie, o kształtach, o torebce i planach na przyszłość.

 

Opowiadałaś mi już w skrócie o historii swojej torebki. Czy mogłabyś jeszcze raz, tym razem ze szczegółami opowiedzieć tę historię?

Ogólnie sprawa wygląda tak, że u nas na wydziale Wzornictwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie każdy trzeci rok ma na drugim semestrze warsztaty. Każdego roku są to warsztaty przeprowadzane z różnymi firmami a w tym roku to firma Słoń Torbalski była tą, z którą współpracowaliśmy. Przez to wynikło to, że każdy miał zaprojektować torebkę. Byliśmy podzieleni na mniejsze grupy, które miały różne określone tematy- walizka, torba miejska, torba na laptopa. Ja wraz z koleżnkami dostałyśmy torebkę. Naszym głównym założeniem było to, żeby była to torebka mała, bardziej wieczorowa, bardziej wyjściowa, niż codzienna, duża torba, do której wkładamy wszystko. Rozdzieliłyśmy się i każda robiła swój projekt. Warsztaty trwały tydzień, a po upływie tego czasu mieliśmy mieć gotowy projekt torebki albo chociaż koncepcję. Część z projektów została wybrana przez Słonia Torbalskeigo do wdrożenia i te osoby później miały robione prototypy w skórze i to miało pójść gdzieś dalej, ale w rzeczywistości różnie to było. Natomast z racji tego, że moja forma była dość skomplikowana i bardzo ciężko byłoby zrobić coś takiego w skórze, nie zostało to później przez tę firmę wybrane. Jednak już na początku było mówione, że jest to rzeczywiśćie dość nietypowy projekt i może byłoby to duże wyzwanie , żeby spróbować go zrealizować. Niestety firma nie podjęła się wykonania i sprototypwoania, więc stwierdziłam, że zrobię to sama. Była też taka sprawa, że praktycznie te warsztaty trwały tdyzień, a ja tak naprawdę przez pierwsze trzy dni, kiedy wszyscy coś projektowali i robili, siedziałam i powtarzałam sobie Nie, tu mi się nie podoba, tam mi się nie podoba. Pomyślałam, że to musi być coś wyjątkowego, coś co dopełnia i tak naprawdę tworzy cały ten strój. Coś, co super zwraca uwagę i przyciąga. I tak w pewnym momencie jak już trzeba było pokazać cokolwiek, zrobić chociaż jakiś rysunek, koncepcję, to stwierdziłam, że skoro to ma być dodatek WOW, to może właśnie coś z diamentami, które też są jakąś biżuterią. Od tego skojarzenia poprzez kryształy, strukturę kryształu, przeszłam do origami i zaczęłam najpierw z papieru składać te formy. Następnie przeszłam do polipropylenu, z którego po wielu próbach zaginania, przeginania, doszłam do ostatecznej formy.

Czyli Twoja torebka, to tak naprawdę bardzo spontaniczna akcja?

Tak, tak. To był taki spontaniczny impuls a może tak i można powiedzieć, że trafiony w dziesiątkę, bo akurat się udało. Takie pomysły bardzo często są lepsze, niż takie wysiedziane, które są męczone przez pół semestru, czy przez pół roku. Wtedy niby też jest jakiś efekt, ale człowiek już nie ma takiej frajdy, jak wtedy kiedy jest to na żywioł – takie jak ktoś chce, bez większych korekt i poprawek.

Po powstaniu projektu, od razu pomyślałaś, że zajmiesz się produkcją na szersza skalę?

Nie, w ogóle to był taki pomysł, że a zrobiłam. Najpierw z przezroczystego materiału, ponieważ on był akurat w dużej ilości sklepów. Później zaczęłam szukać innych materiałów, bo przezroczysty niekoniecznie pasuje każdemu przez to, że widać zawartość. Znalazłam czarny, który od wewnątrz jest fioletowy albo złoty i zrobiłam dwa modele. Parę osób się zainteresowało, część dostała ode mnnie w prezencie, część kupiła. Ale w życiu nie myślałam o tym, żeby gdzieś to sprzedawać na masową skalę , że rzeczywiście będzie zainteresowanie. Jednak po jakimś czasie, kiedy zauważyłam, że faktycznie ludziom się to podoba, stwierdziłam, dlaczego nie spróbować. Może rzeczywiscie będzie to coś co odbiorcy polubią i będą chcieli kupić.

Jak to teraz wygląda, kiedy musisz robić ich dużo więcej i przede wszystkim szybciej? Cały czas robisz je sama?

Tak, cały czas robię je sama. Od początku do końca. Od poskładania tego arkusza, zagięć, do finalnej formy. Wszystko robię sama, więc jak jestem przed jakimiś targami, to zwykle tydzień, dwa tyg. wcześniej siadam i robię. Jeśli się robi takich torebek 20,30, to jest to też gdzieś tam praca fizyczna – to wszystko jest robione ręcznie, więc to też dodatkowo mojej siły wymaga. W przyszłości będę chciała to robić laserowo, ale póki co ręce i cyrkiel to narzędzia, które są dla mnie dostępne.

Ile trwa zrobienie jednej torebki?

Zrobienie jednej takiej torebki trwa około godziny. W przypadku, kiedy przysiadłabym do jednej torebki i ją robiła krok po kroku. Natomaist zwykle robię to seriami, np. tnę materiał, później robię przegięcia, później wszywam zamki. Żeby nie robić wszystkiego poejdycnczo od początku do końća, robię to etapami. Bo jakbym miała rzeczywiście od każdej czynności odchodzić do następnej, zajęłoby mi to dużo wiecej czasu. Z drugej strony, dopiero wtedy to jest monotonne, bo robię jedną czynność przez nawet 2 lub 3h! Jak pojawia się zmęczenie materiału siadam do kolejnej czynności i robię inną rzecz.

Tak naprawdę niedawno zaczęłaś. Starsznie szybko wszyscy zachwycili się twoimi projektami i wszystkim się spodobało. Czy ta rosnąca liczba odbiorców kosztuje Cię jakiś wysiłek , czy oni sami przychodza?

Tak i to jest dla mnie rozwój zdarzeń, który mnie zaskakuje. Ten bardzo pozytywny odzew i zainteresowanie samą form było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Nie spodziewalam się czegoś takeigo, na pewno nie jak zaczynałam i później, jak nawet już zaczęłam je sprzedawać również. Co do rosnącej liczby odbiorców, staram się robić u siebie na fanpage’u konkursy – odbiorcy udostępniają zdjecie, a ja później wysyłam im torebkę, którą wybiorą. To przyciąga bardzo dużą grupę. Dla mnie to np. jest sukces, że przez 4,5 dni dany post zobaczyło kilkanaście tysięcy osób. Dla osoby, która tak naprawdę jest gdzieś na początku i nie ma jakiejś ogromnej promocji zewnętrznej, jest to dość duża liczba tych osób, które to zobaczyły, przekazały dalej i lubią ten fanpage na facebook’u. Jestem naprawdę bardzo mile zaskoczona.

Jeździsz na różne targi. Głównie do Kakowa. Do Warszawy pewnie też wkrótce dotrzesz.  Jak już jesteś na targach, jak wyglądają relacje pomiędzy Tobą, a ludźmi. Podchodzą, pytają?

W warszawie jeszcze nie byłam, na pewno przez to, że to jest początek. Tak naprawdę od kwietnia nie minęło tak dużo czasu. Na wszystkie targi nie jestem w stanie dojechać, bo istnieje taka kwestia, że muszę zabrać ze sobą odpowiednią ilosć torebek, nie mogę poejchać z kilkoma. Co zabawne w targach, bardzo dużo osób podchodzi i nie bardzo wie, czy może dotknąć. Wtedy zazwyczaj biorę i pokazuję, że ten materiał jest rzeczywiście wytrzymały i można go dotknąć i nie rozpadnie się. Ludzie się boją, że wezmą i coś się stanie, bo ta forma wygląda na bardzo delikatną. Mimo, że jest to plastik, to jednak bardzo cienki, dlatego też dużo osób się tego obawia. Natomiast bardzo często jak ktoś nie podchodzi, nie wchodzi ze mną w interakcję poprzez pytania, to bardzo często widzę, że ludzie przechodzą i  mówią ale fajne, ale ciekawa forma. Nawet jeżeli nie jest to w czyimś stylu, bo nie nosi takich torebek, tylko raczej większe, dzienne, w  których zmieści laptopa i wszystko inne, co niezbędne na co dzień, to ludzie doceniają tę formę i, że to jest coś innego. Też ten materiał jest czymś nowym dla ludzi, którzy zastanawiają się czy np. w autobusie ta torebka się nie zgniecie. Wtedy mówię, że jeżeli nikt na niej nie usiądzie to nie powinno się z nią nic stać.

Czy te bezpośrednie spotkania z klientami wnoszą coś do twojej marki, sugerują jakieś zmiany?

Bardzo często się zdarza, że ludzie podchodzą i mówią, że oni chcieliby taką lampę. Parę osób brało ode mnie kontakt, że może taką lampę albo inną formę z tego materiału, jednak nie miałam później odzewu z żadnej z tych stron. Natomiast zwykle są to takie luźne rozmowy na temat tego skąd wziął się pomysł, czy ile już to robię.

Jest coś, co szczególnie podoba Ci się w tych targach, albo przeciwnie – szczególnie nie podoba?

Bardzo fajny jest ten bezpośredni kontakt z ludźmi, można porozmawiać z klientem, może zobaczyć jak ta torebka wygląda w rzeczywistości. Bardzo często okazuje się, że osoby mają całkiem inne wyobrażenie o mojej torebce i ono się zmienia dopiero jak zobaczą ją na żywo.

Czy w ogóle kiedykolwiek wcześniej myślałaś o tym, żeby projektować modę?

Jeśli chodzi o modę, to zawsze gdzieś tam się tym interesowałam. Jakieś przeróbki w ubraniach i maszyna zawsze ze mną były. Moja ciotka jest krawcową, więc w rodzinie takie tendencje były. Cały czas staram się interesować tą modą, przeglądać blogi, strony, oferty młodych polskich projektantów. Gdyby nie zlikwidowali Katedry Ubioru na krakowskim ASP,  na pewno chętnie bym uczęszczała na tamtejsze zajęcia. To projektowanie zawsze było ze mną. Natomiast tak stricte, że będę projektować jakieś tam dodatki, torebki, czy inne akcesoria, to szczerze nigdy nie myślałam.

Gdyby nie te warsztaty, czy zaprojektowałabyś kiedyś torebkę?

Można tak naprawdę zrobić różne projekty, ale kwestia jest taka, jak dotrzeć z tym do odbiorcy. Bo na mojej czy innych uczelniach powstaje bardzo dużo dobrych projektów, które są zauważane przez środowisko, branżę, która docenia projekt, wysmakowanie artystyczne, natomiast problem jest z tym, żeby dotrzeć do większej grupy odbiorców. Myślę, że tutaj ten projekt wyniknął z tego, że była to konkretnie określona firma i dostaliśmy takie zadanie. Przez te 3 lata zrobiłam różne projekty, niektóre były sprzedawane, niektóre nie a niektóre robiłam dla siebie. Tutaj tak naprawdę myślę, śe gdyby to była inna firma, powstałby inny projekt. Duże zainteresowanie dało mi do zrozumienia, że ludzie są chętni na kupowanie rzeczy, które robią młodzi polscy projektanci i robią to sami. Nie jest to masówka robiona w Chinach. Wcześniej przebicie się do szerszej grupy odbiorców, było dla mnie takie nie, to się chyba nie uda, ale to co się stało z moją marką i jej szybki rozwój dał mi poczucie, ze rzeczywiście można, ze znajdą się ludzie, którzy będą chcieli kupić.

Teraz myślisz o kontynuacji modowego kierunku? A może o nowej kolekcji?

Tak. O nowej kolekcji również. Jednak teraz mam problem z maszyną, która nie jest przystosowana do takich materiałów. Myślałam nad stworzeniem czegoś większego, czegoś na co dzień, gdzie można więcej rzeczy włożyć. Natomiast tu jest już taki problem, że kiedy złożę materiał podwójnie, maszyna już go nie przeszyje. Gdyby to była maszyna przemysłowa, nie byłoby takiego problemu, ale na razie nie mam do takiej dostępu, więc póki co jest to bariera, którą muszę jakoś w inny sposób obejść. Najlepiej tak zaprojektować torebkę, żebym dalej mogła ją wykonywać prostymi narzędziami, w prosty sposób, ale żeby dodatkowo była bardzo wytrzymała.

Jak projektowałaś torebkę myślałaś o konkretnym stylu, do jakiego będzie pasowała albo o konkretnej osobie, która powinna ją nosić?

Myślałam o osobie, która interesuje się modą i chciałaby się przez jeden niewielki dodatek wybić z tego tłumu. Ponieważ jest to taka mała forma, dość różniąca się od dostępnych kopertówek i torebek wieczorowych, więc pomyślałam, że może być to taka osoba, która śledzi trendy i nie boi się nowych form. Ponieważ mimo wszystko nie każda osoba będzie chciała kupić torebkę z plastiku, bo ciągle dużo osób jest przywiązanych do skóry i jest to dla nich również jakaś wartość. Jednak niektórzy cenią też to, że jest to jakiś pomysł, inna, nowa forma.

Widziałam wiele Twoich projektów, które wykonywałaś w ramach zajęć na uczelni. Od opakowań na produkty bezglutenowe, przez porcelanę, po odlewy betonowe. Masz jakiś swój ulubiony?

Tak, drugim moim ulubionym projektem, który też gdzieś tam trafił do grupy odbiorców były kubki, które realizowałam w zeszłym roku z koleżanką też na wydziale form przemysłowych w Katedrze Metodyki i tak naprawdę był to bardzo bliski projekt, bo od początku do końca zależny od nas. Wszystko miało znamiona ręki!

Twój znak rozpoznawczy?

Myślę, że ten wzór geometryczny jest dość charakterystyczny. Tak, geometryczne trójkąty i podziały.

 

 

Rozmawiała: Iza Gawelowicz / example.pl
Zdjęcia: własność projektantki