PLASTIC - "Śni nam się cały czas Coachella"

Plastic, czyli Agnieszka Burcan i Paweł Radziszewski, istnieje na naszej rodzimej scenie muzycznej już ponad 10 lat. W 2013 roku, po czterech latach, od wydania ostatniej płyty wrócili z nowym materiałem Living in the iWorld. Niedawno zachwycili odbiorców EPką z singlem I want U, na której możemy usłyszeć utwór zremiksowany przez młode, elektroniczne zespoły z Polski i z zagranicy.

Zapraszamy na wywiad z Plastic!

Występowanie na festiwalach to chyba zawsze pewnego rodzaju wyzwanie dla artysty, przychodzi na nie wielu fanów zespołu, ale jest tez dużo całkiem przypadkowych osób, jakie macie nastawienie do festiwali?

Bardzo, ale to bardzo lubimy festiwale i to z obu stron – lubimy być na scenie i lubimy stać pod sceną, poznawać nowe zespoły i słuchać naszych idoli z bliska. Wyzwanie, owszem, ale dla nas to zawsze przede wszystkim dobra zabawa. Na festiwalu czujemy, że to właściwe miejsce dla nas i że przed nami stoją właściwe osoby, do których kierujemy naszą muzykę, nawet jeśli nas wcześniej nie znali. Uważamy, że to właśnie nie są przypadkowe osoby, to osoby, które kupiły bilet, czegoś poszukują i zazwyczaj są koneserami muzyki i miłośnikami dobrej zabawy. Mamy z nimi wiele wspólnego, dlatego festiwalowe koncerty wspominamy najcieplej – zazwyczaj jest wysoka temperatura.

Jak wspominacie swój występ na tegorocznym Open’erze?

Fantastycznie! Mamy krótki materiał video, na którym widać jak było gorąco po obu stronach, jesteśmy naprawdę wdzięczni wszystkim, którzy o 18:00 opuścili plażę i wpadli do namiotu. Słyszeliśmy o naszym koncercie wiele przemiłych rzeczy. Najbardziej jesteśmy zadowoleni, że odpaliły wszystkie niespodzianki, które szykowaliśmy specjalnie na Open’er.

Jestem pod wielkim wrażeniem EPki z remiksami Waszego utwory I Want You. Wybór artystów jest niesamowity, same gorące zespoły, które teraz świecą triumfy, m.in.: Xxanaxx, The Dumplings, Rubber Dots i The And! Czym się kierowaliście wybierając zespoły do współpracy?

Niektórych wybraliśmy i zaprosiliśmy do współpracy, niektórzy sami się zgłosili, a z jeszcze innymi jesteśmy zaprzyjaźnieni i współpracujemy od lat. Chcieliśmy, żeby to był interesujący zestaw i tak się stało. Zauważyliśmy, że obecnie muzyka elektroniczna, która nas inspirowała na początku działalności, przeżywa renesans na świecie i na naszym polskim podwórku. Bardzo nas to cieszy i nasza EPka jest tego wyrazem.

Sami chyba też lubicie bawić się dźwiękami, zremisowaliście piosenki Hey, Foster the People i Hurts, planujecie zremisować coś wkrótce?

Być może…

Macie w głowach jakąś wymarzoną kolaboracje, muzyczną albo ogólnie artystyczną?

Plastic w Muppet Show!

Pytanie banalne, ale muszę zapytać o nazwę najnowszej płyty, szczególnie intryguję mnie słowo iWorld, skąd się ono wzięło w tytule?

Zostaliśmy kiedyś nazwani przez redaktora Piotra Stelmacha izespołem. Zaczęło się od video-wywiadu przy P.O.P. o zagrożeniach związanych z korzystaniem z Internetu i tak już zostało, na naszej drugiej płycie pojawił się temat pokolenia w zawieszeniu między wirtualnym a realnym życiem. Living In The iWorld to kontynuacja. Nasza płyta to apel do wielbicieli białych gadżetów, którym Wielki Elektronik namieszał w głowach.

Nie znamy już życia bez Internetu. Robimy tam rzeczy, które nie zdarzają się nam w realu i zostawiamy tam słowa, których nie mówimy offline. Z wyszukiwarką zamiast mózgu, podatni na wirtualne formy uzależnień wciąż jesteśmy analogowi i organiczni – zagubieni w nowych skomplikowanych relacjach międzyludzkich. Świat się już dawno zmienił, zmalał w rekompensacie zyskując wirtualne alter ego. Deprawuje nas i jednocześnie rozwija to, że wszystko jest w zasięgu ręki. Smartfonujemy człowieczeństwo. Sprzedajemy swoją prywatność.

Czy Wy też zostaliście wciągnięci do tego wirtualnego świata?

Oczywiście jesteśmy pod urokiem jabłkowej filozofii i stale online, mimo naszych analogowych pasji i kolekcji jesteśmy przyrośnięci do naszych smartfonów, tabletów i komputerów. Używamy ich do tworzenia muzyki i do wszystkiego, co się wiąże z codziennością. Trzymamy jedynie dystans do świata wirtualnego w analogowym podejściu do dźwięku. Kolejne nasze nowe płyty nazywamy roboczo kasetami.

Czy według Was da się dziś wypromować zespół bez pomocy mediów społecznościowych?

Dopóki nie wymyślą czegoś nowego i rewolucyjnego, co będzie się wiązało z naprawdę dużym przewrotem to nie. Obecnie wszystko, co istnieje w Realu, ma swój odpowiednik na tych portalach. Ale bez tego da się żyć, czego przykładem jest Aga, która nie posiada prywatnego profilu na Facebook. Stąd pytanie pojawiające się na naszej płycie – czy w takim razie w ogóle istnieje?

Funkcjonujecie na rynku już od 10 lat, co zmieniło się od tego czasu w branży muzycznej w Polsce?

Mnóstwo rzeczy się zmieniło. Podejście wytwórni do wydawania muzyki. Teraz artysta musi być bardziej samodzielny, być biznesmenem i promotorem własnej twórczości. Zmieniła się rola CD jako nośnika. Serwisy streamingowe stworzyły nowy obszar dostępu do muzyki, która stała się bardziej dostępna, ale i na tyle tania, że właściwie nie sięgamy już po CD i rzadziej kupujemy mp3. Internet jest właściwie głównym miejscem, gdzie wszystko się dzieje. Większość ludzi słucha teraz muzyki na laptopach i smartfonach, a podstawowym formatem stało się mp3. Dla nas jednak największą zmianą było zamrożenie Myspace, naszego rówieśnika, na którym prężnie działaliśmy, który był dla nas ważnym miejscem promocji i kontaktu z fanami. Zastanawiamy się, co teraz nastąpi i kto kogo teraz wygryzie.

Jak myślicie, co powstrzymuje polskich artystów od robienia międzynarodowych karier? Mamy przecież tyle młodych zdolnych zespołów, które poziomem nie odbiegają już od zagranicznych artystów.

Dzięki Internetowi mamy nieograniczony dostęp do muzyki, czyli słuchacze na całym świecie mogą polskie zespoły znaleźć, posłuchać, kupić mp3. To wszystko się już właściwie pomału dzieje i można by było konkurować na arenie międzynarodowej, bo poziom naszych rodzimych produkcji coraz lepszy, ale ktoś by musiał się tym na poważnie zająć. Zająć się promocją i sprzedażą polskiej muzyki za granicą. Do tego trzeba całego mechanizmu, inwestycji i odpowiednich ludzi. W natłoku fantastycznej muzyki ze świata, za którą często idzie ogromne wsparcie finansowe i wieloletnie doświadczenie nie jest łatwo zaistnieć.

Dlaczego kilka lat temu chcieliście jechać na Eurowizję? Jakoś mi się to kłóci z wizerunkiem, a przede wszystkim muzyką Waszego zespołu.

Jechać to dużo powiedziane. Wzięliśmy udział w polskich preselekcjach, które w tamtym okresie miały sporą promocję i oglądalność, i były dla nas okazją do zaprezentowania się szerszej publiczności. Zdobyliśmy po tym występie spore grono fanów. Niektórzy właśnie wtedy usłyszeli o nas po raz pierwszy.

Opowiedzcie o projekcie okładki Waszej najnowszej płyty. Kto jest jej pomysłodawcą, autorem? Skąd w ogóle pomysł na złotą pigułkę? Co ona symbolizuje?

Pomysłodawcą i twórcą okładki jest fantastyczna artystka i nasza przyjaciółka Agata Kus.  Stworzyła obrazy, instalacje i sytuacje aranżowane w wyniku inspiracji światem muzyki pop. Okładka w formie wystawy w wirtualnej galerii sztuki jest odpowiedzią na artystyczny przekaz z 1994 roku, związany z okładką solowej płyty Dave’a Stewarta Greetings from the Gutter oraz videoklipem Heart Of Stone, zrealizowanych przy współpracy Damiena Hirst’a. Jest również hołdem oddanym innym artystom: Marinie Abramović oraz Michelangelo Pistoletto. Na okoliczność okładki staliśmy się tworzywem instalacji i zawisnęliśmy w wirtualnej galerii jako dzieła sztuki.

Piosenki, które wybraliście na single są bardzo różnorodne, nie boicie się, że przez tę pewnego rodzaju niespójność nie uda Wam się zbudować oddanej stałej grupy fanów?

Istniejemy od 2003 roku i w tym czasie kilkukrotnie zmienialiśmy naszą muzykę i wizerunek. Różnorodność, eklektyzm pojawia się w opisach naszej muzyki od początku. To wynika z naszych zainteresowań. Słuchamy bardzo różnej muzyki. Muzyka XXI wieku jest eklektyczna i spotykają się w niej różne gatunki i epoki. Nie tworzymy muzyki z zamysłem poszerzenia grona fanów na fejsie, tylko z potrzeby tworzenia i przekazania czegoś. Sporo fanów nam przybyło właśnie przy ostatniej płycie. Patrzymy też na to, co się dzieje na świecie i inni artyści idą raczej w tym kierunku. Najlepszym przykładem jest najnowsza płyta Kimbry. Można jej już posłuchać we fragmentach na YouTube i spotkać się z jeszcze większą różnorodnością.

Kilka piosenek nagraliście po polsku i angielsku. Czujecie potrzebę nagrywania w dwóch językach, a może widzicie, że słuchacze lub stacje radiowe tego oczekują?

Owszem, stacje radiowe chętniej grają utwory w języku polskim, ale porównując ilość emisji naszych poszczególnych singli nie widzimy różnicy na korzyść tych polskich wersji. Niektórzy słuchacze faktycznie czekają na polskie piosenki i są z tych polskich wersji zadowoleni – więc zaspokoiliśmy oczekiwania J. Jeżeli chodzi o naszą potrzebę to również taka istnieje. Dlatego niektóre piosenki pojawiają się na naszych płytach w języku polskim. Jak piosence pasuje to tak się właśnie pojawia, nic na siłę. Na naszej pierwszej płycie pojawiły się Szukam i Pomyśl o mnie, bo tak pasowało. Na trzeciej, polskie bonusy pojawiły się, bo się w nich ten język dobrze komponował. To jest najważniejszy powód. Pamiętajmy, że nie jesteśmy w stanie wszystkim dogodzić, więc staramy się robić rzeczy, do których sami jesteśmy przekonani i które powstają naturalnie.

Jakie jest Wasze największe marzenie związane z zespołem?

Trochę marzeń nam się już spełniło. Obserwujemy strzałkę biegnącą ostatnio szybciej w górę na naszym plasticowym wykresie i mamy nadzieję, że tam będzie się kierować wystarczająco długo, żebyśmy razem z kolegami pograli, pojeździli na festiwale i nagrywali nowe płyty. To by było to, co nas cieszy najbardziej. Może niech będzie trochę mniej pod górkę. A śni nam się cały czas Coachella.

Zapraszamy wszystkich na koncert zespolu Plastic 22 sierpnia do Plażowej w Warszawie, a jesienią zespół zagra w klubach w całej Polsce, wszystko na www.plasticspace.com.

Wystawę Living In The iWorld można odwiedzić w świecie „i”: http://plasticspace.com/galeria/

 

rozmawiała: Aleksandra Mleczko 

zdjęcia: Jan Stochliński

projekt: Agata Kus

zdjęcie animowane: Dawid Krępski