Porozmawiajmy o kobiecości – Bzy Pszczółkowska i Odcienie Kobiet

Porozmawiajmy o kobiecości – Bzy Pszczółkowska i Odcienie Kobiet

Znacie to przysłowie „rzucę wszystko i wyjadę w Bieszczady”? Mało osób ma w sobie tyle siły i odwagi, żeby zmienić swoje życie prywatne lub zawodowe o 180 stopni. Ona to zrobiła. Bzy Pszczółkowska autorka książki „Przezroczysta Krew: Zapiski z Trasy”, przez wiele lat produkowała największe trasy koncertowe i festiwale w Polsce. Spotykamy się tuż po ogłoszeniu preorderu jej kolejnej książki, ale nie rozmawiamy o muzyce, tylko o kobietach i kobiecości w XXI w.

Odcienie Kobiet: Bzy, czym dla Ciebie jest kobiecość?

Bzy Pszczółkowska: Przez lata to słowo było dla mnie sporym wyzwaniem. Odkąd pamiętam, jak echo wybrzmiewa mi w głowie stereotypowa wizja kobiecości z magazynów, czy taka wałkowana przez wszystkowiedzących dorosłych.

Po trzydziestce zrozumiałam, że kobiecość to wolność i akceptacja, żeby żyć w zgodzie ze sobą. Słuchanie swojego rytmu i wewnętrzna siła do stawiania granic, jeśli coś jest dla mnie nie do przyjęcia. Świadome zabieranie głosu w sprawach dla mnie ważnych, ale też milczenie, kiedy trzeba słuchać lub można kogoś niepotrzebnie zranić.

OK: Z jakimi wyzwaniami mierzy się kobieta w XXI w. / Jakie wyzwania spotykają Ciebie jako kobietę w życiu osobistym, zawodowym i społecznym? I jak sobie z nimi radzisz?

Bzy Pszczółkowska: Dla mnie najtrudniejsze jest znalezienie równowagi w codziennym życiu i wsłuchiwanie się w to “moje ja”. Szukanie odpowiedzi na pytanie, gdzie przebiega granica pomiędzy potrzebnymi działaniami na rzecz pielęgnowania mojej kobiecości a niepotrzebną nagonką na otoczenie, które rzekomo szczerzy na mnie kły na każdym kroku.

Czasem widzę próby narzucania cudzego schematu, gdy otoczenie próbuje mi wmówić, jaka powinnam być i co robić, a czasem jednak bardziej dojeżdża mnie ten wewnętrzny sędzia, który potrafi przecież zadać najcelniejsze strzały i skopać mi samoocenę na dzień dobry. Jestem bardzo kategoryczna i to luzowanie w ocenianiu siebie i innych stanowi dla mnie największą lekcję.

W tym kontekście dbanie o moją kobiecość to proces, który trwa cały czas, a ja mogę tylko starać się uważnie słuchać, zachować spokój i dać sobie oddech, kiedy mam gorszy dzień.

OK: Kobiety, które Cię najbardziej inspirują?

Bzy Pszczółkowska: Najbardziej inspirują mnie kobiety samodzielne, ale umiejące korzystać z zasobów dostępnych dookoła, które starają się wzajemnie wspierać. Królowe życia, które nie boją się ciężkiej pracy, ale wiedzą, że nie wszystko muszą zawsze robić same. Przez lata żyłam w schemacie upartego udowadniania, że jestem samowystarczalna, nawet jeśli działo się to kosztem nerwów, zarwanych nocy czy popsutych relacji. Brakowało mi odruchów stadnych.

Na szczęście z czasem zrozumiałam, że mam wokół siebie armię silnych i wspaniałych kobiet, bo nawet jeśli nasze kontakty są nieregularne, to bardzo cenię sobie ich wsparcie i ciepło. Moja mama Barbara, moja babcia Krystyna, moje siostry Maugo, Magda, Ania, Adela, Alicja, Ewelina, Paulina czy bratowa Kasia – życzę Wam najlepiej, gdziekolwiek jesteście, bo jesteście moją codzienną inspiracją.

OK: Kobieta kobiecie – największa przyjaciółka, czy rywalka?

BP: Nie chcę wybierać żadnej ze stron, bo nie jestem święta i zdarzyło mi się zazdrościć w serduszku czyjegoś życia i sukcesu albo oczekiwać, że mój problem wymusi na kimś więcej zaangażowania i chęć rzucenia się na ratunek. Zrozumiałam, że nie mogę porównywać się z innymi kobietami dookoła mnie, bo każda z nas ma swoją wersję kobiecości.

OK: Jak postrzegasz zagadnienie związane z równością/nierównością płci? Doświadczyłaś go kiedyś?

BP: Swego czasu zmęczyła mnie już ta dyskusja społeczna i wrzucanie feminizmu na sztandary przez te grupy, które rozpędzają się za szybko od zera do setki, a z trybu wspierania kobiet płynnie przechodzą w akcję atakowania mężczyzn, a tego nie rozumiem i nie popieram.

Mam wrażenie, że od pewnego czasu kobiety same sobie robią krzywdę, z jednej strony krzyczą o wyborze, który im się należy (do kariery na równych zasadach czy do decydowania o swoim ciele), a z drugiej naskakują na kobiety, które świadomie wybierają rolę matki czy strażniczki domowego ogniska. Nie zgadzam się na to, co nasza władza robi ze wszystkimi ustawami, które są dla mnie fanatycznym wprowadzaniem suchych postulatów z pominięciem zwykłego życia prawdziwych osób, które czują, oddychają, płacą podatki i powinny czuć się bezpiecznie w swoim państwie. Nie jest to dla mnie nadal usprawiedliwienie do atakowania innych grup społecznych.

Mam wrażenie, że ta agresywna frustracja jest źle ukierunkowana, ilekroć rozmawiamy o równości/nierówności płci. Zamiast pluć na inne osoby, które są na drugim końcu lajfstajlowego kijka – obalmy polityków ze stołków i zreformujmy nasze społeczeństwo, żeby podstawą był szacunek dla drugiego człowieka bez względu na jego płeć.

Pracując od strony technicznej na wielu koncertach i festiwalach, czy żyjąc w trasie praktycznie z samymi mężczyznami oczywiście, że spotkałam się z nierównym traktowaniem albo stereotypowym podejściem. W moich ekipach jednak najważniejsze było, co umiesz i co wnosisz do kompetencji drużyny, więc czułam się tam dobrze. Kilka z tych historii opisałam w mojej książce “Przezroczysta krew – zapiski z trasy”, ale wszelki kwas pojawiały się zawsze z zewnątrz.

OK: Jaką prawdę o kobiecości przekazałabyś 18 letniej sobie?

BP: Wsłuchaj się w intuicję i niczego nie zmieniaj – zobaczysz, że będziesz z siebie dumna.

OK: Stereotyp o kobiecie, z którym się najbardziej nie zgadzasz.

BP: Najbardziej denerwuje mnie dwubiegunowy stereotyp, że można być ALBO ciepłą matką i wspierającą żoną, ALBO kobietą sukcesu, która z pozytywnymi emocjami ma na bakier i na chłodno idzie do celu po trupach. Że trzeba wybrać jedną wersję siebie, rezygnując z całej palety innych emocji i wcieleń, a do tego jeszcze najlepiej jest atakować te kobiety, które żyją w inny sposób niż ja.

W mojej ocenie to system naczyń połączonych i niestety większość kobiet przykłada rękę do wzajemnej nagonki. Wystarczy popatrzeć na to, co dzieje się w przypadku jakiejkolwiek dyskusji na tematy kobiecości. Nie dajemy sobie wzajemnie przestrzeni na to, żeby żyć i dać żyć innym.

OK: Stres i przepracowanie – jak sobie z nimi radzisz?

BP: Szczerze mówiąc, nie radzę sobie z nimi w ogóle, a raczej mam bardzo niezdrowe mechanizmy wypracowane przez lata zarwanych nocy i szybkiego trybu życia, od których powoli próbuję się odzwyczajać. Stres spadł, odkąd nie pracuję z artystami i nie produkuję imprez muzycznych czy międzynarodowych tras djskich, ale zmiana branży nie do końca pomaga mi ograniczyć przepracowanie. Jestem neurotykiem, który żyje na sinusoidzie – jak w coś się angażuję to do końca, jak odpoczywam, to śpię po 17 godzin i nie dodzwonisz się do mnie.

Najważniejsze jest jednak dla mnie, że im jestem starsza, tym bardziej próbuję unikać schematu wyparcia i udawania, że dana sytuacja mnie nie stresuje. Przyjmuję do wiadomości, że jest czas na pracę i czas na odpoczynek, ale nadal zdarza mi się wpaść w pułapkę nieumiejętnego zarządzania swoim czasem. Nikt nie jest idealny.

OK: Jak wśród licznych presji i wymagań zadbać o siebie?

BP: Staram się powoli budować własną rutynę – wstaję rano i ćwiczę, chodzę prawie codziennie na samotne spacery, pielęgnuję kontakty z bliskimi, ale ograniczyłam niezdrowe nawyki bycia pod telefonem zawsze i dla wszystkich. Do tego staram się trzymać w ryzach moje nałogi.

Z drugiej strony – nie jestem święta i nie będę ściemniać, bo jak czasem czuję za duże ciśnienie, to luzuję ten kaganiec i pozwalam sobie na odrobinę szaleństwa. Odpuszczam w głowie presję i wymagania stawiane samej sobie po to właśnie, żeby nie stracić tej równowagi w szerszym spektrum mojego życia.

Moje bliskie osoby wiedzą też, że funkcjonuje u mnie tzw. “Dzień Księżniczki”, kiedy przez 24h wszystkie problemy i projekty są zawieszone na kołku, a ja spełniam własne zachcianki. Czasem może to być leżenie w dresie z pizzą, a czasem wycieczka na SPA i do najlepszej knajpy w mieście. Ważne, żeby słuchać siebie i angażować co najmniej tyle samo energii w realizowanie własnych potrzeb, ile na co dzień wkładam w troskę o bliskie mi osoby czy moje projekty.

OK: Życie prywatne i zawodowe – jak znaleźć złoty środek?

BP: Cała moja książka podsumowuje to, że u mnie podział między prywatnym i zawodowym praktycznie nie istniał, co odpokutowuję do dzisiaj. Na szczęście w porę się ogarnęłam.

Przeszłam na zawodową emeryturę i to drastycznie zmieniło moje codzienne funkcjonowanie. Cały mój rytm dobowy ustawiony mam na pisanie i kończę prace nad drugą książką, a w głowie mam już zarys kolejnej. Napięcie staram się wykorzystywać w sposób twórczy.

Preorder książki “14 GODZIN DO METY – ZAPISKI Z TRASY II” – tutaj!

Więcej o Bzy Pszczółkowskiej tutaj!

Więcej o Odcieniach Kobiet tutaj!