POMOST 511 [WYWIAD]

Pamiętacie, kto wygrał w naszym rankingu na najlepszą miejscówkę nad Wisłą w sezonie 2014? Oczywiście niezawodny Pomost 511! Dlatego wracamy do wspomnień z wakacji i rozmawiamy z jednym z właścicieli Waszej ulubionej klubokawiarni.

Gratuluje wygranej w naszym rankingu na najlepszą miejscówkę nad Wisłą!

Piotr Ivan Ivanov: Dziękuję, miło nam i bardzo nas to cieszy. Sporo głosów docierało do nas od ludzi już w trakcie sezonu, że w Pomoście rzeczywiście jest najlepiej. Sam obserwowałem, jak się rozkładał ruch nad Wisłą i także mi się wydaje, że u nas była świetna zabawa. Może nie zawsze było u nas najwięcej osób, bo chyba było kilka miejsc, gdzie zdarzało się ich więcej.

Chyba nie, u Was był zawsze tłum, nawet jak padał deszcz!

A to prawda, wygrywaliśmy nawet z pogodą!

Pamiętam pierwszą imprezę Kędziora, padało, ale nikomu to nie przeszkadzało, wszyscy znakomicie się bawili!

Tak, chyba z cztery razy na jego sobotnich imprezach padał deszcz, ale ludzie bawili się w tym deszczu i to było niesamowite!

Wygrane w rankingach dają Wam satysfakcję?

Tak. Oczywiście nie są one do końca miarodajne, bo wiadomo, że opierają się na jakieś grupie aktywnych ludzi, którzy głosują, ale to pokazało, że jest spore grono ludzi, którzy są za nami. Wcześniej dali nam o sobie znać, kiedy mieliśmy powódź, podczas której przychodzili, pomagali sypać worki z piaskiem, przynosili nam jedzenie, to było bardzo miłe.

Wróćmy do przyjemniejszych spraw, skąd pomysł na cykl sobotnich imprez Where is my mind? powered by Kędzior?

Zacznę może od samego początku, przede wszystkim zależało i zależy nam na tym, żeby to miejsce było maksymalnie otwarte, żeby każdy mógł się tam dobrze czuć, ono nie ma być wykluczające. Dlatego chcieliśmy robić imprezy, na których każdy by się dobrze bawił, chcieliśmy, żeby Pomost 511 kojarzył się z zabawą do białego rana, beztroską i szampańską. Myślę, że to się udało, te soboty były naprawdę mega. Często rano musieliśmy wyłączać muzykę, bo impreza trwałaby bez końca, a niedaleko jest przystań ZTMu i o 9 jest pierwszy rejs. Staraliśmy się zawsze trochę wcześniej zakończyć imprezę i uprzątnąć teren wokół Pomostu.

Wracając do Twojego pytania, zawsze przed sezonem robimy plan, co nowego, co ciekawego możemy zorganizować. Kędzior wydał nam się idealny, wiedzieliśmy, że z nim imprezy będą fajne dla wszystkich, taka zabawa z przymrużeniem oka, a na dobrym poziomie.

To był strzał w 10, na tych imprezach zawsze wszyscy dobrze się bawili i czuli bardzo swobodnie.

Dokładnie, nawet pomimo tego, że przychodzili celebryci, nie było takiej wykluczającej napinki, tylko luz. Cieszymy się, że udało nam się stworzyć miejsce naprawdę dla wszystkich.

Cieszy Was to, że coraz więcej miejsc powstaje nad Wisłą?

Uważam, że działa coś takiego jak synergia, czyli to, że parę miejsc tworzy przyjazną atmosferę na większym obszarze. Przykładem czegoś takiego były wszystkie zagłębia klubowe – to, co było na Dobrej, czy pawilony. Nad Wisłą jest jeszcze sporo miejsca, więc to nie jest konkurencja, która będzie zabijać. Istotne jest według mnie to, żeby to wszystko,  oferta i infrastruktura, nie było byle jakie i brzydkie. Brzegi Wisły w Warszawie zmieniają się intensywnie, miasto dużo remontuje i buduje. Ten rok był okresem prac nad Wisłą, w związku z czym cały teren był rozgrzebany, co mnie doprowadzało do szewskiej pasji, bo bardzo chcę, żeby było estetycznie i ładnie. Prace na szczęście już się kończą, więc kolejny sezon zaczniemy w milszym otoczeniu.

Oprócz imprez, w Pomoście 511 pojawił się również teatr, który był ogromnym sukcesem.

To pokazało, że nad Wisłą jest miejsce na różną rozrywkę. Nocne imprezy są bardzo fajne, sam lubię imprezować, ale pomysł z teatrem to była nasza potrzeba organizowania projektów związanych z kulturą i sztuką, oraz trochę ukłon w stronę mieszkańców. Ten pomysł super zaskoczył. Było tyle ludzi, że jestem pewien, że niektórzy nic nie widzieli, tylko słyszeli przedstawienie, bo byli tak daleko w tłumie, ale i tak tam stali, bo chcieli brać w nim udział. To było niesamowite i pokazało, że jest potrzeba kultury wyższej. Tego na pewno nie odpuszczamy, teatr nad Wisłą już się z nami kojarzy i chcemy aby tak zostało, więc na pewno w przyszłym roku wróci. Pamiętam spektakl  i tańce warszawskie, kiedy wszyscy ludzie na widowni w to weszli. Kilkaset osób nad Wisłą nagle wstaje, tańczy i śpiewa. I nie miało się przy tym poczucia jak na biesiadnych galach, to było autentyczne i naprawdę super.

Podpisaliście Kodeks Dobrych Praktyk, opowiedz nam coś o tym.

Pierwszą taką inicjatywę międzyklubową podpisaliśmy już w tamtym roku, ma nas ona zobowiązywać do różnych, tak naprawdę podstawowych rzeczy: sprzątania po sobie, swoich gościach, nie grania za głośno muzyki. W tym roku miasto wyszło naprzeciw temu i jest drugi etap tego porozumienia, miasto wyznaczyło też strefy akustyczne, w których może być nas słychać, nie do końca to jeszcze funkcjonuje, nie wszystkie kluby się temu podporządkowują i to działa ze szkodą dla wszystkich. W tym sezonie często mieliśmy problem, że ludzie nie zastanawiają się skąd dudni muzyka, tylko zgłaszają miejsce, gdzie jest najwięcej ludzi, więc często nas. A my sprawdzamy te strefy, więc muzyka na pewno nie dochodziła do mieszkańców od nas, my w ogóle jesteśmy ustawieni w drugą stronę, gramy na Stadion Narodowy, więc może być nas słychać gdzieś w tych chaszczach nad Wisłą, w okolicach stadionu, a nie po stronie Powiśla. To jest proces, który jeszcze trochę potrwa, bo akustyczne opanowanie tego wszystkiego na otwartej przestrzeni nie jest proste.

Co robicie po sezonie, od razu myślicie o kolejnym roku nad Wisłą?

Tak naprawdę to już podczas sezonu zaczynamy o tym myśleć, patrzymy co należy zmienić. Teraz, po sezonie, wszystko konkretyzujemy, już tworzymy to miejsce na przyszły rok. Patrzymy na wszystko i pod względem programowym i infrastrukturalnym. Poza imprezami będziemy pracować nad strefą rekreacyjną z boiskiem i wszystkim co związane z wodą – łodziami, deskami, barem na wodzie, pozmieniamy kilka rzeczy na plaży, wiem, że miasto ma zrobić miejsca na ogniska. Będzie na pewno sporo ciekawych rzeczy, wydarzeń i imprez!

Jesteś w stanie wybrać najlepszą imprezę w Pomoście minionego sezonu?

Wiesz co, kurcze, wymienię 2, albo 3, bo nie chciałbym żadnej pominąć. Więc tak, na pewno pierwsza sobota Kędziora i Wesele z Tymonem, nie było ciepło i padał deszcz, ale pomimo pogody to była mega impreza! Druga impreza to Kokafellaz. O nich też muszę wspomnieć, bo to projekt, który powstał tak naprawdę u nas, teraz grają już w różnych miejscach, ale wszystko zaczęło się w Pomoście. Pierwsza impreza Kokafellaz z DJ Tuniziano w piątek to  była magiczna noc, ok. godziny 2 przyszła bardzo gęsta mgła, schody nad Wisłą były niewidoczne, słychać było tylko muzykę, to było niesamowite… No i czwartkowy koncert Rastamańka – Stama Ra był świetny. Te imprezy bardzo mi się podobały!

Jest coś czego według Ciebie jeszcze brakuje Warszawie, coś co byś tu zmienił?

Ja w ogóle mam zajawkę na wymyślanie aranżowania przestrzeni miejskiej, więc pod tym kątem miejscem, gdzie chciałbym coś zmieniać jest Wisła.

Powiem jeszcze przy okazji skąd my w ogóle się wzięliśmy nad Wisłą. Oprócz bycia grafikiem, jestem też filmowcem, kiedyś nakręciliśmy film Wszystko Płynie. Do czasu tej produkcji Wisłę znałem tylko od strony brzegu, jako fajne miejsce, gdzie można się napić. Po filmie i po 3 miesiącach spędzonych nad Wisłą, zakochałem się w niej. Zaczęliśmy pływać po rzece, stąd te łódki, pomost itd. W roku, w którym Wszystko Płynie weszło do kin Miasto Cypel zaprosiło nas do siebie, tam zobaczyliśmy jakie są możliwości, ale nie wszystko nam do końca pasowało. Narodził się pomysł na nieco inne miejsce, zależało nam zwłaszcza na  przystani, bo od wody wszystko się zaczęło. Z tego wszystkiego właśnie powstał Pomost 511, więc tak naprawdę początkiem był film.

O ile się nie mylę to Paula z zespołu Paula&Karol dobierała do niego muzykę?

Tak, soundtrack był super! Marzy mi się jeszcze koncert Wszystko Płynie, chciałabym zebrać wykonawców i zrobić go nad Wisłą, być może z pokazem filmu. Mam nadzieję, że uda się to zorganizować.

Wróćmy do Twojego pytania o zmianę Warszawy, bo strasznie zbaczam z tematu. Myślę, że ciągle za mało dzieje się na samej rzece – na wodzie. Na brzegach sporo się zmienia. Cieszę się, że i my po części zmieniamy przestrzeń nad Wisłą aranżując ten mały wycinek. Chcę, żeby był on jak najbardziej funkcjonalny dla ludzi, żeby było boisko, strefa na plaży, pomost z ławeczką, gdzie ludzie lubią przysiąść, popatrzeć. Cieszy mnie to, że jest to miejsce wielopokoleniowe, mamy młodych ludzi na imprezach, ale mamy też grupę emerytów, którzy leżą i się opalają, stała ekipa, są fanami tego miejsca! Pomost to nie tylko klub, to przystań, działania kulturalne, klubokawiarnia, tworzymy ją trochę na nowo. Są oczywiście również głosy niezadowolenia, jak wszędzie, ale zdecydowana większość jest pozytywnie nastawiona do tego co robimy. Niektórzy mówią, że było lepiej jak nic nie było nad Wisłą, ale sam wiem, że takie dzikie miejsca nadal istnieją, można znaleźć ciszę, spokój. Natomiast są też potrzebne takie przestrzenie, gdzie ludzie mogą przyjść, pobyć wśród innych ludzi, zjeść, napić się, pobawić.

Jakie jest Twoje największe marzenie związane z Pomostem?

Jeszcze bardziej połączyć Pomost 511 z wodą, bardzo chciałbym wyciągnąć ludzi na wodę, żeby ją mogli lepiej poznać i się w niej zakochać jak ja.

Chcesz jeszcze coś dodać na temat Pomostu 511 na koniec naszej rozmowy?

Powiem Ci jeszcze to, że za sukcesem tego miejsca stoją ludzie. Poza mną i wspólnikiem Przemkiem tworzyło i tworzy to miejsce jeszcze kilka świetnych osób z zespołu kreatywno-strategicznego, nasi główni menadżerowie, genialna ekipa barmańska, która tam pracowała i super goście techniczni. To wyjątkowi, pozytywni ludzie. Bardzo nam zależało, żeby obsługa była otwarta i miła i to się udało zrobić. Żałujemy, że chwilowo, ze względu na sezon, nie mogą z nami pracować i działać, chociaż na pewno będą to robić latem. Bardzo chciałbym podziękować wszystkim, którzy z nami tworzyli to miejsce.

Nie myśleliście, żeby coś stworzyć na sezon zimowy?

Myślimy, szukamy, działamy, mam nadzieję, że już niedługo będziemy mogli się czymś pochwalić.