Oliwka w martini. Urok naturalnych materiałów w mieszkaniu projektu Finchstudio!

Ten apetyczny koktajl w odcieniach zieleni z kroplą złota powstał wyłącznie z naturalnych składników. Parkiety, meble oraz drzwi są drewniane. Złocisty blask wniosły lampy, uchwyty i okucia z mosiądzu. W przedpokoju, a także obu łazienkach widzimy ręcznie robione kafle cementowe niczym ze stuletniej kamienicy. Modne sztukaterie na ścianach to szlachetne odlewy gipsowe, takie jak przed wiekami. A co najważniejsze, Iga Koperska i Magdalena Kwoczka z pracowni Finchstudio zadbały o właściwe proporcje wpływów tradycji do wymagań nowoczesności, tak by we wrocławskim apartamentowcu zanurzonym w drzewach powstało piękne i komfortowe miejsce do życia.


Gładko, bezkompromisowo
Współpraca od początku przebiegała dobrze. Inwestorzy ufali naszej intuicji, byli otwarci
na nietuzinkowe rozwiązania, pozwolili na wiele szaleństw. Ale też mieli doskonałą świadomość własnych wymagań i potrzeb – opowiada Iga Koperska. Czego oczekiwali? Przede wszystkim oparcia projektu na naturalnych materiałach. Takich, które są odporne i na upływ czasu, i na zmienność kapryśnych mód, bo pięknie się starzeją. Pod tym względem byli zdecydowani działać zupełnie bezkompromisowo, nie chcieli żadnych imitacji. Stąd we wnętrzu m.in. podłogi z drewna i z kafli cementowych, fornirowane meble, blat kuchenny z płomieniowanego granitu czy wykonane z mosiądzu uchwyty, nóżki meblowe oraz reling przy szafce łazienkowej.

Wyjątkowym elementem projektu są kasetonowe drzwi. Choć zainspirowane stolarką sprzed stu i więcej lat, otrzymały zmodernizowaną formę – bez górnej opaski. Przełożyło się to na wyzwania realizacyjne. Już na etapie prac wyburzeniowych architektki musiały przewidzieć usunięcie nadproży oraz perfekcyjne wyrównanie sufitu. Efekt był jednak wart tych wysiłków. – Wnętrza wydają się wyższe niż w rzeczywistości, stały się bardziej przestronne. A ponieważ właścicielom mieszkania zależało na zachowaniu naturalnej faktury drewna, skrzydła i ościeżnice zostały pomalowane specjalną farbą, opartą na naturalnych składnikach. Dzięki temu ślizgające się po powierzchni światło ukazuje układ słojów – podkreśla Iga Koperska. Urody drzwi dopełniają proste, choć miękkie w kształtach klamki w błyszczącym chromie.

Korzystny układ
Architektki z pracowni Finchstudio lubią przestawiać ściany, ale tu nie było takiej potrzeby. Mieszkanie w stanie deweloperskim od początku miało rzut zbieżny z oczekiwaniami pary inwestorów. Z uwagi na wykonywane zawody, każde z nich musiało otrzymać własny gabinet. W tej roli występują dziś dwie małe sypialnie; jedna zamieniła się w kameralne miejsce do pracy indywidualnej, druga tworzy przestrzeń do kilkuosobowych spotkań. Największa z sypialń, sąsiadująca z dużą łazienką, zachowała pierwotną funkcję. Oryginalny układ pomieszczeń pozostał więc prawie niezmieniony.

Wchodzących do mieszkania wita niewielki, ale bardzo efektownie rozwiązany hol. – To chyba moje ulubione wnętrze – mówi z uśmiechem Iga Koperska. Pomiędzy parą drzwi (do sypialni i do małego gabinetu) znalazła się tapicerowana wnęka z siedziskiem, ułatwiającym m.in. zakładanie czy zdejmowanie butów. Pod nim kryje się kuweta dla kota, kłopotliwy pod względem estetyki, a niezbędny element wyposażenia. – W Finchstudio projektujemy wnętrza dla wszystkich domowników – zaznacza architektka.

Sprawy prywatne
W lewej, pokrytej lustrami ścianie holu znajdują się ukryte drzwi. Prowadzą do dużej łazienki, przeznaczonej wyłącznie do użytku gospodarzy. Usytuowana na wprost wejścia szafka z umywalką zwraca uwagę starannie opracowanym, półokrągłym narożnikiem. To rozwiązanie pozwala zgrabnie zestawić bryłę mebla z sąsiadującą z nim wanną. Jest tu też walor funkcjonalny – znika ryzyko zranienia się o ostry narożnik przy wchodzeniu pod prysznic.

Piękny i praktyczny reling obiegający szafkę wymagał ścisłej współpracy ślusarza ze stolarzem, by poręcz precyzyjnie odtwarzała łuk blatu. I tu wysiłki przełożyły się na wysoką klasę finalnego efektu, podobnie jak dość skomplikowane licowanie kasetonowych płyt drewnianych z płytkami ceramicznymi. A obłości rodem z relingu pojawiają się też w formach lamp, rozetach armatury, uchwytach mebli i oczywiście w wykroju wielkiego okrągłego lustra nad umywalką.

Na podłodze zarówno dużej łazienki, jak i holu widzimy wzorzyste płytki, znakomity projekt Davida Rockwella. To tradycyjne kafle cementowe, customizowane w oparciu o przewidzianą przez autora paletę barw. Od płytkarza wymagają wiele pietyzmu. Trzeba je zaimpregnować jeszcze przed rozpoczęciem prac, czyścić na bieżąco w trakcie układania, na koniec ponownie zaimpregnować gotową już posadzkę. Pewnej uwagi czy staranności wymagają także od użytkowników. – Inwestorzy jednak cenią je za to, że pięknie się starzeją. Mogą ciemnieć lub wycierać się, ale mają swój charakter i walor wielusetletniej tradycji – mówi Iga Koperska.

Z łazienką sąsiaduje wspomniana już sypialnia, główne pomieszczenie prywatnej części mieszkania. Nie od razu uzyskała zachwycający oliwkowy kolor. Pojawił się w projekcie, gdy na inne zielenie inwestorzy – wielcy miłośnicy roślin – zareagowali więcej niż entuzjastycznie. Na tle elegancko płycinowanej ściany stanęło współczesne drewniane łóżko, nawiązujące jednak wyraźnie do modernizmu lat 50. i 60. XX wieku. Układ powściągliwych sztukaterii został starannie dopasowywany do wymiarów mebla oraz elementów oświetlenia – niewielkich złotych kinkietów pełniących funkcję lampek nocnych oraz włączników i gniazdek. Uwagę zwraca też niebanalna forma przesuwnych drzwi garderoby. Rytm podziałów sprawia, że mimo dużego formatu skrzydła prezentują się lekko, a zastosowany materiał – jasne drewno – doskonale łączy nowoczesną zabudowę z vintage’owymi elementami wnętrza.

Praca i relaks
Z holu na prawo przechodzimy do części dziennej – salonu z kuchnią, flankowanego przez dwa gabinety. W części wypoczynkowej króluje sofa, z tapicerką z gęsiego pierza. – Jest tak wygodna, że nie chce się z niej wstawać – śmieje się Iga Koperska. Obok stanął wyplatany fotel w stylu Chippendale, jeden kilku przedmiotów z historią wyszperanych na targu staroci. Co ciekawe, nie ma tu telewizora. Kanapa zwraca się ku oknom z pięknym widokiem. A gdy gospodarzom przychodzi ochota na dobry film, z sufitu wyjeżdża zwijany ekran i włącza się rzutnik.

Ponieważ inwestorom zależało na osłonięciu otwartej kuchni, obok wyspy pojawiła się ażurowa ścianka z drewnianych lameli, zmyślnie montowana do sufitu i do boku blatu. Dlaczego? – Nie chcieliśmy już na wstępie uszkadzać pięknej podłogi – na wypadek jakichś zmian w przyszłości – zdradza projektantka. Nieco powyżej blatu roboczego z płomieniowanego granitu o półmatowej powierzchni znalazł się niewielki drewniany barek, przy którym zwykle zaczynają się przyjęcia. Później przenoszą się do stołu, przy którym czekają fantastycznie wygodne krzesła.

Ponieważ życie składa się nie tylko z przyjemności, obok kuchni przechodzi się do większego z dwóch gabinetów. Charakter wnętrza określa tapeta naśladująca starą grawiurę. Ta wielkoformatowa dekoracja łączy w spójną całość masywne drewniane meble kupione wcześniej przez gospodarzy, design z różnych epok (nad stołem z połowy XX stulecia biała duńska lampa) oraz znaczą część obszernej kolekcji plakatów, obrazów, grafik i fotografii. Prace przewijają się przez wszystkie pomieszczenia, tu jednak tworzą wyjątkowo dużą grupę. – To wnętrze być może najlepiej oddaje charakter pary inwestorów – zamyśla się Iga Koperska. – A nowoczesny eklektyzm jest bardzo bliski także nam – dodaje z uśmiechem.

Projekt wnętrza: Finchstudio
Zdjęcia i stylizacja: Aleksandra Dermont