„My nie flirtujemy, to ludzie na parkiecie między sobą...” – WYWIAD Z FLIRTINI

Flirtini, czyli Ment XXL i Jedynak, dwóch przyjaciół z warszawskiego Żoliborza, którzy stworzyli niepowtarzalny cykl imprez, bijący od 2 lat rekordy popularności. Produkują, remixują, grają na festiwalach i scenach klubów w całej Polsce. Zaraz po powrocie z Openera wystąpią na Barce podczas urodzinowej imprezy Pakamery. O muzyce, projektach, praniu i poczcie na Filareckiej rozmawiamy z najgorętszym duetem ostatnich lat.

 http://soundcloud.com/flirtini

Jak powstało Flirtini?

K. Jedna z naszych pierwszych imprez, zaskoczyła nas powodzeniem i wielkim zainteresowaniem tańczących i pijących przy barze. Zaczęliśmy w ten sposób cykl, który polegał na rymowanych nazwach. Z czasem melanże przerodziły się w pewien “ruch”, który można powiedzieć jest czymś na kształt labelu i agencji bookingowo-imprezowej.

Co wyróżnia jeden z najbardziej charakterystycznych duetów polskiej sceny klubowej?

K. Sprzeczki „o nic” na przykład. W pewien sposób pomaga nam sąsiedztwo. Obaj mieszkamy na Żoliborzu, więc dużo czasu spędzamy wspólnie. Jesteśmy kumplami, może nawet przyjaciółmi. Nie wiadomo jak to zmierzyć więc też ciężko to nazwać. Mamy też niejaką “wizję” co ma być następnym krokiem i się tego trzymamy. Można powiedzieć, że ciągle pracujemy nad tym, żeby Flirtini działało progresywnie.

Czym każdy z Was zajmował się wcześniej?

K. Umówmy się, że Flirtini nie jest momentem przełomowym w naszym życiu, a przed tym nie było nic. Na pewno jest momentem nowym i udanym. Wcześniej zajmowaliśmy się także szeroko-pojętym “aktywizmem muzycznym” co jest moim ulubionym frazesem. No dobra, ja byłem połową zespołu Rasmentalism. Janek?

J. S1 Warsaw, Niewidzialna Nerka, Club Collab, Bitnix, Ruff Soundz – działo się.

Wasz styl jest bardzo niejednoznaczny, w jakich klimatach się poruszacie.

K. O nie, jest bardzo jednoznaczny i myślę, że nawet ten styl umiem nazwać. Ten styl jest połączeniem rapowych korzeni, które w nas ciągle siedzą (i Bogu dzięki) z wszystkim co dobre i nowe w muzyce taneczno-przyjemnej. Jak nawinął najlepszy raper w kraju “jechać na wstecznym ale patrzeć w przód”.

Jakiej muzyki słuchacie na co dzień, co Was kręci, inspiruje? 

K. Nie słucham muzyki którą gram. W domu lubię próżnię i muzyczne ballady. Jak coś się dzieje i jest tego dużo, to mnie w tym nie ma. Jeśli czytam to słucham jazzu zdając się na gust Spotify, który zdaje się na mój gust i później podpowiada mi swoim gustem. Dużo przyjemnych brzmień, mało nieprzyjemnych. Jestem zakochany w EPce Coast Vega “Reconnected EP” i nie przepadam za smutnym hip hopem.

Skąd pomysł na nazwę. Chodzi o flirt z brzmieniami, z kim tak naprawdę flirtujecie?

K. Nazwa wywodzi się od drinku: wódka, szampan, sok ananasowy. A przy okazji jest miła i właśnie na temat flirtu można ją ogrywać. My nie flirtujemy, to ludzie na parkiecie między sobą. O to chodzi w imprezach. Taniec powinien zbliżać, a muzyka to ułatwia. Tak myślę dziś. Jutro może być inaczej. A zdania trzeba zmieniać tak często jak się da.

Wolicie zamknięte przestrzenie i podziemne klimaty rodem z warszawskiego Powiększenia czy plenery nad Wisłą i open space?

J. Poranki nad Wisłą zawsze na pierwszym miejscu. Choć jak wiemy plenery okupione są większą ilością stresu i nerwowym sprawdzaniem prognoz.

Jaki jest przepis na rozkręcenie grubego melanżu?

K. Zaprosić grubych ludzi i dać im pączki i kupony rabatowe do Maca, żeby mieli przed sobą wizję świetlanej przyszłości z fryturą na ustach.

W klubowym świecie działa to chyba inaczej niż w przypadku wydawanych płyti singli. Czy to nie jest tak że wciąż chcecie zaskakiwać musicie być jako producenci znacznie bardziej płodni niż muzyk pracujący nad albumem?

K. Jako żyjący tym i tym światem przypadek osobowy, stwierdzam co następuje. Zawsze musisz być płodny (chyba, że nie masz warunków mieszkaniowych) i starać się oszukać resztę i robić to na co masz ochotę. Jeśli przy tym zainteresujesz innych i sprawisz, że będą kupowali, słuchali i przychodzili na Twoje imprezy. To wygrałeś. Trendy i kierunki w muzyce tak szybko się zmieniają, że ciągle trzeba mieć się na baczności i OBSERWOWAĆ.

Wasz materiał spotkał się z bardzo ciepłym odbiorem mediów i fanów. Sami bardzo wysoko postawiliście sobie poprzeczkę. Czy myślicie już powoli nad nowym materiałem. 

J. Po wakacjach ukaże się druga część kompilacji “Heartbreaks & Promises”. Tym razem do wzięcia udziału w projekcie zaproszeni zostali producenci z całego świata. Praktycznie co miesiąc zapraszamy do Polski artystów z zagranicy, więc naturalnie postanowiliśmy połączyć naszą działalność wydawniczą z promotorską.

Czy będziecie flirtować z innymi dziedzinami sztuki. Planujecie wejść w symbiozę z innymi zajawkowiczami i twórcami, którzy nie działają na scenie muzycznej.

J: Nic na siłę, ale czas pokaże. W zeszłym roku bardzo skutecznie kolaborowaliśmy z Misbehave i prawdopodobnie, to powtórzymy.

Plany na najbliższą przyszłość. Z tego co wiem non stop jeździcie po kraju?

K. Non stop to nie bo musi być też czas na pranie i odebranie awizo z poczty na Filareckiej, która nomen omen jest właśnie w remoncie. A co za tym idzie, babiny mają jeszcze mniej miejsca = atmosfera jest bardziej nerwowa. Ja z racji koncertów pt. Rasmentalism, jeżdżę całkiem sporo. Np. na te pytania odpowiadam w pociągu do Krakowa, gdzie gramy za kilka godzin. Plany są takie, żeby jednak czasu na to pranie nie mieć i kupować ubrania w miastach w których gramy. Najlepiej w piękne kraty i dużo kolorów!

 

Rozmowa i redakcja: Aga Strzałkowska

Zdjęcia: Filip Blank & Filip Wakuła

 

http://instagram.com/filipblank