Kolorowe, żywe i tętniące - wywiad z zespołem MAKABRESKI

Ta rozmowa była jedną z najprzyjemniejszych, jakie miałam okazję przeprowadzić. Pełna śmiechu, dobrych emocji i ciepła. Nowy projekt muzyczny szalenie utalentowanych Natalii Grosiak i Bolka Makabreskiego to bezpretensjonalna, żywa i bardzo analogowa muzyka. Spotkaliśmy się w siedzibie wytwórni Kayax, żeby porozmawiać o tekstach, krągłościach w muzyce i tym, jak ubrać muzykę w obraz. Zapraszam na rozmowę z zespołem Makabreski.

Gdzie narodził się pomysł na to, żebyście Wy, dwójka doświadczonych muzyków, założyli projekt, który jest – powiedzmy wprost – inny, wybija się, idzie gdzieś indziej niż wszystkie obowiązujące tendencje. Skąd u Was pomysł na Makabreski takie, jakie są?

Bolek: Jestem z pokolenia, które nie za bardzo odnajduje się w muzyce elektronicznej. Jestem z pokolenia, dla którego muzyka elektroniczna była kojarzona ze studentami z wąsami. Mam trochę uraz do tzw. nowych brzmień, elektronicznej muzyki. Ze względu na to, kiedy się urodziłem, wychowywałem się na punk rocku. To, co się działo po drugiej stronie, było nieakceptowane. Do tej pory mi to zostało.

Natalia: Nie rozumiesz się z tym do końca.

Bolek: Tak, nie po drodze mi. Makabreski są takie, jakie są, takie…

No właśnie, jakie?

Natalia: Ja to nazywam analogowe.

Idealne określenie Waszej muzyki.

Natalia: Jak Bolek wysłał mi swoje kawałki dwa lata temu, to właśnie to sobie pomyślałam. To jest takie żywe. To jest takie… Kolorowe, żywe i tętniące.

Dokładnie. Słuchając, miałam wrażenie, że tej muzyki można wręcz dotknąć. Nie jest płaska.

Natalia: To nie są pasma, tylko kształty. Melodyjność i brzmienie totalnie mnie zachwyciły. Te brzmienia są właśnie analogowe. I okrągłe. To mnie zauroczyło. Bolek zadzwonił do mnie… Bolek jest taką osobą… Bolek, przepraszam, że teraz będę mówić o tobie.

Bolek: Spoko, mogę wyjść (śmiech).

Natalia: Bolek ma bardzo wycofaną osobowość. Generalnie cały czas przeprasza za wszystko. I jak zadzwonił do mnie, to powiedział mniej więcej: „Halo, przepraszam, że dzwonię. Usłyszałem cię w POLINIE, dostałem twój numer i chciałem cię spytać – przepraszam – czy nie chciałabyś zaśpiewać jednej piosenki”. Takich telefonów albo maili otrzymuję sporo. Odpowiedziałam machinalnie, że jak mi się spodoba, to nie ma problemu. Wysłał mi te kawałki i pierwszy raz od dłuższego czasu się zauroczyłam tym, co usłyszałam. Od razu uznałam to za coś bardzo wyjątkowego.

I wtedy spotkaliście się, i stała się magia?

Natalia: To nie było takie łatwe.

Bolek: Musiałem sześć razy przeprosić.

Miał być jeden kawałek, zrobiła się płyta.

Natalia: Tak, dostałam kilka piosenek.

Bolek: Wysłałem je na próbę, żeby zobaczyć, jak to będzie funkcjonować. Usłyszałem Natalię, nawet nie wiedząc, że gra w zespole takim jak Mikromusic. Byłem w innym miejscu budynku i nagle usłyszałem. Pomyślałem: „Kurczę, to niesłychane”. Dopiero potem dowiedziałem się, co to za zespół i co to za postać.

Natalia: Później trzeba było wymyślić tekst. Pamiętam, że tej nocy nie wiem, dlaczego, spałam w pracowni i tekst mi się przyśnił. Obudziłam się, od razu zapisałam tekst i byłam bardzo zadowolona. To był tekst do Smalczyka Walczyka.

Bardzo go lubię.

Natalia: Wysłałam tekst Bolkowi. Bardzo szybko powstały kolejne dwie piosenki, a potem zamknęła mi się klatka z pomysłami.

Bolek: Musiałaś się otworzyć na Mikromusic.

Natalia: Tak, powiedziałam Bolkowi, że muszę usiąść nad nową płytą Mikromusic, nad Matkami i Żonami. Teksty z tej płyty są dla mnie bardzo ważne, nic się w nich nie ukryje. Mam tak, że kiedy przychodzą fajne pomysły, to chcę je skoncentrować i wykorzystać przy Mikromusic. Trochę skąpiłam tych pomysłów na Makabreski. A Bolek czekał cierpliwie, co jakiś czas się przypominał

Bolek: I przepraszał

Natalia: I w końcu doprowadziło to do takiej wspaniałej sytuacji, że Bolek sam napisał teksty.

Tak, widziałam, że funkcjonujesz też jako autor tekstów.

Bolek: Po prostu się wkurwiłem (śmiech). Pomyślałem, że nie będę, kurwa, przepraszał (śmiech).

Natalia: Doprowadził do takiej sytuacji, że, mimo, iż biedny i przepraszający, targał mnie targał za uszy i jak byłam w Warszawie, to musiałam przyjechać do niego i nagrać te piosenki. Swoją determinacją doprowadził do tego, że w ogóle skończyliśmy ten materiał. Ja w międzyczasie miałam mnóstwo rzeczy i nie ogarniałam rzeczywistości.

Zgrany duet!

Bolek: Moja zasługa jest połowiczna. Gdyby nie to, że Natalia jest na maksa zgrana i zdolna, to by nie wyszło. Przychodzi, nagrywa i to za pierwszym razem jest genialne.

Natalia: Zgrany duet.

Bolek: Przy okazji pobytu w Warszawy wpadała na godzinkę i nagrywała dwa numery.

I tak powstała płyta! Zaciekawiło mi, że na Facebooku określacie się jako „projekt” Kojarzy mi się z czymś, co ma swoje założenia, cele i ma mieć jakiś rezultat. To zamierzone?

Bolek: Tak, mieliśmy takie założenie, że to będzie projekt. Prowadzimy działalność na wielu płaszczyznach. Zarówno w formie muzycznej, jak i literackiej. Jest to jeden wielki artystyczny koncept.

Natalia: A prowadzi to do tego, żeby świat był trochę lepszy.

Makabreski nabierają rozpędu. Pozostałe projekty odchodzą na bok, czy staracie się robić wszystko równocześnie?

Bolek: Życie toczy się dalej, każdy robi to, co robi.

Jakie idee chce przekazać Wasza muzyka?

Bolek: Prezentujemy swój światopogląd. Natomiast na pewno nie chcemy robić tego w formie lekcji, grożenia palcem, czy mówienia komuś, co ma robić. To nasze spojrzenie na świat, przez nasz pryzmat. Nie jesteśmy aktywistami.

Natalia: Nie ma tutaj trybu rozkazującego. Jest opisywanie tego, co widzimy.

Bolek: Trzeba samemu posłuchać i wyciągnąć wnioski.

Wczoraj graliście koncert w klubie Bazar. Zadebiutowaliście na scenie podczas Olsztyn Green Festiwal. Jak publiczność przyjęła Waszą muzykę? Szczególnie po raz pierwszy?

Natalia: Niespodziewanie dobrze. Czujemy od publiczności bardzo dobrą energię.

Bolek: Zostaliśmy rzuceni na pożarcie, graliśmy bardzo wcześnie.

Natalia: Graliśmy o 15:00, nawet nie mieliśmy próby, nie miałam szansy się nawet przebrać. Ale naprawdę było super. Te piosenki mają moc, ten zespół świetnie gra, jest dużo energii na scenie.

Muzyka jest mocno pozytywna, czuć ją.

Bolek: Koncerty są trochę inne niż nagrania audio. Trzeba to było dostosować do naszych możliwości. Na płycie ponagrywałem, co chciałem, co mi pasowało. Trzeba było to dostosować do realiów koncertowych, nie możemy mieć teraz ośmiu osób w zespole.

Natalia: Ten skład musi być mały. Z koncertami jest tak, że jesteśmy biednym debiutantem, musimy ograniczać zasoby osobowe. Nie możemy sobie tym żonglować.

Mieliście tremę, kiedy po raz pierwszy wychodziliście na scenę?

Bolek: Bardziej byliśmy zestresowani sytuacją, że nie mieliśmy czasu się przygotować.

Natalia: Może to dobrze, bo nie mieliśmy czasu się stresować. To było tak ekstremalny przypadek, że nic się nie zgadzało. Odsłuchy na ostatnią chwilę. Robiliśmy próbę przy publiczności, więc mówiłam: „Dzień dobry, to jest próba”, bo ludzie byli tam i wiedzieli, że coś ma się już dziać. Że pół godziny temu miał się skończyć ten koncert i zacząć następny. A tu jakieś Makabreski.

Może to było spoko. Ludzie przyszli na coś innego, spotkali was i było mega. A jak wczoraj na koncercie w klubie?

Natalia: Też super, zagraliśmy nawet bisa!

Bolek: Tak, w postaci dwóch numerów, które wcześniej graliśmy.

Zachwyciło mnie to, w jaki sposób dbacie o wizualną stronę waszej działalności. Nie chodzi mnie o samą oprawę graficzną, czyli świetne prace Dawida Ryskiego. To też zajebiste teledyski i animacje poklatkowe, które są absolutnie przepiękne. To Wasze osobiste upodobania?

Bolek: Jest taki utwór Ponura Tresura, do którego – kiedy przestałem przepraszać – napisałem słowa. Nie do końca wiem, jak pisze się teksty, więc napisałem go w formie scenariusza. Tam nie ma refrenu, tam jest po prostu opowiedziana historia i pomyślałem, że fajnie byłoby to jakoś przedstawić. Przeszukałem Internet w poszukiwaniu kogoś, kto mój pomysł mógłby zrealizować. Przez przypadek natrafiłem na Alę Leszyńską. Zobaczyłem świetne, klasyczne animacje w stylu Misia Koralgola, kolażowe, to mnie urzekło. Skontaktowałem się z nią. Przeprosiłem, że zadzwoniłem. Wysłałem Ali mój pomysł, bardzo jej się spodobał. Do tego stopnia, że zrobiła z tego swoją pracę dyplomową.

To właśnie obrazuje waszą muzykę, sprawia, że chce się ją dotykać, obracać w palcach. Dotykać monitora i bawić się laleczkami.

Bolek: Chciałbym to kiedyś puścić w całości w kinie.

Każdy z teledysków nazywacie i określacie numerem odcinka i sezonu. Pojawi się season finale?

Natalia: Mamy już pomysł na to, niestety dość trudny do realizacji.

Bolek: Ja bym chciał, żeby te odcinki się ze sobą wiązały, zazębiały, żeby kolejne odcinki do siebie nawiązywały. Natomiast to ogromne przedsięwzięcie.

Myśleliście o crowdfundingu?

Natalia: Myślę, że poradzimy sobie bez tego.

Bolek: Mam duże poczucie samodzielności, nie lubię wyciągać ręki.

Natalia: Ja mam doświadczenie z crowdfundingiem przy okazji Mikromusic. To pochłania ogromną ilości czasu, którego teraz nie mamy. W tym momencie nie musimy tego robić.

Bolek: Tym bardziej, że w trakcie tworzenia i realizacji przychodzą do głowy różne pomysły, które można zrobić tanim kosztem, bez angażowania wielu osób, stresowania się formalnościami, całym procesem.

A Dawid Ryski? Jak się stało, że zaprosiliście właśnie jego?

Natalia: Ja chciałam zaznaczyć, że nie każda piosenka ma swój stempel. Dawid zaprojektował okładkę, natomiast za stemplami stoi Bolek. Jestem nimi zauroczona, najbardziej podoba mi się stempel do Ciała – święta świnka, świnka z aureolką.

Dlaczego tak to rozdzieliliście? Chodzi o autorów grafik.

Bolek: Nie chciałem obciążać Dawida, wiem, że ma masę pracy. Więc stwierdziłem, że zrobię pomału to, co sobie wymyśliłem.

Nie chcieliście z nim zagrać kawałka?

Bolek: Z Feral Trees? Tak, nawet gadaliśmy o tym, żeby zrobić coś razem.

Jakie są Wasze plany koncertowe?

Jeszcze we wrześniu gramy w Radio Łódź, w październiku w Radio Lublin i Teatrze Syrena, a na koniec gramy na festiwalu filmowym w Świdnicy. Będziemy też grać supporty przed Smolikiem i Kevem Foxem.

Macie plany festiwalowe na przyszły rok?

Natalia: Tak, chcemy „obskoczyć” je wszystkie (śmiech).

Bolek: To najlepsze, co może być dla zespołu.

Uważacie, że festiwale wygrywają z klubowymi koncertami?

Natalia: Dla takiego zespołu jak nasz – na pewno. Chodzi o to, żeby dotrzeć do największej liczby osób. Niej jesteśmy łatwym i oczywistym projektem.

Nie obawialiście się tego?

Bolek: Nie zakładaliśmy, żeby to był łatwy projekt.

Natalia: Każdy z nas robi oddzielne rzeczy. Ten projekt – od niego nie zależy nic. Robimy, co chcemy. Cokolwiek się z nim nie stanie – przeżyjemy i będziemy żyć dalej.

To chyba najlepsze i najzdrowsze podejście.

Natalia: Myślę, że tu jest tak dobra energia i wyluzowanie, że jesteśmy skazani na sukces (śmiech).

 

zdjęcia: materiały prasowe