Annie Leibovitz - kultowa fotografia, kultowa osobowość

Umie zachęcić największe gwiazdy na świecie do najodważniejszych zdjęć. Jej prace zarabiają na siebie i wydawców milionowe kwoty, a mimo to sama Annie tonie w długach. Będąc na wykonanych przez nią fotografiach można w jedną noc stać się sławnym. Co sprawia, że Annie Leibovitz zamienia w dzieło sztuki każdy swój kadr?

Annie Leibovitz jest jednym z najbardziej znanych i cenionych amerykańskich fotografów. Rozpoczęła karierę jako fotografka magazynu Rolling Stone relacjonując życie tamtejszej sceny rockowej lat 70`. To w tym właśnie czasie wytworzył się specyficzny styl jej warsztatu. Annie bowiem nie była tylko biernym obserwatorem portretowanych postaci. By zobrazować trasę kultowego zespołu The Rolling Stones wyruszyła w nią wraz z nimi. Potem oficjalnie przyznała, że dwudziestoparoletnia, początkująca fotografka i grupa, żyjących na speedzie rockendrolowców to mieszanka, która nie może skończyć się dobrze. Jej chwilowa przygoda z narkotykami zakończyła się skutecznym odwykiem, a doświadczenia ze Stonsami zaowocowały bijącymi rekordy popularności zdjęciami. Wydawcy z resztą często przyznawali, że ich nakłady i zarobki rosną dzięki niej. Kolejnym rozdziałem w jej życiu była praca dla Vanity Fair. Tu rozwinęła się mocno jako portrecistka największych aktorów, reżyserów, muzyków, polityków takich jak: Leonardo Di Caprio, Jamie Foxx, Demi Moore, Scarlett Johansson, Nicole Kidman i Brad Pitt. W jej dorobku znajdują się też reportaże, tak jak znana wszystkim relacja z oblężenia Sarajewa w 1990 roku czy wybory Hillary Clinton do Senatu USA.
Jeśli popatrzeć na biografię Annie to widać jak silny wpływ mieli na nią jej rodzice i styl ich życia. Za sprawą swojego taty, porucznika Air Force podróż od najmłodszych lat była wpisana w życie całej rodziny. Annie zawsze powtarza, że uwielbiała patrzeć przez okno samochodu, które budowało ramy dla przesuwającego się obrazu. To jakby naturalna szkoła kadrowania. Jej wrażliwość rozwinęła się również dzięki matce, która była instruktorką tańca.

Punktem przełomowym w jej karierze było zdjęcie Yoko Ono i Johna Lennona w intymnym uścisku, nieco podglądackie, mocne i angażujące. Los chciał jednak by w kilka godzin po jego wykonaniu Lennon został zabity. Zdjęcie wywołało skandal i stało się żywym wspomnieniem legendy. Na jej niekończącą się twórczość miała też ogromny wpływ jej życiowa partnerka, pisarka Susan Sontag. Ich związek trwał przez ponad 20 lat, lecz nie zdecydowały się one nigdy zamieszkać wspólnie. Susan była od zawsze ważna dla Annie w kwestiach zawodowych, jednak zawsze twierdziła, że jej prace nie są wystarczająco dobre, a samą Leibovitz stać na dużo więcej. Obserwując ich relację, można również zauważyć, że fotografia to nie tylko zawód, ale także życie. Aparat towarzyszył im w trudnej codzienności, kiedy Annie dowiedziała się o chorobie ukochanej. Powolny i bolesny proces odchodzenia uwieczniony na kliszach swój finał miał w 2004 roku, kiedy to białaczka ostatecznie pokonała Susan. Jej ostatnie zdjęcie zrobione było w domu pogrzebowym.

Może to właśnie dzięki osobistemu zaangażowaniu, braku oceny, ogromnej odwadze i niechęci do kompromisów Anni udało się namówić Whoopi Goldberg na zdjęcia w mleku, królową Elżbietę na zdjęcie do oficjalnych fotografii korony czy Demi Moore na okładkowy akt w ciąży, który swoją drogą sprawił, że magazyn sprzedał się w milionowym nakładzie. Bezkompromisowość ma też swoje minusy. Kwoty jakie muszą zapłacić wydawcy za zdjęcia jej autorstwa są zatrważające, a pomysły Annie co do aranżacji sesji i przekraczania kolejnych granic kosztują krocie. Do tego sama fotografka nie należy do grona osób umiejących gospodarować zarobkami. Częste podróże, nowe domy, lekkość w wydawaniu pieniędzy, zaległości w płaceniu podatków sprawiły, że Annie ma wielomilionowe długi, przez co zagrożone były nawet prawa do jej zdjęć. Pamiętać jednak należy, że wielkie osobistości artystycznego świata nie mogą być nieskazitelne i idealne. Ich świat jest pełen geniuszu i wrażliwości dzięki, którym możemy patrzeć na rzeczywistość zupełnie inaczej.

 

Źródło zdjęć: pinterest, vanityfair, tumblr, redlist.