Anna Bloda: pochwała seksualności

Kiedy myślę o kobiecości, pewności siebie i artystycznej dojrzałości, za każdym razem myślę o niej. Artystka. Robiła zdjęcia takim osobom jak Anda Rottenberg czy Richard Kern. Absolutnie pewna siebie, świadoma swojego ciała. Niezwykle seksowna. Z Polski wyfrunęła do Nowego Jorku, gdzie stale pracuje nad edytorialami, zarówno jako fotograf, jak i modelka. Uwielbia vintage, inspiruje ją kobiece ciało. Jest bezkompromisowa, odważna i wierna swoim ideałom. Uwielbiam ją. Proszę Państwa – Anna Bloda.

Decyzja o wyprowadzce do Nowego Jorku to był impuls czy planowałaś to przez dłuższy czas?

Nowy Jork był zakotwiczony w moim sercu od dawna. Od pierwszych chwil w tym mieście, stałam się jego niewolnica. Kochałam też, rzecz jasna Warszawę, gdzie do teraz mam wspaniałych przyjaciół, decyzja więc była trudna i dojrzewała powoli.

Jest coś, czym miasto Cię rozczarowało? Na pewno miałaś jakieś oczekiwania względem wyjazdu.

Zawsze wiedziałam, że to miasto mnie lubi, ale nie oczekiwałam niczego. Zamiast tego zakasałam rękawy do roboty. Jedyne, co rozczarowuje mnie w tym mieście, to niski standard życia związany z wynajmem apartamentów. Większość, a w tym i dorośli ludzie, posiadają roomate i życie w grupie jest dla nich norma. Podczas gdy dla mnie, Europejki, jest to życie przypominające studenckie, mało poważne i amatorskie. Ponieważ jednak Nowy Jork jest drogi, mało kto może pozwolić sobie na luksus życia w pojedynkę.

Jak zareagowali Twoi najbliżsi? Mają nadzieję, że kiedyś wrócisz do Polski?

Moi najbliżsi zareagowali naturalnie i bez protestów. Zawsze byłam wolnym ptakiem i natychmiast po maturze z domu rodzinnego wyfrunęłam, ciekawa świata i żądna przygód. Moja fizyczna nieobecność w domu to norma.

Lubiłam czytać Twojego bloga. Wiesz, tego na ownlogu. Co się zmieniło przez te kilka lat, odkąd przestałaś go prowadzić?

No tak, ten blog to była fajna sprawa i ciekawa platforma do eksplorowania siebie, terapia i rodzaj ekspozycji. Zmieniło się to, że nie zależy mi już na tym, aby się emocjonalnie wynurzać. Jestem teraz kobietą po czterdziestce, naturalnie dojrzałam i choć często mam jeszcze mentalne tornado, to jestem w stanie nad tym panować. Blog spełnił swoją funkcję, większość postów nie usunęłam, lecz ukryłam, zawstydzona teraz banałem niektórych wypowiedzi.

Nie wstydzisz się siebie, swojego ciała i swojej seksualności. To nadal dość rzadka cecha u kobiet. Z tym trzeba się urodzić, czy można się tego nauczyć?

Hmmm… Tego można się nauczyć. Pamiętam, że jak byłam dziewczynką, wstydziłam się. Wnioskuje więc, że ta odwaga to kwestia wyboru i decyzji.

Co jest ciekawsze: fotografowanie czy bycie fotografowanym?

Kocham robić zdjęcia, ale uwielbiam tez pozować. Modelowanie napawa mnie ekscytacją.

Czy istnieje dla Ciebie jakiekolwiek tabu? Jakiego zdjęcia na pewno byś nie zrobiła, uznając, że to przekroczenie granic?

Oczywiście istnieje dla mnie tabu. Nie interesują mnie zdjęcia porno. Nie byłabym również zdolna, aby zostać korespondentką wojenną. Przemoc mnie przeraża, więc nigdy nie mogłabym portretować śmierci.

Widać, że otaczasz się ludźmi. Podglądamy Twoje zdjęcia ze spotkań, wernisaży, imprez. Przychodzi czasem taki moment, że musisz się wyciszyć? Pobyć sama ze sobą, odetchnąć?

Uwielbiam być sama ze sobą, często drażni mnie, gdy przypadkowe osoby zbytnio mnie absorbują, bo lubię być w swojej zone. Jeśli już otwieram usta, lubię mieć ku temu powód. Nie trawię tzw. czczych gadek. Natomiast bardzo często padam ofiara towarzyskiej etykiety, gdzie, spotykając mnóstwo ludzi na wszelakich eventach, konwersacje z wdziękiem spłycam do minimum. Uwielbiam wychodzić, ale równie dobrze czuje się sama ze sobą, a wręcz sprawia mi to nadrzędna przyjemność.

Jesteś trochę niegrzeczną dziewczyną, prawda? To widać na Twoich fotografiach. Wyobrażasz sobie pracę nad delikatną sesją zdjęciową, z pastelowymi stylizacjami i słodką estetyką?

Nie wyobrażam sobie na poziomie artystycznym do naginania się do wizji, których nie czuję.

Wytłumaczysz, dlaczego kobieca seksualność jest najważniejszym motywem Twojej fotografii?

Jakoś tak się złożyło, że kobieca seksualność najbardziej mnie inspiruje. Niewykluczone, że jest to rezultatem tego, iż moja mama, traktowała goliznę w sposób nienaturalny.  Zawsze skrupulatnie się zasłaniała, zakładając stanik. W umyśle małej wówczas dziewczynki, zrodziła się ciekawość i przeczucie, że tam coś jest, coś silnego, coś, na co nie można patrzeć, zakazany owoc. Z drugiej strony miałam liberalną babcię, od strony taty, która nagość propagowała. Pamiętam, że zażywała przy mnie kąpieli i zwykła powtarzać, ze ciało to ostatnia rzecz, której należy się wstydzić. Jakoś bardziej wierzyłam babci, niż mamie.

Babcia nosiła tez moje imię, wiec obie byłyśmy Anna Bloda. Nosiła zawsze mnóstwo biżuterii i zwykła mawiać, że arystokratkę poznasz po dobrych wisiorkach i pierścionkach. Od niej zaczęła się we mnie kształtować potrzeba pięknych ubrań i biżuterii, co z kolei, po czasie, przerodziło się w kolekcje #blodaschoice. Ale powracając do tematu, seksualność, stała się dla mnie motywem przewodnim, tak z automatu. Ciekawości, jak nagość koreluje z osobowością, jak łączy się z intymnością, i postrzeganiem własnej płci i na wielu różnych poziomach. Już będąc w Liceum Plastycznym zaczęłam fotografować koleżanki nago i zawsze było w tym bardziej poszukiwanie tajemnicy ciała, niż próba z niej obdarcia.

Myślałaś kiedyś o współpracy z takimi osobami jak Richard Kern czy Terry Richardson?

Jeśli chodzi o Richarda Kerna, to jesteśmy dobrymi znajomymi, ale ja nie jestem w jego typie. Mówiąc wprost: jestem też za stara na jego target. Co do Terry’ego, dwukrotnie rozmawialiśmy o zdjęciach, lecz do nich nie doszło z różnych powodów.

Wyobraź sobie, że przyjeżdżam do Stanów i przez jeden mam Ci towarzyszyć. Jak wygląda typowy dzień Ani Blody?

I go with flow. Ale zwykle zaczynam dzień od obowiązków, czyli pracy w outlecie, gdzie wyszukuje rzeczy vintage. Ciągle też robię sesje i udzielam się towarzysko, więc czasem dnia nie starcza, by wszystkiemu podołać. Generalnie życie tu, to nie sielanka, a dynamiczny, dziki, spontaniczny galop.

Zmieniłabyś coś w swoim życiu, gdybyś mogła cofnąć się w czasie do momentu, gdy miałaś 18 lat?

Nie, nic bym nie zmieniła, niczego nie należy żałować. A więcej: trzeba tryskać wdzięcznością za każdy nowy dzień egzystencji. Lubię zaczynać dzień od uśmiechu i spoglądania na niebo.

 

 

zdjęcia: Anna Bloda, Nina Westervelt, Elizabeth Waterman, Natasza Minasiewicz, Ludwik Lis, Agata Godlewska, Patrycja Toczyńska