Mydło od samego początku było naszą wielką pasją. Inaczej nie wytrwałybyśmy sześciu lat przygotowań, sześciu lat cichego, monotonnego rozwoju z małymi sukcesami i spektakularnymi porażkami. A dziś, wiele osób opowiada nam, że odkąd umyły się naszym mydłem zrozumiały czym dobre mydło w istocie jest. To dla nas największy komplement.

Skąd pomysł na mydlany interes?

Właściwie od zawsze interesowały nas klimaty eko. Dobrego jedzenia, dobrych kosmetyków. 10 lat temu kupowałyśmy ekologiczne kremy niemieckich marek za kosmiczne, odkładane miesiącami pieniądze.

Ja już wtedy mieszkałam w Warszawie, wynalazłam kilka sklepów z mydłami krojonymi na wagę. Wszystko było zawijane w papier, rafię, z dodatkiem naturalnych składników. Znów odkładane pieniądze, cieniutkie plasterki drogiego mydła cieszyły, że mamy coś dobrego w łazience. Do momentu w którym nie przeczytałyśmy składu ze zrozumieniem. Okazało się, że to najzwyklejsze mydła toaletowe, zrobione z prefabrykatu obraczone wysoką marżą. Wściekłe zaczęłyśmy szukać w google czy da radę zrobić mydło samemu. W Polsce panowała w tym temacie cisza absolutna ale trafiłyśmy na pojedyncze przepisy rodem z USA. A później po nitce do kłębka objawił nam się cały mydlany świat. Kolory, zapachy, dodatki, glinki, zioła, oleje i masła, techniki i metody.

Na czym polega robienie Dobrego Mydła?

Od razu spodobało nam się to zajęcie. Robienie mydła jest genialne. Jest połączeniem miliona różnych czynności, efekt finalny zależny jest od sumy czynników, kompleksowa praca nad mydłem nigdy się nie nudzi. Jest recepturowanie – twarda wiedza o olejach i masłach, liczenie, kombinowanie, porównywanie i ustalanie proporcji. Gryzienie ołówków, przesuwanie przecinków. Każdy olej ma swoje właściwości, każdy inaczej sie zmydla, trzeba lat pracy, zrobienia dziesiątek prób mydełek jednoolejowych i obserwowania ich przez miesiące, porównywania jak się pracuje z każdym z nich i jakie to daje efekty, potrzeba lat żeby umieć przewidzieć jak będzie wyglądało mydło którego skład olejowy mamy tylko na papierze.

Kolejnym krokiem est projektowanie wyglądu mydła: koloru, formy, pieczęci, rodzaju zdobień. Można stosować rozmaite techniki, łączyć barwy, kontrastować, dodawać faktury, peelingi, kontrolować pojawianie się białego osadu który jest naturalną dla mydeł rzeczą ale przy odrobinie wiedzy można manipulować jego ilością, gęstością. Aromaterapia – jeśli się tylko chce warto poznać całą tę gałąź wiedzy i potem wykorzystywać ją przy tworzeniu mydeł. Zielarstwo – które zioła najlepiej macerować, które dodawać w całości, co z czym łączyć, o czym w ogóle nie myśleć. Design opakowań, tworzenie marki, sprzedaż, dystrybucja, pozyskiwanie surowców, księgowość – można sie również odnaleźć w roli mikroprzedsiębiorcy. Tymi zadaniami możnaby obdzielić conajmniej kilka osób. Mydło ma milion stron, żeby dobrze je wytwarzać trzeba być na maksa elastycznym, mieć zapał zarówno do stania przy garach jak i klikania komputerową myszką. Mydło jest również zagadką, ciągle uczymy się czegoś nowego, to potwornie wciągająca i pasjonująca rzecz. Ostatni czynnik jest taki, że strasznie miło robić coś fajnego i cieszyć się kiedy klienci piszą z zadowoleniem, że niczym innym się już nie myją. Miło jest zasypiać myśląc nad tym jak będą wyglądały lawendy i budzić się kombinując skąd ściągnąć dobre masło kakaowe. Mydło to niekończąca się inspiracja.

Dlaczego właśnie „Ministerstwo”?

Kiedy po kilku latach przygotowań postanowiłyśmy założyć działalność gospodarczą miałyśmy już określoną wizję tego jak nasza manufaktura ma wyglądać. Bardzo chciałyśmy uniknąć klimatów rustykalnych po pierwsze dlatego, że kojarzyły się nam one właśnie z „wkręcaniem” w klimat naturalny a poza tym jesteśmy młode i nie czujemy się dobrze w tej estetyce. Nie chciałyśmy wpadać w kanon, chciałyśmy to zrobić po swojemu. Oczyma wyobraźni widziałyśmy jasne przestrzenie pracowni, przejrzyste wzornictwo, współczesny design ale nie ten nadęty, aspiujący na najwyższe półki sklepowe. Chciałyśmy robić dobre mydło dla dobrych ludzi którzy wiedzą o co im w życiu chodzi i trzymają się tego konsekwentnie ale jednocześnie są otwarci i radośni, umieją „zmrużyć oko”. Przypomniał nam się kultowy Monty Python z ich Ministerstwem Dziwnych Kroków. Oni mają kroki a my mamy mydło, mydło co prawda nie dziwne, ale za to dobre a dziwne jesteśmy my (śmiech!)… trochę;-) Uznałyśmy, że pasuje. Nazwa nie jest zbyt skomplikowana i zawiera w sobie czytelną informację: co robimy i na co stawiamy. To idealnie wpisało się a nasz pomysł na prowadzenie biznesu w sposób prosty i bez spiny.

W ogóle dużo było w tym naszym projektowaniu odniesień do rzeczy, które kiedyś zobaczyłyśmy czy przeczytałyśmy. Joanne Harris i jej „Czekolada”. Wszyscy czytali lub widzieli film z Juliette Binoche. Taką chciałyśmy otworzyć mydlarnię jak sklep z czekoladkami który założyła bohaterka powieści. Marzyło nam się miejsce, do którego ludzie będą przychodzili porozmawiać, dobrze się poczuć, w którym obsługa będzie znała swoich klientów, pamiętała co lubią. W którym przyjemność pojawi się z obu stron. Chciałyśmy czarować w naszym mydle, uszczęśliwiać tych, którzy przystaną na chwilę czy to realnie czy w przestrzeni internetowej i sprawią sobie lub swoim bliskim małą przyjemność. Nie wiem czy wiecie, ale dobre mydło czy kule kąpielowe (które niebawem pojawią się w sprzedaży) mogą być cudnym, czekoladowym poprawiaczem nastroju. Nietuczącym! 😉

Czy to jest dla Was bardziej interes czy pasja?

Mydło od samego początku było naszą wielką pasją. Inaczej nie wytrwałybyśmy sześciu lat przygotowań, sześciu lat cichego, monotonnego rozwoju z małymi sukcesami i spektakularnymi porażkami. Sześciu lat zbierania każdego grosza na wyjazdy do Anglii, uczestnictwa w kursach, które kosztowały po kilka tysięcy złotych i wykluczały nas tym samym np. z wyjazdów na narty czy kupna fajnych ciuchów. Przez sześć lat inwestowałyśmy wszystkie swoje oszczędności właśnie w mydło.

To, co zmieniło się w momencie otrzymania NIPu to zobowiązania. Przestałyśmy jedynie realizować marzenie, zmuszone zostałyśmy zacząć myśleć perspektywą pieniędzy i czasu. Obok eksperymentów w mydlarni, mieszania zapachów i kolorów pojawiła się też cała papierologia sanitarna, wysokie opłaty za tzw. oceny bezpieczeństwa, przygotowywanie pracowni według GMP czyli tak zwanej Dobrej Praktyki Produkcji, badania mikrobiologiczne, wpisy do Unijnych baz kosmetycznych. Mydło nie jest rękodziełem choć często jest z nim mylone. Aby legalnie sprzedawać mydło należy spełnić szereg restrykcyjnych norm, posiadać pracownię spełniającą wymogi Sanepidu, kontrolować proces recepturowania i produkcji. Wprowadzenie każdej receptury do sprzedaży zajmuje nam miesiące pracy nie tylko w pracowni ale też przy biurku, we współpracy z zewnętrznymi firmami doradczymi. Samo stworzenie etykiety do mydła wymaga znajomości prawa kosmetycznego i handlowego, ułożenia tabel i przygotowania składu w języku INCI- tak zwanym języku kosmetycznym.

Podejmując jakikolwiek krok odnośnie naszego mydła musimy mieć w perspektywie nie tylko chwilowe marzenia czy plany ale też całą listę finansowych zobowiązań i konieczność budowania budżetu na wdrażanie nowych produktów.

Czy planujecie „ekspansję” na inne rodzaje produktów?

Marzy nam się wprowadzenie do sprzedaży balsamów do ust, balsamów do ciała, mydeł w płynie, mydeł do golenia, olejków do masażu czy babeczek kąpielowych. Umiemy je przygotowywać, mamy pomysły na ich zapachy i wygląd, potrzebujemy natomiast środków na zakup opakowań, projekty etykiet, wydruki i potrzebne badania oraz dokumenty. Po cichu możemy powiedzieć, że finalizujemy wybór szklanych buteleczek na naturalne oleje do pielęgnacji ciała, które w niedługim czasie chciałybyśmy wprowadzić do naszej oferty. Mamy kilka swoich ulubionych, np. olej z pestek malin, chciałybyśmy aby każdy nasz klient miał dostęp nie tylko do naszych wyrobów ale też do dobrych produktów, z których korzystamy podczas pracy. Chciałybyśmy również prowadzić warsztaty, uczyć mydlarstwa, kręcenia kremów czy maseł. Robienie kosmetyków jest naprawdę ekstra, chcemy powiedzieć o tym całemu światu:-)

Jak wygląda proces od poszukiwania pomysłu do momentu powstania kostki trafiającej do klienta? Co je wyróżnia?

Nasze mydła od sklepwych różnią się właściwie wszystkim. Zresztą to, co często kupujemy w marketach nie jest właściwie mydłem a syndetem – syntetyczną kostką myjącą. A jeśli już jest mydłem to zazwyczaj składającym się głownie z oleju palmowego i kokosowego z dodatkiem tłuszczu zwierzęcego (Sodium Tallowate). Olej palmowy i kokosowy a także łój zwierzęcy dają mydło twarde i dobrze pieniące się ale nadmiernie wysuszające skórę. W tradycyjnym rzemiośle mydlarskim nie stosuje się tych olejów więcej niż 30% receptury. Nasze mydła nie zawierają tłuszczów zwierzęcych, zawierają za to mnóstwo oliwy z oliwek, oleju rycynowego, masła kakaowego i masła shea. Ich receptury są tak pomyślane by w finalnej kostce pozostawało 3 do 6% niezmydlonych tłuszczów które chronią skórę podczas mycia i sprawiają, że nie staje się ona przesuszona. Do tego zero emulgatorów, SLSów, Bisfenoli, Triclosanu, EDTA, sztucznych barwników i innych szkodliwych dodatków. Jedyną sztuczną substancją jaka w niektórych przypadkach trafia do naszych mydeł jest aromat. Trzymamy stronę ekologii ale czasem pozwalamy sobie na zapach czekolady. Szukamy wtedy atestowanych, świetnych aromatów kosmetycznych.

Zawsze zaczynamy od tego, co mydło ma robić, od jego funkcji. Potem kombinujemy nad kolorem, zapachem, wyglądem. Bardzo wymagające są Ananasy, musimy je ręcznie wykrawać i stemplować- to wymaga mnóstwa czasu. Długo walczyłyśmy z brązowymi warstwami w orkiszach żeby ładnie się oddzielały, nie traciły koloru i oblekały się typowym dla mydła białym nalotem. Obecnie pracujemy nad mydłem dla osób aktywnych fizycznie. Ma ono być idealne do mydelniczki osób które pływają, chodzą na fitnes czy uprawiają sport zawodowo. Kombinujemy z oczyszczającą glinką ghassoul, z odżywczą cytryną i takim zestawem olejków eterycznych, by mydełko miało silne właściwości antybakteryjne i antygrzybicze a jednocześnie świeżo i energetycznie pachniało. Mieszamy, mieszamy i nie możemy dojść do porozumienia (śmiech!)

Zawsze śmiejemy się, że tego trzeba po prostu spróbować. Wiele osób opowiada nam, że odkąd umyły się naszym mydłem zrozumiały czym dobre mydło w istocie jest. I że nie chcą się już myć niczym innym. To dla nas największy komplement.

Dobre mydła dostępne są na:

https://www.pakamera.pl/ministerstwodobregomydla-0_s12210263.htm