W tle wybrzmiewa piosenka Jerzego Połomskiego, która w latach 60 została uznana za pierwszy polski śpiewany erotyk. Słowa poety Adama Kreczmara, które wypełniają klimatyczne wnętrze baru WuWu idealnie współgrają z koncepcją tego miejsca czyli kuchni międzywojennej od polskiej zakąski po rodzimą wódkę i muzykę. Rozmawiamy o kulturalnych połączeniach WuWu, które przyciągają miłośników dobrych smaków i długich rozmów na praską stronę Wisły. Połomski śpiewa: Daj mi to miejsce przy sobie, które jest puste o świcie, ja sobie z tego zrobię długie, ciekawe życie… Poznajcie Ninę Kodorską oraz Dagmarę Rosiak czyli dwie miłośniczki dobrych smaków i długich rozmów!
Czy od początku WuWu miało założenie szerzyć polskie jedzenie, muzykę oraz niezwykłe spotkania kulturalne?
DAGMARA: WuWu to miejsce pełne wytęsknionych smaków z dwudziestolecia międzywojennego. Szczycimy się wyśmienitą gastronomią, organizujemy kolacje degustacyjne również z udziałem wódki, która jest bardzo mocno wpisana w korzenie WuWu. Mamy 64 rodzajów wódki, a w karcie dajemy podpowiedź jaką wybrać do konkretnego dania. Nasz barman zawsze doradzi jaki smak wódki będzie idealnie komponował się z kulinarnym uniesieniem od szefowej kuchni Adriany Marczewskiej.
Jesteśmy tu dla rozmowy. Chcemy odczarować kulturę picia wódki i szerzyć jej prawdziwy kunszt, przełamujemy tabu z czasów PRL-u. Pokazujemy czym jest wódka, ukazujemy jej tradycję oraz sięgamy etymologii tego trunku. To miejsce gastronomiczne jak i kulturalne.
NINA: Muzycznie prezentujemy trochę zapomniane już dźwięki, oczywiście wszystko w nawiązaniu do kuchni Adrianny, która bardzo inspiruje się latami dwudziestolecia międzywojennego. Koncerty na żywo prezentują muzykę etniczną, wschodnią, gipsy jazz lub bałkańską. Mamy bardzo zróżnicowane dźwięki od polskich aż po rosyjskie co jest wyjściem naprzeciw odwiedzających nas gości ze wschodu.
D: Piątkowy i sobotni wieczór spędzamy przy koktajlach oraz tanecznych rytmach. WuWu to miejsce, które przyciąga miłośników dobrego jedzenia i wspólnie spędzonego czasu przy stole podczas długich niekończących się rozmów. To miejsce jest bardzo młode, a jednocześnie nie da się ukryć, że już bardzo dużo się dzieje.
N: Nie można powiedzieć że jest to klub, restauracja czy pijalnia wódki. W to miejsce bardzo mocno wpisana jest rozmowa, mamy świetne warunki aby organizować warsztaty oraz siadać przy jednym dużym stole. Ludzi chcemy bratać i odczarować wciągający świat online.
Wspominałaś, że ciężko określić WuWu. Są kuszące smaki, muzyka oraz wyselekcjonowany alkohol. Jak Wy nazywacie to miejsce?
N: My nazywamy to miejsce barem. To on odgrywa tu główną rolę. Bar jako sama nazwa jest trochę zapomnianym i zaniedbanym słowem. To nasz kolejny zabieg powrotu do korzeni, gdzie w ulubionym barze znajdziesz dobre jedzenie w towarzystwie wódki. Samo słowo jest najlepsze w swojej prostocie. Wkoło nas znajdują się galerie wypieków i apteki sztuki, my jesteśmy bardziej tradycyjni, nie odcinamy się od korzeni. Bar to też luźne określenie, a nazwa WuWu to nawiązanie do wódki i Warszawy. Samo wnętrze baru WuWu jest również ukłonem w stronę stylu eklektycznego, łączy detale z lat 60 i 70 z surowym stylem. Chcemy aby to miejsce było bez pompy, przyciągało swoim luźnym klimatem. Nic innego jak chodźmy do baru!
Jakie smaki alkoholowe królują w Waszym barze?
N: W tym miejscu ludzie są bardzo ciekawi wódki. Rozmawiając z gośćmi widzimy ich zainteresowanie tym alkoholem. Staramy się systematycznie edukować, bo mamy 64 rodzajów i smaków, które warto poznać. Pod każdą kulinarną pozycją w karcie mamy wyznaczony konkretny rodzaj wódki z uwzględnieniem składu i dominantów takich jak żyto, jęczmień lub procesu fermentacji. Działając w myśl filozofii odczarowania wódki, każdy z nas może poznawać nowe smaki.
Widziałam również polskie wina, jakich jeszcze lokalnych dostawców doceniacie?
DAGMARA: Mamy wielu małych lokalnych dostawców takich jak gospodarstwo Kaszubska Koza, Ranczo Frontiera, które regularnie dowożą nam sery, czy Pan Nowicki od mięsa. Znamy i cenimy naszych dostawców, dlatego będziemy się tym dzielić.
Jak często zmienia się karta?
D: W karcie mamy specjalną zakładkę, gdzie szefowa kuchni poleca pojawiające się nowości. W listopadzie na święto Marcina królowała gęsina, w grudniu świąteczne potrawy takie jak śledzie pod korzenną pierzynką, pierogi z kapustą i grzybami bazujące na tradycyjnym przepisie zmodyfikowanym przez Adrianę. W styczniu są flaki po warszawsku, szpik oraz kacze języczki.
Czy wspólnie pracujecie nad nowymi smakami czy karta dań jest w pełni oddana w ręce Adriany?
D: Pomysły wywodzą się oczywiście od naszej szefowej kuchni. Praca na kuchni jest bardzo wymagająca, dlatego Adriana na przekór gastronomicznym tendencjom stawia również na młodych kucharzy. W zespole mamy także osobę po szkole gastronomicznej. To nas wyróżnia na tle innych restauracji. Zespół na kuchni wspólnie dopracowuje ostateczny smak nowych dań. Zauważalna jest również młoda kobieca ręka w gastronomii.
Która potrawa jest mistrzem karty?
D: Mamy wiele flagowych dań, a jednym z nich jest sztuka mięsa, która jest wyznacznikiem naszego nawiązania do polskiej kuchni.
N: Adriana bardzo lubi karmić ludzi. Gotuje dla nich i to się czuje w każdej przygotowanej potrawie. Dzięki temu tworzy się super energia tego miejsca.
Opowiedzcie o kolacjach degustacyjnych.
D: Każda kolacja ma być wyjątkowym wydarzeniem i wnosić coś nowego. Po ostatniej kolacji degustacyjnej, gdzie podaliśmy różne przystawki dopasowane do 3 rodzajów wódki odbył się koncert na żywo. Lokal został wypełniony większymi rezerwacjami. Wpisujemy się polską tradycję i gościmy wiele spotkań imieninowych czy urodzinowej biesiady przy wspólnym stole. W najbliższym czasie współpracujemy z Muzeum Polskiej Wódki, gdzie w styczniu Adriana stworzy specjalny poczęstunek składający się z 3 przystawek przygotowanych na święto wódki 20 stycznia o godzinie 14 (bilety do zakupienia na stronie Muzeum) Jak widać łączy nas nie tylko wspólny budynek. Pragniemy kontaktu personalnego z naszymi gośćmi i chętnie budujemy relacje.
Co myślicie o kulinarnej mapie Pragi?
N: Ta strona Wisły zdecydowanie pielęgnuje kulinarne tradycje w takich miejscach jak Pyzy Flaki Gorące, Bistro Pod Sowami, Centrum Zarządzania Światem, Skamiejka czy Bar mleczny Rusałka. Po Praskiej stronie Wisły jest naprawdę kilka lokali w których można dobrze zjeść. Nie chwaląc się muszę jednak przyznać, że wyróżniamy się na tej gastronomicznej mapie ze względu na jakość produktów od najlepszych dostawców oraz połączenie polskiej kuchni, smaków z tradycją i celebracją picia wysoko procentowego alkoholu. Mamy jako jedni z nielicznych tak duży wybór wódki. To nas wyróżnia. Stawiamy na muzykę międzywojenną, która przywołuje czasy gdzie wódka królowała na stołach w bardzo dobrym tonie. To właśnie ta różnorodność nas wyróżnia dążymy do stworzenia miejsca absolutnego, które będzie przepełnione jednością. WuWu opowiada historia między wódką a zakąską. Stale uczymy się jednocześnie przełamując tabu.
Czy planujecie jakąś niespodziankę?
N: Tak! Żyjemy w czasach gdzie dominuje online, dlatego w lutym specjalnie przed Dniem Zakochanych (8.02) wychodzimy naprzeciw i organizujemy wieczór dla singli – RandeWuWu – Speed Daiting. Być może WuWu połączy parę specjalnie na Walentynki. Bezustannie dbamy o wspólne spotkania i rozmowę przy stole, która w tym miejscu jest najważniejsza.
Rozmawiała Monika Komorowska z Dagmarą Rosiak (Brand Manager) oraz Niną Kodorską (Art. Director)
Wydarzenia planowane w WuWu dostępne są na wuwu.bar/wydarzenia (http://www.wuwu.bar/wydarzenia)
Foto: Helena Majewska