KAMP! powracają z trzecim, studyjnym albumem, a pierwszym utworem promującym materiał jest właśnie „Don’t Clap Hands”. Rozmawiamy z zespołem o tym skąd nazwa singla, czego możemy się spodziewać po nowym materiale oraz skąd bierze się ich koncertowy power.
MC: Minęły 3 lata od wydania Orneta, jak czujecie się z myślą, że zaraz będziemy mogli posłuchać Waszego nowego albumy?
KAMP!: Cytując klasyka – „to zawsze są wydarzenia”. Jesteśmy bardzo podekscytowani, mamy mnóstwo spraw na głowie, wieczny multitasking, ale nie możemy się wprost doczekać premiery. Jesteśmy zespołem, który zmienia się z płyty na płytę, a nawet z singla na singiel. Oprócz zwykłego przyjęcia nowych utworów interesuję nas też bardzo, jak nasi fani przyjmą zmiany stylistyczne.
MC: Czego możemy się spodziewać od nowego materiału KAMP!?
K: Płyta będzie dość szeroka stylistycznie. Od mocno popowych utworów o ułożonej, radiowej wręcz strukturze, przez ciepłe, klubowe rzeczy zbliżające się do tropikalnego techno. Lubimy o tym albumie myśleć jako o polączeniu melodyjności debiutu z najlepszymi tanecznymi momentami Ornety.
Pojawią się jacyś goście?
K: Na razie nie możemy tego niestety zdradzić, bo nie mamy gwarancji, że te kolaboracje wypalą.
MC: Najnowszy singiel nosi nazwę „Don’t Clap Hands”, skąd wziął się pomysł?
K: „Don’t Clap Hands” to ekologiczna piosenka. Staramy się dość świadomie postępować i nie szkodzić w naszym codziennym życiu przyrodzie i zwierzętom. Kiedy zaczniesz się interesować tymi tematami, dochodzi do Ciebie jak wiele błedów zostało popełnionych. I to takich, których nie da się naprawić, a my jako społeczeństwo nie wyciągamy z tego żadnych lekcji. Mordujemy foki, jak ostatnio ma to miejsce na Pomorzu, bo ktoś w TV powiedział, że to szkodniki. Lubujemy się w plastiku, oleju palmowym i szybkich ciuchach z Bangladeszu. Naprawdę nie ma być, z czego dumnym i tytułowe „Don’t Clap Hands” znaczy dokładnie to.
MC: Słyniecie z energicznych występów, co Was nakręca do takiego szaleństwa?
K: My po prostu bardzo to lubimy. Mało jest przyjemniejszych rzeczy w życiu muzyka, niż moment, w którym wraca do Ciebie energie z publiczności. To nas nakręca i dzięki temu widzimy sens, w tym co robimy.
MC: Jak będzie wyglądać Wasza nowa trasa, czego możemy się po niej spodziewać?
K: Tak jak w przypadku naszej pracy studyjnej, nie lubimy zbyt długo grać tego samego na koncertach. Potrzebujemy urozmaiceń, dlatego zawsze inaczej aranżujemy wersje koncertowe naszych utworów. Dotyczy to starych, znanych i lubianych tracków, jak i tych z nadchodzącej płyty. Skupimy się na pewno na ich żywiołowlści i taneczności. Chcemy, żeby ludzie czuli te koncerty fizycznie, tańczyli, ruszali się i zapominali się.
MC: Szykujecie jakieś niespodzianki?
K: Niespodzianka!
MC: Macie również dużą publikę zagranica, czy trasa obejmuję również jakieś inne kraje?
K: Na razie skupiamy się na krajowej premierze i polskiej trasie. To tu mamy największą publiczność i możliwości zrobienia profesjonalnej trasy. Ale z cała pewnością pojawimy się na wielu zagranicznych festiwalach.
MC: Zagracie niedługo podczas Audioriver oraz na Kraków Live Festival (http://livefestival.pl/), czy usłyszymy tam jakieś nowości?
K: Tak, zarówno Audioriver i Live to dla nas czas na przedpremierowe wykonanie utworów z nadchodzącej płyty. Nie możemy się doczekać!