Joga Festiwal – rozmowa z Katarzyną Enerlich

Joga Festiwal to doskonała okazja do poznania tajników tej wspaniałej formy relaksu. Katarzyna Enerlich to pisarka i nauczyciel jogi. Pasjonatka naturalnych kosmetyków. Jej powieści i poradniki przesycone są zapachem ziół, domową alchemią, harmonią z Naturą i powolnym życiem na prowincji. Mieszka na mazurskiej wsi pod Mrągowem, gdzie naprawdę kończy się asfalt. Prowadzi własną szkołę Babę Jogę i organizuje warsztaty jogi, zielarskie i kosmetyczne. Bywa w całej Polsce, choć najlepiej czuje się u siebie, na przepełnionej ziołami łące. Zajęcia jogi prowadzi według własnego programu, z naciskiem na wzmacnianie mięśni i niwelowania skutków współczesnego stylu życia.

EXAMPLE: Dlaczego właśnie joga?

KATARZYNA ENERLICH: Moja przygoda z jogą zaczęła się dość zabawnie i zwyczajnie. Nadmiar kilogramów i bóle w kręgosłupie skłoniły mnie do przemyślenia ewentualności podjęcia jakiekolwiek aktywności fizycznej. A że zawsze byłam kiepska z wuefu i wszelki ruch mnie zupełnie nie interesował, postanowiłam pójść właśnie na jogę, aby… się nie zasapać! Zasapałam się jednak i to jak, ale że zapłaciłam za miesiąc z góry, to pomyślałam, że jestem teraz na miesiąc nieźle uwikłana. I tak zostałam na miesiąc, z zamiarem rezygnacji, jednak z dnia na dzień joga pochłaniała mnie coraz bardziej. Im dalej w las, tym więcej drzew. Mój ówczesny nauczyciel, Rysio Lewanowicz, zabrał mnie na pierwszy warsztat jogi do Wesołowa koło Węgorzewa i jakoś tak mi się to wszystko spodobało, że postanowiłam zostać! Ćwiczyłam dużo sama, traktowałam to wówczas jako odrabianie zaległości, z czasem jednak joga stała się zwyczajnie sposobem na życie i tyle. Zmieniła w moim życiu bardzo wiele – zaczęłam inaczej jeść, inaczej żyć i myśleć, używać naturalnych kosmetyków – więc to był nie tylko ruch, ale i to, co wewnątrz. Dziś moje życie dosłownie kręci się wokół jogi, oczywiście obok pisania i promocji Natury, a moje dawne koleżanki z klasy i nauczycielki wychowania fizycznego, pamiętające mnie jako „łamagę”, śmieją się, że nigdy by nie uwierzyły, że będę „żyć z wuefu”.

Jaki rodzaj jogi jest Twoją ścieżką i dlaczego?

Przemawia do mnie ruch w jodze, wzmacnianie i potem rozciąganie, bo wtedy czuję, że daje swojemu ciału wszystko, czego mu potrzeba. Na sobie przekonałam się o zaletach takiego działania. Dlatego najbliżej mi do jogi funkcjonalnej, choć ja bym raczej nazwała to programem własnym, w którym pojawiają się elementy pracy z powięzią, czasem fizjoterapii, dodaję do tego również „taniec jogą” – przede wszystkim dużo ruchu i wzmacniania. Ciało staje się elastyczne i silne, chód sprężysty, cera młodnieje, a umysł wzmacnia się, bo jesteśmy przecież naczyniem połączonym na płaszczyźnie CIAŁO – UMYSŁ . Jakie ciało, takie umysł i odwrotnie. Tak to działa. Mnie to fascynuje.

E: Dlaczego życie na Mazurach?

KATARZYNA ENERLICH: Bo stąd mój ród – można powiedzieć. gdyż ród Enerlich pochodził z Prus Wschodnich. Różne były potem koleje losu, ale ostatecznie jesteśmy znowu na Mazurach, a moja Mama z serca Puszczy Białej tę ziemię wybrała jako miejsce do życia. Jestem STĄD, urodzona w Mrągowie i nie wyobrażam sobie życie w innym miejscu.

E: Skąd zamiłowanie do naturalnych kosmetyków i jak to połączyć z jogą?

KATARZYNA ENERLICH: Ahimsa – nie szkodzić. Każdy, kto praktykuje jogę, zna ową wolność od przemocy, która stanowi pierwszą jamę – zasadę dotyczącą życia społecznego ujętą w jodze klasycznej . W moim rozumieniu ahimsa to również brak przemocy wobec samego siebie, czyli życie bez używek, ze świadomym odżywianiem, jak również ze zdrowymi, naturalnymi kosmetykami, które przecież używane na skórę mają wpływ na nasze zdrowie, nie tylko na wygląd. bo dla zdrowia nie jest obojętne to, co JEMY, CO PODAJEMY PRZEZ SKÓRĘ I CZYM ODDYCHAMY. To nasze trzy kanały, łączące ze światem zewnętrznym i odżywiające nasze ciało. Zatem naturalne kosmetyki to coś ściśle związanego z jogą – jej filozofią. Ona krąży w moim krwiobiegu zupełnie naturalnie i nie kończy się po zejściu z maty, lecz dopiero wtedy zaczyna.

E: Jak zmotywować innych do praktykowania jogi?

KATARZYNA ENERLICH: Na przykład pokazując zalety jogi czyli autopsja. Poprowadzić na tyle ciekawe zajęcia, po który w ciele zadzieje się tak przyjemna rewolucja, a nawet ewolucja, że człowiek wróci w te pędy na matę, z radością i przekonaniem, że to działa. Nie można bowiem mówić o potrawie, jaka jest pyszna i niesamowita, po czym schować ją do lodówki i nikogo nie poczęstować. Najlepszą motywacją jest więc CZĘSTOWANIE JOGĄ, bo opowieści o niej, filmy i książki to nie wszystko. Pasja jest w działaniu .Tak mi się wydaje, ale mogę się mylić.

E: Jak ćwiczyć, aby osiągnąć szczęście i spokój?

KE: W zgodzie ze swoim ciałem. W miłującej dobroci do niego. Często widzę na matach ludzi, którzy się forsują i zapominają o swoich ograniczeniach – a każdy je ma. Albo ktoś uległ kontuzji, obojętnie w jakich okolicznościach, i nie daje się ciału uzdrowić, zregenerować, odbudować, tylko je dalej nadweręża. Nie ma to nic wspólnego z ahimsą – to przemoc wobec ciała. W praktyce ma być radość, harmonia i zdrowie, a nie wieczny ból, walka i zmaganie, bo MUSZĘ TO ZROBIĆ. Nie muszę. Mogę. I to niekoniecznie w tej chwili.

Poddanie się rzece jogi jest chyba tą tajemnicą. Niech rzeka płynie i przynosi to, co dla mnie najlepsze w danym momencie. Bo wszystko jest dobre w moim świecie. Wtedy pojawia się spokój, akceptacja. Praktykując – płynę.

Więcej o Joga Festiwal przeczytacie tutaj!