Jak w trzy minuty podsumować rzeczywistość? Wie o tym doskonale Paweł, którego w sieci znacie z fanpage’a Bazgram (https://www.facebook.com/bazgram). Dialogi trafione w punkt i kilka kresek, tworzących ludziki, z którymi każdy z nas może się identyfikować. Chociaż z rysunków bije zrezygnowanie i cynizm, trudno z większą precyzją skomentować bieżące wydarzenia. Spotkaliśmy się z Bazgramem jakiś czas temu i pogadaliśmy o tym, co robi, co to znaczy być artystą zaangażowanym i czy już teraz trzeba uciekać z Polski.
Pytanie na rozgrzewkę: Kim jesteś i czym się zajmujesz?
Koszmarnie nie lubię tego pytania. Czuję się, jakbym znowu zaczynał studia i musiał się przedstawiać na każdych zajęciach. A w którymś momencie skończyły mi się zabawne odpowiedzi.
Co studiujesz?
Ojej, dziennikarstwo.
Ojej. Na UW?
Zimno!
Na UKSW?
Totalnie tak.
O Boże.
Jestem na drugim stopniu komunikacji medialno-kulturowej.
Twoi znajomi ze studiów wiedzą, co robisz w internecie w wolnych chwilach?
Część wie, część nie. Koleżanka przesłała mi obrazek z Bazgrama i napisała: „To jest totalnie coś, co ty mogłeś powiedzieć”. Bo to powiedziałem. Ostatnio dowiedziała się, że to ja rysuję te rysunki.
Więc kim jesteś?
Mam na imię Paweł i rysuję w internecie.
A poza siecią? Miałeś jakieś wystawy?
Nie. Natomiast raz lub dwa byłem drukowany. W jakimś zinie. Tylko to było dawno.
Długo rysujesz?
Od zawsze. Kiedyś chciałem rysować fotorealistycznie, ale anatomia jest bardzo ciężka. Ludzie jak na złość nie wyglądali tak, jak ja ich rysowałem. Perspektywa była nie taka, rozmiary były nie takie. Nie chodziłem na warsztaty czy kursy – sam do tego doszedłem. Rysuję więc w internecie i staram się, żeby to było brzydkie.
Dlaczego?
Bo gdyby się wydało, że umiem ładniej, to ludzie właśnie tego by oczekiwali i wymagali.
Jak dla mnie, Twoje rysunki są totalnie trudne. Jestem lebiegą plastyczną.
Ale to szalenie łatwe. Bardziej na tym, żeby to ładnie wyglądało, skupiam się na tym, żeby literki były czytelne. Jak są – to wszystko jest w porządku. To w ogóle nie jest humor wizualny. Ja najpierw układam dialogi w głowie, a dopiero potem podkładam je pod ludziki, bo gdybym napisał je w myślnikach jako status, nie miałyby sensu.
Planowałeś kiedyś stworzenie komiksu jako historii od początku do końca?
Nie wiem, to dużo roboty. A ja jej unikam. Pewnie zdążyłbym kilka razy się zniechęcić, znudzić, chciałbym szybko skończyć. A potem musiałbym się podpisać pod czymś, co nie do końca mi odpowiada.
Dużo czasu zajmuje Ci wcielenie pomysłu na rysunek w życie?
Samo rysowanie trwa jakąś minutę. Później jeszcze wrzucam to w GIMPa, żeby to zeskalować, coś wymazać, poprawić.
Podoba Ci się to, że Bazgram zyskuje coraz większe grono odbiorców?
Oczywiście, że tak. Gdyby nie to, że co jakiś czas nastoletnie dziewczyny piszą, że jestem fajny, to dawno bym zwinął interes. A tak, czasem się odzywają.
Młode dziewczyny lubią popularnych ludzi internetu.
Popularny to złe słowo w odniesieniu do mnie. Popularny to jest Krzysztof Gonciarz. Z tym, że on w jeden dzień potrafi nagrać, zmontować i puścić do internetu film. Ja w jeden dzień czasem tylko wstaję i udaje mi się zrobić obiad.
Kiedy umawialiśmy się na wywiad, napisałeś, że fajnie będzie się spotkać, bo fajny jesteś tylko w Internecie, więc wywiad odkryje nagą prawdę o Twojej osobowości. Tak całkiem poważnie: czytając uważnie Twoje komiksy, spodziewałam się spotkania z raczej zgryźliwym, cynicznym kolesiem, który będzie nieprzyjemny. A Ty jesteś bardzo miły.
To prawda.
To fajne zaskoczenie.
Nie wiem, czemu tak szybko powiedziałem: „To prawda”.
W Twoich rysunkach, oprócz dużej ilości humoru, jest dużo zniechęcenia i takiego… Pogodzenia się z losem.
Ja nie jestem wesoły.
Bardziej cieszy Cię, że ludzie identyfikują się z ponurym bucem i lajkują Twoje posty, czy może jednak bardziej Cię to przeraża, bo wychodzi na to, że jesteśmy smutni i ponurzy?
Jeśli ludzie są smutni i ponurzy, to znaczy, że będę miał lajki. Jak będę miał lajki, to moje ego będzie nakarmione. A jest wiecznie głodne.
Teraz studiujesz. Co potem? Praca w redakcji, freelance czy może szpony korporacji?
Nie mam zielonego pojęcia. Michał Wiraszko – pozdrawiam – śpiewał, że nie ma planów na następne dwa oddechy. Ja też. Kto wie, może dziś nie dojadę do domu, bo 190 wybuchnie.
Inspiracje znajdują się same czy ich szukasz?
Absolutnie nie szukam. Widzę, obserwuję, oglądam, słucham. One gdzieś są.
Wszystkie dialogi miały miejsce czy część zmyśliłeś?
Większość zmyślam. One istnieją w głowie, a potem je rysuję, bo nic innego nie mogę z nimi zrobić.
Kiedy wrzucasz coś do sieci, jesteś w stanie przewidzieć, co będzie totalnie popularne, a co w ogóle nie?
Tak, ale zwykle działa to w drugą stronę. Ja nie mam pojęcia, co się ludziom podoba. Gdybym to wiedział, to już od dawna pracowałbym jako copywriter. A jestem bezrobotny.
Czy czujesz się zaangażowany społecznie?
Staram się tego nie robić, bo uważam się za osobę szalenie niekompetentną.
Jesteś obywatelem tego kraju, masz prawo mówić.
Mam absolutnie prawo, ale zawsze kiedy chcę coś powiedzieć, mam wrażenie, że ktoś już to zrobił mądrzej, szerzej i może zamiast powielać niepotrzebnie treść, mógłbym udostępnić czyjś post i napisać: „W punkt”. Wyszłoby na to samo. Chociaż czasem po prostu to samo się nasuwa, bo rysunki są wynikiem rozmów, a polityka i społeczeństwo to częsty tych rozmów temat. Ale bałbym się być zakwalifikowany do „twórców zaangażowanych”, bo wymaga się od nich, że zawsze będą zaangażowani, a ja czasem chcę narysować coś totalnie głupiego albo opublikować jakąś beznadziejną grę słów, która nie śmieszy nawet mnie.
Lubisz Polskę?
Bardzo.
Ja lubię coraz mniej, ale głupio byłoby mi musieć się stąd wyprowadzić.
Część mnie bardzo się cieszy, że dzieje się źle, bo jest o czym rysować.
Jesteś okropny.
Druga część jest przerażona. Trzecia część jest zobojętniała – jak na wszystko.
Wyobrażasz sobie moment, kiedy w Polsce jest naprawdę chujowo…
Z łatwością sobie to wyobrażam.
I nagle podejmujesz decyzję, że wyjeżdżasz?
Mam o tyle łatwiej, że mam dokąd. Mam ludzi w różnych miejscach w Europie.
Ja też mam, ale to nie o to chodzi. Chodzi o samo to, że nie chcesz tu być i masz dość.
Wyobrażam sobie, bo nie przywiązuję się zbyt łatwo. Prawdopodobnie będę mieszkał jeszcze w dziesięciu różnych państwach świata i zawsze na granicy ubóstwa. Obecnie nic mnie nie zmusza do wyjazdu, ale też nic specjalnie nie trzyma.
To komfortowa sytuacja.
To prawda.
Ostatnio ktoś napisał Ci, że jesteś lepszy w rysowaniu od Andrzej Rysuje. A on jest zaangażowany w politykę i społeczeństwo, bardzo dużo jego rysunków nawiązuje do tego, co się dzieje na bieżąco.
On rysuje jeden rysunek dziennie. Gdybym ja tak robił, byłbym fatalny.
Cieszą Cię takie porównania? Lubisz polskich rysowników?
Cieszy mnie każde dobre słowo na mój temat, bo moje ego jest balonikiem, które potrzebuje stale powietrza. Zanim zacząłem sam rysować, w ogóle nie znałem webkomiksów. Dopiero od niedawna śledzę Naprawdę nieśmieszne rysunki, to wyborny FB. Chciałbym mieć chociaż połowę tej fantazji. Śmieszy mnie Janek Koza, jest chyba najbardziej tym, w co chciałbym celować, tylko ja przeważnie pudłuję. Przygody Misia Klopsa są komiksami na granicy załamania nerwowego, bardzo je lubię.
Co lubisz robić, kiedy nie rysujesz?
Oglądam dużo filmów.
Jakie lubisz filmy?
Wszystkie. I naprawdę wszystkie. To nie tylko kino studyjne, lubię też blockbustery.
Blockbustery są super!
Jestem ostatnio trochę zawiedziony. Totalnie mnie znużyły filmy o superbohaterach. Codziennie wychodzi coś nowego, czuję przesyt. Nie wszystkie te filmy odróżniam, już nawet ich nie sprawdzam. Staram się to przeczekać. Prawdopodobnie dopiero w roku 2034 obejrzę blockbuster, który nie będzie ósmą częścią Doktora Strange’a.
Wracając do bycia Bazgramem: rysunek jest Twoim hobby czy sposobem na życie?
Absolutnie nie jest sposobem na życie. Rysuję, bo muszę robić coś z rękami. Nie palę, oduczyłem się obgryzać paznokcie, więc muszę rysować.
Lubisz to, co robisz?
Czemu ostatnie pytanie jest najtrudniejsze? Prawdopodobnie lubię, bo inaczej pewnie bym z tym skończył. Chciałbym, żeby coś sprawiło mi w życiu jeszcze większą frajdę niż rysowanie obecnie. Nie wiem jeszcze, co to będzie.