Made in Italy to brawurowe wyznanie miłości do własnego kraju. Film na podstawie scenariusza i z muzyką Luciano Ligabue opowiada o Riko, zwykłym, uczciwym obywatelu, który stara się pokonać problemy w pracy i życiu prywatnym. Codzienność przytłacza, ale bohater filmu robi wszystko, żeby stać się panem własnego losu. Próbuje ratować małżeństwo, znaleźć prawdziwych przyjaciół, nie chce sprzedać domu… Życie to gra, warto zrobić wszystko, żeby ją wygrać.

KILKA SŁÓW OD REŻYSERA

Gdy kręciliśmy Da zero a dieci, dowiedziałem się o chorobie ojca, który później zmarł podczas postprodukcji. Te dwa wydarzenia – nie do końca na poziomie świadomości – stały się dla mnie jednym doświadczeniem, dlatego też na długi czas zarzuciłem karierę filmowca.

Innym powodem było to, że jestem muzykiem, więc poszukiwanie nowych scenariuszy nie było dla mnie koniecznością, zawsze mogłem skupić się na pracy w swoim zawodzie. Reżyseria to dla mnie pewien dodatek, luksus, z którego mogę korzystać, gdy akurat pojawi się na horyzoncie jakaś ciekawa historia do opowiedzenia i gdy znajdzie się producent, który zechce mnie zatrudnić.

Praca na planie jest bardzo trudna, przynajmniej w porównaniu z profesją muzyka, więc nie spieszyłem się z rozpoczęciem kolejnego projektu. Dlaczego w końcu się na to zdecydowałem? Muszę wymienić trzy powody:

1 – historia, którą moim zdaniem warto opowiedzieć;

2 – niespełniona miłość do własnego kraju. Poruszałem ten temat wielokrotnie w swoich piosenkach w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Riko z mojego filmu nie jest tak uprzywilejowany jak ja, więc ma nawet więcej powodów do frustracji;

3 – fakt, że wszystko zaczęło się od kilku piosenek, które złożyły się na album koncepcyjny (rzadkie obecnie zjawisko), a dopiero potem powstał scenariusz. To pokazuje, że jestem przede wszystkim muzykiem. Zresztą ostatecznie utwory te pojawiają się w filmie.

Tak więc po szesnastu latach znów znalazłem się na planie filmowym, z kompletnie nową ekipą i ponownie doświadczyłem trudów bycia reżyserem. Muszę jednocześnie zaznaczyć, że praca przyniosła mi niesamowitą satysfakcję, głównie dzięki zaangażowaniu aktorów i pracowników technicznych, włożonemu przez nich sercu i pasji, którą okazywali na co dzień.

Z olbrzymią przyjemnością spotkałem się ponownie ze Stefano (po dwudziestu latach), z Kasią, Fausto, Marią i pozostałymi członkami ekipy. Wbrew obecnemu prawu, które faworyzuje najsilniejszych, my postawiliśmy na współpracę i wsparcie.

Film nakręciliśmy głównie w moim domu, podobnie jak było to przy poprzednim projekcie. Także tym razem główni bohaterowie i temat opowieści wziąłem z życia: inspirowałem się moimi przyjaciółmi, którzy doświadczyli niesprawiedliwości ze strony państwa: nadmiernych podatków, zaległości w wypłacie emerytur i utraty pracy.

Luciano Ligabue