Właśnie zakończyłam wyjątkowo smakowitą sesję zdjęciową jednej z moich prac, przy okazji zjadając całą tabliczkę czekolady….
Jedną z naczelnych korzyści stosowania czekolady „wewnętrznie” jest serotonina, która jak balsam koi nasze skołatane nerwy, wycisza i wprowadza w ogólny błogostan. Przestańmy nawet myśleć o kaloriach jakie właśnie osiadają na naszych boczkach. Czekolada pita codziennie osłabia aktywność płytek krwi, zmniejszając ryzyko zawału serca, działa też przeciw nowotworowo a już Majowie i Aztekowie używali jej jako afrodyzjaku….hm….(nie przesadziłam? – cała tabliczka?…hm….)
Nie wszyscy wiedza, że smakołyk ten działa równie dobroczynnie, gdy jest stosowany „zewnętrznie”. Pomijając wszelakie dobrodziejstwa w niej zawarte, sam aromat sprawia, ze czujemy się jak kotki w marcu. …Mrrrraaałłł….
Gabinety kosmetyczne zwietrzyły zapach pieniądza (chciałam powiedzieć – czekolady) i proponują nam wszelakiego gatunku „mazianie” słodkimi specjałami.
To, że czekolada jest dobra na wszystko udowodnili „Pogromcy Mitów” na Discovery, używając gorzkiej czekolady do polerowania puszki po piwie (surwiwalowy pomysł na stworzenie soczewki do rozpalania ognia)
Możemy zatem wybrać sobie teraz sposób na romantyczny wieczór….
Kąpiel w czekoladzie? Czekolada do picia? Czy może polerowanie puszek?…albo czekoladki z mojej czekoladowej bombonierki:

foto-666