Ralph Kaminski to wokalista, autor tekstów oraz kompozytor, tworzący autorską muzykę nawiązującą stylistyką do artystycznego popu z elementami muzyki filmowej, mocno okraszoną dźwiękami skrzypiec i fortepianu. Naszym zdaniem to wielkie odkrycie muzyczne, królewicz polskiej alternatywy, wspaniały narrator i czarodziej, który uwodzi publiczność swoim głosem i osobowością sceniczną. Przy okazji 12 urodzin Pakamera.pl spotykamy się, by pomówić o zaangażowaniu, pasji, sztuce i najlepszym zespole na świecie.

Aga: Jaka była Twoja ulubiona piosenka, kiedy byłeś mały? Taka, którą znałeś na pamięć i uwielbiałeś?

Ralph: Pamiętam, że bardzo podobał mi się zespół LO27 i ich piosenka „Mogę wszystko” To był pierwszy zespół, którego byłem mega fanem i słuchałem ich na kasecie. Miałem ich plakat i marzyłem, żeby pójść na ich koncert, ale w tym czasie była to totalna abstrakcja. Wychowałem się w małym mieście i nie wiedziałem, jak wziąć udział w takim wydarzeniu, ale słuchanie ich było czymś cudownym.

A: Skąd jesteś?

R: Pochodzę z Jasła na Podkarpaciu.

A: A na studiach wylądowałeś w Gdańsku?

R: Bardzo zależało mi na tym, żeby na studia wyjechać najdalej, gdzie się da w Polsce.

A: Kiedy odkryłeś, że chcesz wiązać swoją przyszłość z muzyką?

R: Od dziecka fascynowała mnie kreacja świata, który nie istnieje. Zawsze zatapiałem się w marzeniach i wyobrażeniach. Muzyka przyszła tak naprawdę później, w gimnazjum. W liceum wiedziałem na pewno, że chcę zdawać na Akademię Muzyczną i uznałem, że chcę się w tym spełniać.

A: Po ukończeniu Akademii wyjechałeś z Polski?

R: W trakcie studiów wyjechałem na stypendium do Rotterdamu, to było super doświadczenie i też zestawienie rzeczywistości z mitem z zachodu. Po czasie spędzonym za granicą myślę, że nie mamy powodów do kompleksów. Inny jest rodzaj edukacji w Polsce, a inny w Holandii. Cieszę się, że miałem możliwość zestawienia tych dwóch światów.

A: Kiedy w Twoim odczuciu nadszedł moment przełomowy?

R: Dużo było takich momentów przełomowych i one wciąż się dzieją. Na pewno wiele marzeń udało mi się spełnić. Chociażby ostatni występ na Openerze był jednym z nich. Jednak największym, wydaje mi się, było wydanie debiutanckiej płyty, o którą walczyłem dłuższy czas. Nie było łatwo, miałem wiele momentów, w których mogłem się poddać i wycofać, ale znalazłem w sobie siłę by tego nie zrobić. Jestem z tego ogromnie dumny.

A: Płyta „M o r z e” jest Twoim debiutanckim albumem. Morze emocji, morze odwagi. Wiele osób może się z tym identyfikować, jednak większość boi mówić się o tym otwarcie… Mam też wrażenie, że nadszedł czas bardzo dobrej muzyki i bardzo dobrych tekstów. Jak powstawał ten materiał?

R: Płytę komponowałem głównie podczas studiów. Miałem do tego cudowne warunki, co chwilę zostawałem na Akademii, grałem na pianinie i zapisywałem historie. Chciałem, żeby album był czymś w rodzaju opowieści od początku do końca.”M o r z e” jest historią o pożegnaniu z wielką miłością oraz moim rozliczeniem z przeszłością. Marzyłem też, żeby poprzez ten album zbudować rodzaj pewnego fundamentu, i wizytówki, która otwiera moją drogę muzyczną. Myślę, że w pewnym sensie to się udało.

A: Bardzo się udało. Ta opowieść w bardzo ciekawy sposób jest zawarta w tryptyku teledysków – singli promujących ten album. Kto pracował przy tym przedsięwzięciu?

R: Nad wszystkimi teledyskami współpracowałem z Karolem Łakomcem, a scenariusz i koncepcja wychodziły ode mnie. Udało mi się również namówić wspaniałych ludzi i artystów do współpracy. Teledyski były dla mnie kompletnie nowym doświadczeniem. Starałem się do nich przygotować jak najlepiej potrafiłem, ale nie było to proste. Coraz pojawiały się nowe przeszkody, które musieliśmy pokonać

A: Kogo mógłbyś nazwać swoim idolem, skąd czerpałeś inspiracje muzyczne?

R: Była nią na pewno Amy Winehouse. Zachwycała mnie jej muzyka, styl, rock and rollowy pazur w wyglądzie i kontrasty jakie w sobie łączyła. Również poprzez serial SKINS poznałem muzykę wielu superowych zespołów, britpopu, generalnie muzyki brytyjskiej, która mnie zafascynowała. Kocham również muzykę filmową.

A: Twój album jest mocno osadzony w muzyce lirycznej i alternatywnej. Na scenie podczas koncertów przypomina to momentami piosenkę aktorską.

R: Tworząc album, od początku wiedziałem, że to co robię nie jest najmodniejsze, że jest to pewnego rodzaju pójście pod prąd. Zależało mi bardziej na tym, żeby płyta była ponadczasowa. Zrezygnowałem z elektroniki, chcąc głównie budować aranżacje wokół fortepianu i wokalu.

A: Dużo wykonawców gra dziś trasy koncertowe w rozbudowanym składzie i zaprasza do współpracy kolejnych muzyków by tworzyć nowe aranże znanych już hitów. Ty od razu zdecydowałeś się na Big Band.

R: Od samego początku takie było moje założenie, co na pewno w przypadku debiutanta nie jest proste. Takie rozwiązanie jest bardzo drogie, ale dla mnie przede wszystkim liczy się sztuka. Miałem szczęście, bo spotkałem cudownych ludzi – MY BEST BEND IN THE WORLD. Nazwa z przekąsem, ale dla mnie jest bardzo prawdziwa, ponieważ nie mogę sobie wyobrazić lepszego zespołu, niż ten który obecnie mam. Myślę, że dzięki temu jaki jest to skład, materiał dużo zyskuje. Zaangażowanie wszystkich w zespole i to, że wkładają w to całe serce, bardzo pomaga.

A: Jak doszło do powstania MY BEST BAND IN THE WORLD?

R: W dużym stopniu poznaliśmy się na festiwalu FAMA w Świnoujściu, część osób znam ze szkoły.

A: Gdzie latem będzie można Cię spotkać i posłuchać na żywo Twojej muzyki?

R: Gramy na urodzinach Pakamery w najbliższy piątek przed Barem Studio na Pl. Defilad, potem wybieramy się na OFF Festiwal i będzie można spotkać się z nami na Festiwalu Dwa Brzegi. Niebawem głównie będziemy przygotowywać się do trasy, która ruszy późną jesienią.

A: Myślisz powoli o drugim albumie?

R: To jeszcze nie jest ten czas. Album „m o r z e” jest albumem alternatywnym, co sprawia, że potrzeba trochę więcej czasu, by dotrzeć z nim do jak najszerszego grona odbiorców. Chcę przede wszystkim grać jak najwięcej koncertów i zarażać ludzi moją muzyką.

A: Jakie masz marzenia, założenia?

R: Być szczęśliwym i nie tracić zapału do tego co robię.

A: Czy wiesz, że ludzie uważają Cię za czarodzieja?

R: Słyszałem takie opinie kilka razy. Jest to największy komplement. Dziękuję. Tak naprawdę myślę, że największą siłą tego projektu jest fakt, że pozostałem w nim całkowicie sobą.

W najbliższy piątek (14.07) Ralph Kaminski wystąpi ze swoim zespołem podczas 12 Urodzin platformy Pakamera.pl. Zapraszamy Was do Baru Studio na wspólne świętowanie przy dźwiękach wybornej muzyki.

Gdzie: BAR STUDIO | Plac Defilad 1
Kiedy: 14.07.2017
Wstęp: wolny

Więcej info: https://www.facebook.com/events/111301549490848/

Rozmawiała
Aga Strzałkowska