Przeciętny zjadacz ziemniaków niewiele ma skojarzeń ze sztuką dziejącą się na ulicy. Wciąż zbyt mało osób potrafi naprawdę „czytać” miasto, wciąż niezbyt wielu artystów potrafi się z miastem bawić. Ponuracy chcieliby działania artystyczne zamknąć w bezpiecznych przestrzeniach galerii, niekiedy jednak owe działania nie chcę potulnie czekać na widza.

Cienka, czerwona linia

banksy

Pomiędzy zachwycającym, zapierającym dech w piersiach streetartem, a wandalizmem jest cienka granica. Na owej granicy okrakiem siedzi niejaki BANKSY. Jeśli zobaczycie jego prace – nigdy już nie będziecie zaszczycać większości potwornych bohomazów spotykanych na polskich ulicach mianem graffiti. Prace BANKSYEGO są estetycznie fascynujące, zabawne, refleksyjne, piorunujące i mocno zaangażowane w komentowanie bieżących wydarzeń. Trudno uniknąć wzruszenia widząc na ścianie przejścia podziemnego obraz małej dziewczynki wypuszczającej z rąk czerwony balonik; trudno nie uśmiechnąć się zauważywszy postać pokojówki uchylającej– niczym okienna kotarę – fragment farby pokrywającej ceglany mur i ukrywającej w tym tajemnym schowku zamiecione przed chwilą, rysunkowe śmieci.

Artystyczna partyzantka

Poza rozjaśnianiem miejskich przestrzeni i serc przechodniów dzieła BANKSYEGO to zaniepokojony głos humanisty w świecie ogarniętym wojennym szaleństwem. W 2005 roku artysta umieścił 12 malowideł na 680 kilometrowym murze oddzielającym Izrael od Autonomii Palestyńskiej. Postacie na obrazach „odsłaniają” fragmenty muru, a w powstałych szczelinach widać pejzaże z idyllicznego świata bez wojny. Mały obrazkowy chłopiec z pędzlem w ręku maluje drabinę dając kilkusekundową ułudę, że wszystkie mury świata można pokonać bardzo łatwo. Tak oto w smutnej, wojennej Palestynie migocze przedziwny okruch wiary w jakiś szczęśliwy koniec.

Obywatele ratują nagusa

Władze Brystolu miały z pracami BANKSYEGO nie lada problem. Zwłaszcza z jedną – przedstawiającą nagiego kochanka zwisającego z okiennego parapetu w czasie gdy w oknie stoi niewierna, roznegliżowana żona i przybyły przedwcześnie mąż wypatrujący za oknem delikwenta, który przyprawił mu rogi. Pikanterii malowidłu dodaje fakt, że powstało ono w bliskim sąsiedztwie siedziby Rady Miasta. Na szczęście w internetowym głosowaniu 97% respondentów opowiedziało się kategorycznie za pozostawieniem malowidła tam, gdzie jest, a władze miasta musiały się nielicho namęczyć, by wytłumaczyć zainteresowanym, że uchylona furtka dla dzieła BANKSYEGO nie oznacza zielonego światła dla większej ilości grafitti w mieście. Pozostaje pogratulować brystolczykom dobrego smaku i poczucia humoru i mieć nadzieję, że w końcu i na ulicach naszych miast, zamiast pesudokibiców i analfabetów z puszkami farby pojawi się w końcu jakiś BANKSY

Konsorcjum Rapacholin w streetartowym sosie

Nasz twórczo-histeryczny duet również rozkochany jest w wyrazistym, graficznym streetartowym stylu. Dlatego też z przyjemnością przedstawiamy kolejny zestaw ogromnych, ręcznie malowanych toreb w motywy królicze. Podobno nasze futrzaki są z gatunku tych mniej przyjaznych. Włóczą się po świecie, by kraść ciastka i szerzyć przerażenie. Czasami mogą zaprowadzić obserwatorów ich króliczego życia w niezwykłe miejsca. A zatem – jeśli masz odwagę – podążaj za białym królikiem.

By poznać więcej prac BANKSYEGO odwiedź koniecznie http://www.banksy.co.uk By zaadoptować króliczą torbę, odwiedź naszą galerię: konsorcjumrapacholin.pakamera.pl

Ewa Starzyk/Konsorcjum Rapacholin